Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

BlaXk Magic Mushroom

  • Avatar
    R
    BlaXk Magic Mushroom 5.10.2012 12:57
    Powtórzenie
    Komentarz do recenzji "Hanamatsuri "
    Owszem, gdzieś tam w tle pojawiają się przesłanki, że natura związku patron/„kwiat” może mieć różną naturę


    Nie chcę się wymądrzać, nic z tych rzeczy ale to zdanie to taki „zgrzyt” w recenzji. „Natura może mieć różną naturę” – takie masło maślane. Może – natura związku patron/„kwiat” może mieć różny charakter?
  • Avatar
    M
    BlaXk Magic Mushroom 12.09.2012 16:41
    Komentarz do recenzji "Necromancer"
    Znakomity przykład, jak zepsuć całkiem niezłą, klimatyczną mangę zupełnie tutaj nie pasującym, szczęśliwym zakończeniem z banalnym, naiwnym przesłaniem. Kreska jest ładna, postacie w porządku (oprócz nieco irytującej policjantki). Fabuła trzyma poziom, dopiero zakończenie wszystko psuje. Mimo wszystko warto przeczytać, manga wciąga i dostarcza sporo niezłej rozrywki. Nic ambitnego, ale lektura nie będzie stratą czasu.
  • Avatar
    M
    BlaXk Magic Mushroom 20.08.2012 23:30
    Head Like a Hole
    Komentarz do recenzji "Dorohedoro"
    Niezwykłe. Oryginalne. Groteskowe. Brutalne. Pełne dziwacznego humoru. Galeria unikatowych postaci. Przedziwny świat przedstawiony. Oto Dorohedoro. Jedyne w swoim rodzaju.

    Tak w skrócie opisałbym tę mało znaną mangę. Zafascynowany dziwaczną, pozornie chaotyczną fabułą brnąłem przez kolejne rozdziały z zapartym tchem śledząc poczynania bohaterów. Podziału na protagonistów i antagonistów właściwie tutaj nie ma. Każdy bohater dąży do osiągnięcia własnego celu, albo po prostu „odwala swoją robotę” dla kogoś postawionego wyżej w hierarchii. A świat przedstawiony w mandze jest fascynujący. Mamy wszechpotężne demony – diabły o niemal nieograniczonej mocy, świat magów, w którym każdy posiada inną, mniej lub bardziej potężną (często dziwaczną) moc oraz „hole” – miasto, a raczej świat zwykłych­‑niezwykłych – po prostu pozbawionych magicznych mocy ludzi. Sama koncepcja magii, sposób w jaki magowie jej używają jest niesamowicie wymyślna, oryginalna.

    Jeżeli chodzi o fabułę, z pozornego chaosu powoli wykluwa się całkiem spójna i logiczna historia. Nie żeby chaotyczna narracja przeszkadzała – właśnie to z początku przyciąga do lektury, potem po prostu nie można się już oderwać. Warto dodać kilka słów o bonusowych rozdziałach, które zawsze znajdziemy na końcu każdego tomiku mangi. Na swój dziwaczny, pokręcony sposób są bardzo zabawne, najczęściej dowiadujemy się z nich czegoś ciekawego o bohaterach. A czasami to po prostu dodatki, bardzo uprzyjemniające lekturę.

    Kreacja postaci jest bardzo dobra. Wręcz niedościgniony wzór, w porównaniu z innymi mangami które miałem okazję przeczytać. Jeżeli już ktoś się pojawi, prawie na pewno będzie miał mniejszy lub większy wpływ na fabułę i dane będzie czytelnikowi poznać go bliżej. W mandze mamy całą gamę różnorodnych, doskonale poprowadzonych postaci. Potrafią budzić sympatię, niechęć, nieraz rozbawić do łez (szczególnie w dodatkowych rozdziałach, o których już wspominałem). Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.

    Kreska jest bardzo charakterystyczna. Wydaje się nieco „toporna”, postacie to najczęściej umięśnione wielkoludy. Bishounenów i moe panienek tutaj nie uświadczysz. Projekty strojów, tła są doskonale dopracowane, kreska jest po prostu na swój sposób bardzo ładna, współtworzy razem z dziwacznym światem, postaciami i fabułą charakterystyczny klimat Dorohedoro.

