Jak leczyć magiczne stworzenia. Dziennik medycyny magicznej
Recenzja
Pracy dla weterynarza i jego dzielnej pomocnicy nie brakuje, ale tym razem trafiają na bardzo nietypowe stworzenie – ożywioną rzeźbę gargulca, która straszy ludzi zakłócających spokój pewnej opuszczonej rezydencji. A przynajmniej straszy Ziskę, bo reszta ekipy albo podchodzi do sprawy „nawiedzonego” domu zdroworozsądkowo, albo jest wręcz podekscytowana możliwością istnienia duchów.
Luźno powiązanych ze sobą historyjek ciąg dalszy, choć tajemniczy jegomość z duetu, który pojawił się pod koniec tomu drugiego, wreszcie wkroczył na pierwszy plan i nawet przedstawił się zarówno Zisce, jak i czytelnikom. Pan Johannes to nadal jedna wielka enigma i na razie wiadomo o nim tyle, że ma pewne zdolności magiczne, jest zainteresowany główną bohaterką i zachowuje się nieco podejrzanie. Szkoda tylko, że aby popchnąć fabułę do przodu, autor zmusza protagonistkę do zachowywania się skrajnie naiwnie i nieodpowiedzialnie. Ja wiem, że ona jest jeszcze młodziutka, ale chyba można było to jakoś subtelniej rozegrać… Nie powiem, żebym była zachwycona rozwojem fabuły, bo na razie nie mam pojęcia, do czego to właściwie zmierza, i sposób przedstawienia wydarzeń pozostawia sporo do życzenia. Cała ta tajemniczość i mrok trochę psują spokojny klimat opowieści i wydają się wprowadzone na siłę. Wszystko będzie zależało od tego, co przyniesie nam rozwiązanie tego wątku. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że kolejna część nas do niego przybliży.
Technicznie tomik prezentuje się podobnie jak poprzedni, zarówno pod względem zalet, jak i wad, z których główna, w postaci braku wewnętrznych marginesów, nadal doskwiera. Treść czytało się naprawdę lekko i szybko, mam jednak zastrzeżenia do jednej drobnostki. Zdaję sobie sprawę, że trudno tę kwestię rozwiązać, więc sama pewnie nie zrobiłabym tego inaczej, ale mimo wszystko problem istnieje. Chodzi o nazwę jednej z roślin użytych przez Ziskę do odprawienia magicznego rytuału – wąkrotkę azjatycką. Nazwa jak nazwa, ale sugeruje umiejscowienie akcji w konkretnej rzeczywistości, a tymczasem nic nie wskazuje na to, by akcja mangi rozgrywała się w naszym świecie, bo nie padają żadne nazwy geograficzne. Chyba że coś przeoczyłam… Ale jeśli nie, to użycie słowa „azjatycka” jest pewną niekonsekwencją i biorąc pod uwagę umowność świata przedstawionego, spokojnie mogło ono zostać pominięte.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 8.2019 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 10.2019 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 2.2020 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 4.2020 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 2.2021 |