x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Houseki no Kuni w Polsce!
Realizm?
Re: Rozdziały
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika BlaXk Magic Mushroom
W poprzednim komentarzu wcale temu nie zaprzeczyłem, zresztą co tu jest do rozumienia? Można mieć pewne mniemanie na temat tego co się wydarzyło, jakieś hipotezy, niestety bez pełnego zrozumienia. Żeby była jasność zarzut dotyczy głównie finałowej walki, nie całości mangi.
Konkrety to mają być w mandze, dostarczone przez autora. Tymczasem finałowa walka jest chaotyczna, ze zwrotami akcji które naprawdę ciężko wytłumaczyć nawet w ramach tego „dużego i wolnego” świata przedstawionego.
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika BlaXk Magic Mushroom
Ten glut to po prostu kolejny pretekst żeby jeszcze bardziej przedłużyć finałową walkę, bo jako część tej całej hallucigenii (doczytałem, ciekawe zwierzątko) powinien wylecieć w powietrze. Ale ok, witaj nam nieśmiertelny glucie, głowo Erena i Mikaso‑Salome.
Po prostu wolę żeby autor przedstawił mi konkretną, spójną wizję jak to wszystko było możliwe, z jak najmniejszą ilością niedomówień.
Podsumowując, dzięki za garść ciekawych teorii i informacji, ale zdania nie zmienię. To jest słabe, chyba że ostatni rozdział coś zmieni – w co wątpię.
Re: Atak Tytanów po 138 rozdziale
Ich möchte, dass sie mir gleich in einer Titans munde…
LEVI
In einer Titans munde… Gewiss doch… in einer Titans munde. Sie ist reizend, nicht? Was ist's, das du in einer Titans munde haben möchtest, o süsse, schöne Mikasa, du, die schöner ist als alle Töchter Ackerman? Was sollen sie dir, in einer Titans munde bringen? Sag es mir! Was es auch sein mag, du sollst es erhalten. Meine Reichtümer gehören dir. Was ist es, das du haben möchtest, Mikasa?
MIKASA
Den Kopf des Eren. Gib' mir den Kopf den Eren! Ah! Du wolltest mich nicht deinen Mund küssen lassen, Eren! Wohl, ich werde ihn jetzt küssen! Ich will mit meinen Zähnen hineinbeissen, wie man in eine reife Frucht beissen mag. Ja, ich will ihn jetzt küssen deinen Mund, Eren.
*fragment postmodernistycznego spektaklu operowego, Hajime Isayama „Mikasa”
kliknij: ukryte Fakt, całowanie odciętych głów to dość szokująca idea, ale niezbyt nowa (stara jak sama Biblia), czy oryginalna. Dodatkowo jakim cudem Eren jednak przetrwał, jako sama głowa? I co to za glut z którym walczy reszta bohaterów? Końcówka mangi jest w moim odczuciu kiepska.
Re: Rozdział 119
Re: Gooood Vibrations
Czytam swój stary, głupi, wulgarny, w zasadzie niepotrzebny komentarz i, nijak nie mogę się w nim dopatrzeć zabraniania komukolwiek, czegokolwiek. W każdym razie minęło pięć lat i Punpun zostanie wydany, oczywiście obyło się bez mojej ingerencji w rynek wydawniczy yaoi ;p
Re: Po dziewiątym tomiku...
Całość jest dostępna w kolorze, od pierwszego tomiku. Dotychczas nie zeskanowano w kolorze tylko Vento Aureo z tego co się orientuję.
Re: Kompleks Edypa
Postacie ojców które wymieniłeś nie są wcale tak fatalne. Przykład pierwszy, ojciec Yuukiego – jest dokładnie wyjaśnione dlaczego ten mógł podejrzewać własnego ojca, miał całkiem logiczny powód. Zwróć uwagę że Yuuki został skazany na karę śmierci, musiał być zrozpaczony, nie ma tu mowy o żadnej dwuznaczności.
Drugi przykład – Kenya w rozmowie z Satoru wyjaśnia całą sprawę, kliknij: ukryte okazuje się że „nałogowy hazardzista” to słowa na wyrost, a negatywne plotki o ojcu ofiary „ktoś” celowo podsyca, przynajmniej takie są wnioski obrońcy podejrzanego o morderstwo -obrońcą tym, prawnikiem, jest ojciec Kenyi.