    10/10 – tak zakończę ten przydługi komentarz, właściwie mini­‑recenzję. Ludzie – bierzcie się za czytanie. Nie wiecie co tracicie.
  • Avatar
    BlaXk Magic Mushroom 4.08.2012 01:04
    Re: ulubione!
    Komentarz do recenzji "Dorohedoro"
    Fakt że kobieta jest autorką mangi był dla mnie trochę Shocking!. Co tu dużo pisać – Dorohedoro jest oryginalne, nietuzinkowe, po prostu perełka spośród mniej znanych mang. Może jutro naskrobię o tym coś więcej, ogólnie wolę oglądać anime niż czytać mangi, żaden tytuł nigdy mnie tak nie wciągnął – przebrnąłem przez 102 rozdziały w mgnieniu oka. I chcę więcej.
  • Avatar
    M
    BlaXk Magic Mushroom 29.07.2012 18:04
    Trylogia
    Komentarz do recenzji "Sex=Love2"
    Czyli trzy recenzje mang Mayu Shinjou autorstwa Akiry14. Pierwsza recenzja miażdży. Masz kiepski humor? – przeczytaj, a na pewno się poprawi. Pozostałe dwie są już dość schematyczne (była sobie fabuła­‑chan..), troszkę przesadzone ale te trzy tomiki nie zasługują na nic więcej (moim zdaniem nie zasługują na recenzję). Gratuluję recenzentce dokonania tego karkołomnego wyczynu. Postaram się tutaj odnieść do wszystkich trzech recenzji/mang.

    Czy czytelnik przetrwa to natężenie kiczu i głupoty?

    Przetrwałem. Ale przypuszczam że mój mózg popełnił harakiri już gdzieś w trakcie lektury Love Celeb.

    O innych postaciach nie da się wiele napisać. Autorka chyba doszła do wniosku, że jeśli nie uprawiają seksu, to można darować dawanie im jakiejkolwiek osobowości.

    Pardon ale się nie zgadzam. Znalazłoby się kilka przykładów postaci ze szczątkową osobowością – o ile uprawiają seks/próbują zgwałcić główną boha… wstawtuimięgwałconej* :)

    Jeżeli ktoś z was odpowiedział jęcząc „nie, nie, nie” da mu się gwałcić, gratulacje, wygraliście zestaw garnków nierdzewnych.

    A właśnie że nie, wygraliście plastikowy materac na korbkę.

    „Dziewczyna w okularach nie może wyglądać uroczo”. Ktoś tu nie słyszał o typie moé, zwanym meganekko…

    W dodatku kiedy zdejmuje okulary staje się nagle oszałamiającą pięknością niczym przy transformacji „magical girl”. Czysty idiotyzm.

    Nigdy nie udało mi się ustalić, czym, do diabła, według Mayu Shinjo bohater negatywny powinien różnić się od pozytywnego.

    Mnie się chyba udało. Ten dobry nawraca się na gwałcenie jedynie swojej wybranki, natomiast ten zły nadal gwałci wszystko co wpadnie mu w oko. A określenie bahor­‑wibrator pasuje zarówno do antagonistów jak i protagonistów we wszystkich trzech mangach. To by było na tyle jeśli chodzi o recenzję. Przejdźmy do mang. Od czego by tu zacząć?

    Kreska. Witamy w krainie skręconych karków, dłoni jak szufla do odśnieżania, trójkątnych twarzy i dziewięcioletnich dziewcząt którym silikon wszczepiono w trakcie rozwoju płodowego (sądząc po aparycji oraz rozmiarze biustu). I ja mam uwierzyć że bohaterki mają po 16­‑21 lat? Podbródki to osobna sprawa. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę że to idealne parabole! Nic innego, tylko przekształcenie f(x)=x^2 jeżeli za układ odniesienia wziąć krechy które tworzą brwi i nos bohaterów. Mayu Shinjou musi być niezła z matmy, może stąd pomysł na tytuł Sex=Love^2?

    Co można napisać o postaciach, fabule… eto… bahor­‑wibrator i lala z sex shopu to chyba jednak dobrana para…? Taki morał niosą za sobą wszystkie trzy mangi. Love Celeb to działo najcięższego kalibru (7tomów), tak jakby 7 ton spadło ci nagle na głowę. Ale jeżeli przebrniesz przez tę mangę, pozostałe to już pikuś. Pan pikuś. I przypuszczam że po tej trylogii żaden kicz nie będzie już czytelnikowi straszny.

