Dragon Ball Super
Recenzja
Bogowie zniszczenia biją się między sobą, jednak ich styl walki jest bardzo chaotyczny, robią więc przy tym sporo zamieszania, kurzu i hałasu, przez co widowisko nie przypada do gustu Królom Wszystkiego. Zaczynają się oni zastanawiać nad odwołaniem turnieju. Gokū próbuje ich od tego odwieść, przekonując, że starcia między ludźmi będą wyglądać zupełnie inaczej. W związku z tym musi stoczyć pojedynek z Topem – kandydatem na boga zniszczenia Jedenastego Wszechświata. Będzie musiał przy tym zaprezentować wszystkie swoje przemiany. Na podstawie poczynionych obserwacji ustalone zostają zasady obowiązujące w czasie turnieju. Każdy wszechświat, z wyjątkiem czterech zwolnionych z udziału ze względu na wysoki średni poziom zaawansowania rasy ludzkiej, wystawi dziesięciu zawodników niebędących bogami. Zostanie rozegrana jedna walka, w której zmierzą się wszyscy uczestnicy. Wyeliminować przeciwnika można jedynie przez wyrzucenie go z ringu. Turniej wygra wszechświat, który po upływie określonego czasu będzie miał największą liczbę aktywnych reprezentantów. Zwycięski zawodnik otrzyma super smocze kule, a jego uniwersum jako jedyne nie zostanie zlikwidowane.
Zaczyna się więc gorączkowe przygotowanie do turnieju: tworzenie listy zawodników i próba pozyskania ich zgody na wzięcie w nim udziału. Stanowi to zasadniczą część szóstego tomu Dragon Ball Super. Obserwujemy Cabbę z Szóstego Wszechświata szukającego sprzymierzeńców w obozie bandytów i poczynania mieszkańców Jedenastego Wszechświata, którzy wszystkie swoje nadzieje pokładają w bardzo silnym wojowniku o imieniu Jiren, a przede wszystkim działania Siódmego Wszechświata, gdzie zgromadzenie wymaganej liczby uczestników okaże się znacznie trudniejsze, niż początkowo zakładano. Trzeba będzie sięgnąć po głębokie rezerwy: dawnych mistrzów, odsuniętych na boczny tor, bo nie dorastają do pięt Saiyanom, a nawet wrogów.
W opisywanym tomie właściwie nie ma akcji i widowiskowych pojedynków, więc można złapać chwilę oddechu i przygotować się na nadchodzący turniej, który zapowiada się emocjonująco. Poznajemy kilku nowych bohaterów, w tym, co za miła niespodzianka, dwie kobiety: przywódczynię bandytów Cauliflę i jej towarzyszkę Kale, która wydaje się mieć spory ukryty potencjał. Na świat w nietypowy sposób przychodzi córeczka Bulmy i Vegety. Na scenę powracają starzy znajomi, co cieszy zwłaszcza w przypadku bohaterów traktowanych dotychczas po macoszemu. Autorzy przypominają sobie m.in. o cyborgach, postanawiając zwiększyć ich udział w fabule. Nie podobało mi się tylko zrobienie z dobrodusznego Gokū krętacza i osoby wyrachowanej, która bez mrugnięcia okiem skłamie i dla osiągnięcia zamierzonego celu powie coś, co druga osoba chce usłyszeć.
Jakość wydania nie uległa zmianie, niestety, ucięte kadry nadal straszą, choć można się do tego przyzwyczaić. Wyjątkowo przydaje się spis treści i kompletna numeracja stron, dzięki czemu bez problemu można odnaleźć ilustracje podsumowujące, zwykle w humorystyczny sposób, poszczególne rozdziały. Są one mocną stroną tej mangi, wnosząc sporo luzu i powiew świeżości. Jedna z nich pozwala nam się dowiedzieć, co słychać u Yamchy, i westchnąć nad jego losem jako wojownika. W opisywanym tomie jest tylko jeden dodatek, Poprawki mistrza Toriyamy w trzech odsłonach, przedstawiający pierwotny zamysł Toyotarou dotyczący kilku rysunków i ich wersję po wprowadzeniu uwag Toriyamy, a także reklama mangi z oferty wydawnictwa J.P. Fantastica. Szczególnie przypadły mi do gustu nazwy planet w Jedenastym Wszechświecie: Kompiell, Bidett i Qibel. Brawo dla tłumacza, zwłaszcza za tę ostatnią.
Tomiki
Zapowiedzi
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
22 | Tom 22 | J.P.Fantastica | 11.2024 |