Tutaj dochodzimy do trzeciej postaci ojca, co prawda mgliście przedstawionej, ale jest to z pewnością pozytywny przykład. Chodzi właśnie o ojca Kenyi. Skoro chłopak tak bezgranicznie ufa w osąd swojego ojca i dodatkowo sam w przyszłości chce zostać prawnikiem musi podziwiać i kochać swojego rodzica. Wspiera go nawet na przekór ostracyzmu ze strony środowiska prawniczego.
Także ja sam nie widzę tego typu przekazu w Boku dake…, ale to tylko takie moje w miarę uargumentowane trzy grosze.
Kreska
Zgadzam się że jest pod każdym względem unikatowa, a szczególnie pod względem kreski. Specjalistom w dziedzinie psychologi nie jestem. Nie wiem czy skojarzenie z Picassemm jest do końca trafne. Na pewno mamy tutaj do czynienia z karykaturą malarstwa ikonowego, i na pewno nie jest to przypadkowy zabieg, w końcu w mandze roi się od nawiązań do religii chrześcijańskiej. Okładka. Strona tytułowa. Tekst i większe kadry często oprawione w specjalne ramy. Uproszczone rysunki postaci ludzkich, kadry stylizowane na religijne ikony, sama historia zatytułowana „Boże Dziecię” w jakiś pokręcony sposób kojarzy mi się jeżeli chodzi o formę graficzną z… Biblią dla najmłodszych (wiem trochę to obrazoburcze). A jest to przecież historia mordercy, psychopaty, potwora.
Ciekawe jakie emocje wywołałoby wydanie takiego komiksu w Polsce. Ja dałem 10/10 za tę eksperymentalną i co najmniej kontrowersyjną dla kogoś wychowanego w kręgu kultury chrześcijańskiej koncepcję i jej wykonanie. Takie dzieło raczej nie zrodziłoby się w głowie Polaka/Europejczyka wychowanego na gruncie kultury chrześcijańskiej, a jeżeli już by powstało, zostałoby uznane za prowokację. Dla japońskiego rysownika (w tym przypadku celowo nie będę pisał mangaki) była to najprawdopodobniej tylko zabawa formą i treścią. Nasze rodzime „artystyczne” prowokacje religijne (jeżeli ktoś kojarzy o czym piszę) są rozczarowująco prymitywne. Zdecydowanie brak im polotu i finezji na tle takiego „Kami no Kodomo”.
Re: Casca
Ciekawa dyskusja, bardzo cenie sobie Berserka właśnie aż do Eclipse, później komiks dużo traci. Interpretacji jest dużo, nie lubię narzucać swojej opinii na zasadzie że „to moja prawda jest najmojsza” ale równierz uważam że w Femto pozostało wiele z Griffitha. Uczucia także. Po prostu członkowie God Hand bardzo różnią się od siebie, na przykładzie Slan widać że mają własne cele, własne aspiracje. Co ich popycha do samodzielnego działania? Właśnie resztki uczuć, szczególnie odnosi się to do Griffitha, co zresztą widać w najnowszym rozdziale mangi, spotkaniu z Rickertem.
Re: Konkret
Największa wada to fasada całej historii. Świat przedstawiony, fabuła, walki, konflikt, większość antagonistów jadą na prostym założeniu – „ręka, noga, mózg na ścianie, flaki na parkanie” bez żadnego uzasadnienia czy logiki.
Tortury. Owszem trochę tego jest, ciężko tylko stwierdzić w jakim celu. Były nawet pokazane jakieś rządowe kazamaty w których masakrowano ludzi, tylko nie doczekałem się jak dotąd sceny przesłuchania, procesu skazańca. Po co to robią? Ot widać rząd lubi krwawą jatkę – dla samej krwawej jatki.
Brutalność. Osobna sprawa to arystokracja zamieszkująca stolicę imperium. Podejrzanie dużo wśród nich chorych sadystów, osobników zdrowych na umyśle jak dotąd nie było dane nam poznać. Znowu dręczą tych biednych ludzi mordując na wyrafinowane sposoby i znowu ciężko uzasadnić tak duży odsetek wykolejeńców w jakikolwiek sposób. Na pewno nie klimatem średniowiecznego fantasy, nie mamy tu do czynienia z realiami średniowiecza typu kara chłosty, pręgierz dla złoczyńców, są za to bezsensowne akty przemocy lub wręcz masowe zbrodnie. Znowu przemoc dla samej przemocy, wiadomo że w średniowieczu duchowieństwo czy szlachta miała życie prostych ludzi za nic, ale na pewno nie do aż takiego stopnia. Morderstwa popełniane przez arystokrację stolicy imperium to dla nich taka zabawa, bawią się jak dzieci w piaskownicy. To strasznie sztuczne, przydałaby się chociaż odrobina realizmu.
