Brzoskwinia
Recenzja
Biedny Kairi, praktycznie nieobecny w tomie czwartym, i cóż ja mam teraz napisać – heh… Momo dochodzi do wniosku, że jednak kocha Tÿjiego (niespodzianka!). Siłą rzeczy nasza para schodzi się po raz kolejny (który to już?) i przynajmniej na razie zachowuje się tak, jak bohaterom mdłego shoujo przystoi. Ale traumatyczne przeżycia z przeszłości dają o sobie znać, gdyż bohaterka ma problemy z całowaniem! Oczywiście robiła to już, ale pech chciał, że nie z tym facetem, co trzeba, a i Tÿji jakoś wolał inną niż własna dziewczyna. Ach, te problemy nastolatków… Jeszcze gorzej ma się Sae, która pod wpływem dramatycznych wydarzeń z poprzedniego tomu zmieniła wygląd i teraz przypomina wycięte z papieru skrzyżowanie świnki z pajacykiem. Widać, iż dziewczyna potrzebuje uwagi bardziej niż zemsty.
Jeżeli tom 3. nastrajał pozytywnie i dawał nadzieję na coś ciekawego, 4. szybko sprowadza czytelnika na ziemię – z hukiem. Jedyna interesująca i wzbudzająca ciepłe uczucia postać (wiem, że się powtarzam, ale w tym przypadku nic innego nie pozostaje), czyli Kairi, pełni rolę dekoracji. Co prawda Momo zauważa, jak wiele dla niej zrobił, i że w zasadzie ma do niego słabość, ale nic konkretnego z tych obserwacji nie wynika, ponieważ bohaterka woli bezbarwnego Tÿjiego (który dla niepoznaki się ostrzygł). Cóż, lukier leje się wiadrami, Momo udowadnia, jaka jest dojrzała i dobra, ponownie przygarniając pod swoje skrzydła odmienioną Sae – cud, miód i orzeszki, aż się słabo robi, ale… Na horyzoncie już widać ciemne burzowe chmury, gdyż naczelny knuj wyczuł sprzyjające wiatry w postaci przystojnego i popularnego modela, zainteresowanego nimże (może i chłopak ładny, ale głupi jak pół buta i totalnie pozbawiony gustu). Nie trzeba być Sherlockiem, by domyślić się dalszego przebiegu wydarzeń – mogę się założyć, że upokorzona Sae wykorzysta Jigoro (bo tak zwie się ów gwiazdor z okładek) do walki z byłą przyjaciółką, ale o tym przekonam się dopiero czytając tom piąty.
Tym razem warto poświęcić kilka słów oprawie graficznej, gdyż są dwie rzeczy, o których warto wspomnieć. Po pierwsze, tragiczny pomysł ukazania wewnętrznych przeżyć Sae za pomocą jej wyglądu – miało być zabawnie, wyszło koszmarnie. Pani Ueda stworzyła potworka z twarzą świadczącą o bliskim spotkaniu ze schodami oraz brakiem jakichkolwiek mięśni, a nawet kości. Insynuowanie czytelnikowi, że taka kreatura wzbudziła zainteresowanie profesjonalnego pisma o modzie, jak również najpopularniejszego modela, to bezczelność. I żeby nie było, nie mam nic przeciwko super‑deformed, ale w rozsądnych ilościach i uzasadnionych przypadkach, podczas gdy autorka w czwartej części ani razu nie pokazuje Sae w jej prawdziwej postaci. Po drugie (tym razem coś pozytywnego), tom 4. może się poszczycić ładną okładką! Nareszcie Momo wygląda jak nastolatka, a nie nastoletnia prostytutka, a i kolorystyka nie wypala oczu. Co prawda te gwiazdki można było sobie darować (motylki by wystarczyły), ale ogólnie pierwszy raz patrzę na okładkę Brzoskwini bez zażenowania.
Wydawniczo bez zmian – jakość pozostaje przeciętna, mandze nie towarzyszą żadne dodatki (nawet odautorskie), nie pojawiają się nawet reklamy. Nie znalazłam także błędów i literówek, co oczywiście jest dużą zaletą – odniosłam jedynie wrażenie, że kilka stron zostało źle przyciętych, acz nie w stopniu, który przeszkadzałby w lekturze.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Egmont Polska | 9.2003 |
2 | Tom 2 | Egmont Polska | 11.2003 |
3 | Tom 3 | Egmont Polska | 1.2004 |
4 | Tom 4 | Egmont Polska | 4.2004 |
5 | Tom 5 | Egmont Polska | 9.2004 |
6 | Tom 6 | Egmont Polska | 1.2005 |
7 | Tom 7 | Egmont Polska | 9.2006 |
8 | Tom 8 | Egmont Polska | 11.2006 |
9 | Tom 9 | Egmont Polska | 2.2007 |
10 | Tom 10 | Egmont Polska | 4.2007 |
11 | Tom 11 | Egmont Polska | 6.2007 |
12 | Tom 12 | Egmont Polska | 8.2007 |
13 | Tom 13 | Egmont Polska | 1.2008 |
14 | Tom 14 | Egmont Polska | 3.2008 |
15 | Tom 15 | Egmont Polska | 5.2008 |
16 | Tom 16 | Egmont Polska | 9.2008 |
17 | Tom 17 | Egmont Polska | 10.2008 |
18 | Tom 18 | Egmont Polska | 1.2009 |