Shinigami Doggy
Recenzja
Kara wymierzona Shinowi przez Kinu za naruszenie zasad rządzących światem bogów śmierci nie okazała się zbyt skuteczna. Shin ucieka bowiem z więzienia, a dopiero co puszczonego wolno Kena, który stanął w jego obronie, zakuwa z powrotem w dobrze znaną temu ostatniemu obrożę. Kinu zaś, najwyraźniej nie chowając urazy do Shina, zdradza mu, że dyrektor wysłał za nim kogoś innego, o kim sam przełożony bogów śmierci stwierdził, że jest w stanie dorównać Shinowi.
Trzeci, a zarazem ostatni tom mangi ujawnia, że dyrektor nie żartował, i na drodze Shina staje tajemnicza postać z twarzą owiniętą bandażem. Wywiązuje się między nimi walka, a po wstępnym jej etapie bandaże opadają, ukazując oblicze boga śmierci, starego znajomego Shina. Zaangażowany w pomoc Shinowi (do czego sam się nie przyzna) Ken staje między walczącymi i zostaje wrzucony w sam środek projekcji połączonych wspomnień. Niewidzialny i niesłyszalny dla obecnych tam osób, staje się biernym obserwatorem i ma okazję poznać, a czytelnik wraz z nim, historię obu bogów śmierci oraz wydarzenia, które doprowadziły ich do przyjęcia takiej funkcji.
Ostatnia odsłona mangi stanowi jedno wielkie rozwiązanie akcji. Fabuła nie należała do wielowątkowych, więc wszelkie zdarzenia czy wspomnienia tu przedstawione zmierzają po kolei do finału. Przede wszystkim jest to jednak podróż głównego bohatera przez retrospekcję, co może być nieco rozczarowujące dla tych czytelników, którzy liczyli na długi, spektakularny pojedynek. Z drugiej strony, tomik nie jest też zupełnie pozbawiony walki, więc można uznać, że takie poprowadzenie fabuły jest próbą znalezienia kompromisu, tak aby trafić w gusta jak największej liczby czytelników.
Innym problemem jest dość zauważalna zmiana nastroju w finale. Lektura pierwszego tomu pozostawiła wrażenie, że do wszystkiego podchodzi się tu z przymrużeniem oka, dlatego też nieco dziwi uderzenie w poważniejsze tony w tomie ostatnim. Pytanie, czy zmiana służy całokształtowi opowieści, czy też autorka powinna się trzymać obranej na początku stylistyki, pozostawić należy czytelnikom.
Samo zakończenie mangi również może pozostawić pewien niedosyt. Wprawdzie jest ono zamknięte i nie zostawiono żadnej furtki na niedopowiedzenia i domysły, ale sprawia wrażenie pisanego niejako „na kolanie”, jakby za wszelką cenę starano się doprowadzić historię do końca bez zadbania o sensowne wyjaśnienie, dlaczego pewne kwestie znalazły taki, a nie inny finał.
Shinigami Doggy pozostaje niewyróżniającą się niczym szczególnym lekką historią skierowaną raczej do młodszego odbiorcy. Czytając ją, przez cały czas można odnieść wrażenie, że gdzieś już podobne wątki czy postaci występowały. Motyw wspólnych przygód bohatera ze świata żywych i boga śmierci nie jest przecież niczym odkrywczym, a założenie jednej z postaci obroży i nazwanie jej psem bynajmniej nie działa odświeżająco na budowanie relacji między bohaterami. Nie wiadomo, czy potraktować pomysł jako produkt zbyt wybujałej wyobraźni, wypadek przy pracy, czy tak, jak zrobiła to jedna z duszyczek na początku drugiego tomu. Sami bohaterowie w większości byli nawet sympatyczni, ale po zakończeniu lektury nie da się o nich powiedzieć wiele więcej niż na początku przygody z tą mangą.
Pod względem technicznym tom trzyma niezły poziom poprzedników. Niezmienna pozostała szata graficzna okładki, zaś na stronie ze spisem treści ponownie przyjęto ciekawy układ znany z tomu pierwszego. Poziom rysunków również nie uległ zmianie. Druk jest nasycony i naniesiony na papier dobrej jakości.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 8.2018 |
2 | Tom 2 | Waneko | 10.2018 |
3 | Tom 3 | Waneko | 12.2018 |