Brutalność po raz drugi czyli walki. Są efektowne, ciekawie zrealizowane (przynajmniej te z udziałem silniejszych przeciwników) tylko zazwyczaj kończą się spektakularnym rozczłonkowaniem osoby która przegrywa. Nie można by tak czasami zabić przeciwnika precyzyjnym cięciem, tylko trzeba go od razu zamieniać we fruwające kawałki mięsa? Po pewnym czasie to robi się zwyczajnie nudne. I co jest nie tak ze strojami bitewnymi bohaterek? Walczą w kusych spódniczkach, albo z cyckami na wierzchu, jakby w choćby lekkim pancerzu było strasznie niewygodnie (ach ten klimat średniowiecznego fantasy). Z jednej strony jest efektownie, krwawo, brutalnie, ciężko przewidzieć ostateczny wynik walki… z drugiej to tylko moe‑maszynkidomięsa‑bloby. Znowu mam to wrażenie sztuczności. Plastiku. Plastikowa masakra piłą mechaniczną? Tak bym podsumował brutalność w Akame ga Kill. Poza tym to mają być zabójcy? Assasyni? Prędzej cech masarski. Jedyną zabójczynią była Chelsea.
Brudna polityka. Ciężko powiedzieć po co Pan Premier to robi (przypuszczam że kliknij: ukryte to takie Teigu – Zły Wredny Polityk), do jakich celów dąży? Zresztą co to za brudna polityka bez żadnych intryg, zakulisowych działań? Był jeden epizod z mordowaniem przeciwników politycznych, mdły, nudny, pretekst do urządzenia walki użytkowników Teigu. Ciężko to nazwać nawet intrygą. Zamiast brudnej polityki jest zasada – albo jesteś z premierem, albo jesteś martwy. Politycznie, czyli oficjalnie na dworze królewskim nie ma ani przeciwników, ani sojuszników, są co najwyżej bezwolne marionetki.
Postacie. Protagonista jak w każdym shounenie. „Zwyczajny” chłopek o pogodnym usposobieniu i co więcej można o nim powiedzieć? Że chce najlepszym być? Dorwać wszystkich z nich (tych złych)? To chyba tyle. Resztę obsady tak jakby gdzieś już widziałem… to niestety chodzące klisze. Nie będę się tutaj rozpisywał, to nie recenzja. Esdese? Akurat lubię ten typ kobiecego charakteru (znaczy tylko w anime ;p), ot kolejna BDSM domina. Zrujnowali kreację jej postaci, kliknij: ukryte wcielając do haremu protagonisty, zupełnie bez sensu.
Nic odkrywczego w dziedzinie shounen, z dużą dawką dysonansu jeżeli chodzi o klimat. Na plus bardzo ładna kreska. Na razie 4/10 z tendencją zwyżkową – zobaczymy jak rozwinie się akcja.
Gooood Vibrations
No ale… jak recenzja będzie ładna to ci jakieś yaoi w nagrodę kupię i gejoplakat do tego :P
Manga faktycznie dobra, przejrzałem i zrobię lepszą recenzję!
Re: Życie i jego nieprzewidywalność
Re: Życie i jego nieprzewidywalność
Ciekawe… Za punkt odniesienia bierzesz może głównego bohatera? Uwierz mi, to dość skrajny przypadek, nawet jak na gimbusa. W każdym razie – bardzo dobra manga o dojrzewaniu, właśnie gimbusa. Też polecam, naprawdę warto.
Re: Rozbudowany, ale nieuporządkowany komentarz
kliknij: ukryte
1) pod drzewem obwieszonym wisielcami, we krwi i flakach zrodzony
2) za 3 srebrniki wielkiemu oblechowi przez własnego (przybranego) ojca sprzedany
3) wyjątkowo brutalnie przez tegoż oblecha zgwałcony
4) oczywiście krwawej zemsty dokonuje
5) chcąc, nie chcąc, przybranego ojca ukatrupia
6)...
