Komentarze
Nie drocz się ze mną, Nagatoro!
- Stanowcze nie tresowanym fokom : Jiri50 : 16.06.2024 05:25:01
- komentarz : Re: Jak ważne są narracje : 13.06.2024 23:46:15
- Jak ważne są narracje : Jiri50 : 11.06.2024 04:42:38
- Re: Czego pragną kobiety : Jiri50 : 10.06.2024 05:05:16
- Czego pragną kobiety : Re: Kulturowy kod zadurzenia : 7.06.2024 23:12:44
- Re: Kulturowy kod zadurzenia : Jiri50 : 6.06.2024 16:05:07
- Re: Kulturowy kod zadurzenia : xx : 6.06.2024 14:40:35
- Kulturowy kod zadurzenia : Jiri50 : 6.06.2024 07:15:11
- Re: Dość specyficzna opowieść : xx : 5.06.2024 18:14:57
- Re: Dość specyficzna opowieść : Jiri50 : 5.06.2024 05:24:01
Z perwersyjnej, rzekłbym wręcz patologicznej opowieści, dotarliśmy do klasycznego, heroicznego i trochę słodkopierdzącego momentu kulminacyjnego, którym było wyznanie swoich uczuć, dokładnie takiego samego jak w praktycznie każdym innym romcomie. Muszę przyznać, że opowieść ta była dość… specyficzna, jeszcze ani razu nie doświadczyłem czegoś takiego, że początek historii mnie odrzucał, a im dalej w las, tym bardziej czułem się zachęcony opowieścią. Zazwyczaj jest zupełnie na odwrót. Autor zdecydowanie potrzebował trochę czasu, żeby przestawić się ze swoich… ekhem… wcześniejszych doświadczeń z „mangą” ( kliknij: ukryte mówiąc wprost, dla osób nieobeznanych – Nanashi wcześniej zajmował się rysowaniem dość hardcorowych hentajców) i zdecydowanie mu się to udało, bo gdzieś od połowy serii poziom nękania senpaia przez Nagatoro mieścił się nie tylko w granicach dobrego smaku, ale wręcz był przyjemną odskocznią od do bólu wtórnych opowieści o osananajimi czy innych otaku‑gyaru, które zalewają rynek. I taki poziom seria utrzymywała praktycznie do samego końca.
Wielka szkoda natomiast, że mamy do czynienia z klasycznym przypadkiem „dobra, spikneli się, co dalej…”, bo od momentu wyznania, autor ewidentnie stracił wenę i nie ma pomysłu na to, jak mógłby poprowadzić dalszą część historii, co mocno widać w aktualnym i ostatnim, 20 tomie mangi.
Będę szczery, cały ten tom wygląda jakby był robiony na siłę – szczególnie ostatnie rozdziały, od których aż zalatuje axem – szczęściem w nieszczęściu jest natomiast to, że to raczej autor zdecydował się tak, a nie inaczej zakończyć serię, a nie został zmuszony przez wydawnictwo.
Brakuje mi od dawna jakiegoś tasiemcowatego romansu/romcomu, w którym historia dalej będzie się wlokła po tym, jak główni bohaterowie się zejdą. Po cichu właśnie liczyłem na Nanashiego i jego Nagatoro, ale jak widać po ostatnich specjalach, ciągnie chłopa na stare poletko i ewidentnie ma on znowu chrapkę na powrót do swoich korzeni.
Summa summarum, początek był tragiczny i nie wiem jakim cudem wytrzymałem tak długo z tą serią, natomiast zdecydowanie było warto. Dałbym 8/10, ale moim zdaniem -1 należy się decyzję o porzuceniu historii i zmarnowaniu potencjału, jaki ta seria miała. Przed tą dwójką kreowała się jeszcze dłuuuuuuga opowieść, szkoda natomiast, że autor zdecydował się, mówiąc w duchu serii, klepnąć w matę.
Podziękowania
Zatem… dziękuję :)
Prawie czysta patola ;-)
Zarobki rysowników
Kontekst kulturowy?
Zdziwko w sprawie postaci
Droczenie się a przemoc?