Tanuki-Manga

Zwabiona do mrocznego lasu przez tajemniczego Johannesa Ziska staje oko w oko z rannym gryfem. Dziewczynka pragnie pomóc mu za wszelką cenę, chociaż jej enigmatyczny towarzysz co chwilę kwestionuje jej wybór, zadając dziwne pytania natury moralnej. Młoda czarownica jest jednak bardzo zdeterminowana i w końcu dopina swego, choć w międzyczasie na ośnieżonej polanie niespodziewanie zjawiają się przyjaciele Ziski, którzy usłyszawszy o jej zniknięciu, ruszyli w pogoń. Sami jednakże nie byliby w stanie dotrzeć na miejsce tak szybko…

Gdy piszę te słowa, do japońskiej premiery ostatniego (piątego) tomu pozostał nieco ponad tydzień. Ta informacja trochę mnie zmartwiła, ponieważ mając przed sobą już tylko jeden wolumin, nie jestem w stanie przewidzieć, jak autor postanowi zakończyć tę opowieść. W teorii zadanie ma proste, bo postawił na fabułę epizodyczną, przez co nie jest to historia zmierzająca z punktu A do punktu B, ale raczej zbiór chronologicznie ułożonych pocztówek prezentujących poszczególne przygody – jedne krótsze, drugie dłuższe, ale jednak będące samodzielnymi opowiastkami. Nie inaczej jest w przypadku omawianego tomu, jednakże mam wrażenie, iż wątek Johannesa oraz jego… powiedzmy, koleżanki po fachu został wprowadzony trochę za późno i niepotrzebnie. Rozwiązanie tajemnicy (za jej nieprzekombinowanie manga dostaje ode mnie ogromnego plusa) daje bardzo dużo możliwości scenariuszowych, których autor nie wykorzysta z powodu zbliżającego się nieuchronnie i szybko końca opowieści.

Technicznie wydanie przedstawia się bardzo podobnie jak poprzednie tomiki, ale po raz kolejny muszę ponarzekać na brak wewnętrznych marginesów. Tym razem ucięło cały dymek i nie byłam w stanie odczytać zamieszczonej w nim kwestii. Do tłumaczenia i korekty przyczepić się nie mogę – błędów brak, a całość czytało się bardzo szybko i przyjemnie.