Dla mnie to już nie jest mroczne, tylko wręcz absurdalne. Zresztą zbyt wielu bohaterów jest obarczonych jarzmem tragicznej przeszłości. Nie podobają mi się też wiejące już nudą shounenowate walki z kolejnymi potworami. Podsumowując – może miałem zbyt wielkie wymagania? Więcej grzechów nie pamiętam. Amen.
Seinen czy Shounen
Akcja „Last Order” rozpoczyna się w momencie gdy Desty Nova „odtwarza” Alite w Zalemie, toczy się jednak zupełnie inaczej niż w ostatnim rozdziale pierwowzoru, Zalem jest pogrążony w chaosie na skutek działań Desty Novy który ujawnia obywatelom „sekret” – czyli fakt że ich mózgi zostały zastąpione specjalnymi chipami. Alicie przychodzi się zmierzyć ze swoim „klonem” – jednym z seryjnie produkowanych bojowych cyborgów zbudowanych przez Zalem, bazujących na dokładnie przeanalizowanych umiejętnościach bojowych oryginału. A to dopiero początek kolejnych przygód bohaterki…
W kontynuacji Battle Angel Ality świat złomowiska i powierzchni ziemi pełni rolę drugorzędną. Akcja przenosi się najpierw do Zalemu, następnie do miasta znajdującego się już w przestrzeni kosmicznej, retrospekcje natomiast dadzą czytelnikowi zapoznać się z przeszłością Ality, oraz sięgną w odległą przeszłość gdy ziemia na skutek katastrofy spowodowanej potężną falą elektromagnetyczną wyemitowaną przez słońce oraz uderzeniem ogromnej planetoidy, pokrywa się lodem. Przedstawiono też dawne kolonie ziemskie, które uzyskały pełną niezależność, czyli Jupiter (karykatura cywilizacji opartej wyłącznie na technologi i cyborgizacji) oraz Wenus (karykatura cywilizacji opartej wyłącznie na biotechnologi i manipulacji genetycznej). Także dawni bohaterowie pełnią rolę raczej statystów, a rolę głównego antagonisty nie pełni już Desty Nova. Przejmuje ją „trynidad” Mbadi, zarządca gwiezdnego miasta Ketharis, dawny bohater wojenny, który przeistoczył się w bezwzględnego dyktatora, ucieleśnienie bezdusznego systemu władającego oboma miastami oraz całą ziemią.
Fabuła mimo że jest momentami nieco skomplikowana zachowuje spójność. Może wydawać się chaotyczna, porusza momentami zbyt wiele wątków na raz. Dylematy moralne bohaterów, ogólnie poruszana w mandze tematyka wypada blado na tle pierwszej części Ality. Walkom brakuje dynamiki, pada więcej słów niż ciosów. Jak w jakimś shounenie mamy tu do czynienia z setkami dziwacznych technik sztuk walki wywrzaskiwanych w każdym pojedynku. Główna bohaterka to bardziej niezniszczalna maszynka do wygrywania kolejnych pojedynków niż dawna Alita, często ponosząca porażki i zmuszana do dokonywania trudnych wyborów.
Kreska jest ładna, szczegółowa, część akcji rozgrywa się w przestrzeni kosmicznej – projekty statków kosmicznych, wszelkich pojazdów, czy w końcu szczegółowo ukazane planety z koloniami znajdującymi się na nich nie budzą żadnych zastrzeżeń. Nieco irytowała mnie sama Alita – autor najpierw dodał jej koci ogon, następnie czarne anielskie skrzydła(!).
Komu polecić „Battle Angel Alita: Last Order”? Z pewnością osobom którym nie spodobało się zakończenie pierwszej części, sprawiało wrażenie zrobionego niedbale, na szybko, mimo że praktycznie wszystkie wątki zostały zamknięte. Można się jednak bardzo zawieść, kontynuacji zdecydowanie brakuje dawnego klimatu, a sama historia staje się absurdalna (dodam na koniec że do jednego „wora” wsadzono konflikt ludzi i wampirów, nieco biopunku (Wenus), historię w stylu pięknej i bestii i wiele wiele więcej…)
Kuniec świata!
Ja tam tej „wiary” w autorkę nigdy nie miałem, jednak jak widać potrafi stworzyć coś normalnego.
Re: Druga manga Shinjo z sensem?
Re: Powtórzenie