    Pozostają trzy pytania. Pierwsze: po co babrałem się w tym szambie? Po części ponieważ:

    prawdziwy filolog nie powinien czytać tylko dzieł sztuki, lecz sięgać też po największe przykłady kiczu, aby móc je analizować pod kątem kulturowym i językowym

    Mimo że filologiem nie jestem. Ale żeby docenić prawdziwe piękno trzeba czasem sięgnąć dna. Dla mnie taki mindfuck to swoiste katharsis. Częściowo także z powodu recenzji.

    Pytanie drugie. Komu polecić mangi Mayu Shinjou? Masochistom? Wielbicielom twórczości Markiza de Sade (nieee, on pisał pięknym, kunsztownym językiem, mimo wszystko jest w tym coś ze sztuki)? W pewnym momencie nie mogąc wytrzymać mentalnego ataku ze strony idiotyzmu wylewającego się potokami z monitora włączyłem sobie dla kontrastu muzykę klasyczną. Ukołysany melancholijnymi dźwiękami wiolonczeli w oparach absurdu i groteski, mój mózg powoli przekształcał się w galaretę. Pozycja zdecydowanie dla osób które „od dziecka marzyły o tym, aby ich mózg się rozpuścił”.

    Pytanie trzecie: kto ma być potencjalnym odbiorcą takich mang? Bo w Japonii dzieła tej pani są podobno popularne. Przerażające…
  • Avatar
    M
    BlaXk Magic Mushroom 6.06.2012 01:23
    Najnikczemniejsze sprawy traktować szczerze
    Komentarz do recenzji "Powóz lorda Bradleya"
    Faktycznie wstrząsające i męczące psychicznie. Brak głębszych refleksji, jakiegoś morału nie jest aż tak straszną wadą. Najwyraźniej autor postanowił pozostawić to czytelnikowi, niech każdy wyciągnie własne wnioski o ile zdoła przeczytać tych osiem rozdziałów.

    Co do ciężaru gatunkowego, negatywnego wydźwięku przedstawionej historii raczej nie przyrównywałbym Bradherley no Basha do Justyny autorstwa de Sade. Powieść markiza ma jednoznacznie negatywny morał, jest wręcz pochwałą niegodziwości, moralnej degeneracji w duchu libertyńskiej filozofii. W Justynie nie ma miejsca na nadzieje, nie ma ani jednego pozytywnego bohatera, a główna bohaterka jest dręczona na sposoby jakie nie mieszczą się w głowie normalnemu(?) człowiekowi. Poza tym de Sade nie zadaje pytania gdzie był Bóg, dla niego Boga w ogóle nie ma, charakteryzuje się nawet nie ateizmem, a wręcz mizoteizmem.

    W mandze natomiast po tak ponurych trzech pierwszych rozdziałach, w następnych autor ukazuje świat, postawy moralne już nie w tak jednoznacznie czarnych barwach – historia  kliknij: ukryte  Poza tym pewna  kliknij: ukryte  U de Sada żaden zbrodniarz, zdeprawowany libertyn nigdy nie zostaje ukarany – spotyka ich za to nagroda.
  • Avatar
    BlaXk Magic Mushroom 11.01.2012 21:55
    Re: Uważam, tą recenzję za bełkotliwą gdyż manga świetna jest
    Komentarz do recenzji "Elfen Lied"
    Mały offtopic? Właśnie oglądam mushishi. Godne polecenia.

    Co do bełkotliwości recenzji niech Szanowny Pan amayuri napisze własną, wychwalającą EL pod niebiosa. To dopiero będzie obiektywne. To z pewnością nie będzie bełkot.

    Komentując skupiłbym się na własnym zdaniu na temat mangi, nie na recenzji. Chyba że jest to konstruktywna krytyka, jak w przypadku SixTonBudgie.
  • Avatar
    BlaXk Magic Mushroom 11.01.2012 15:16
    Re: Uważam, tą recenzję za bełkotliwą gdyż manga świetna jest
    Komentarz do recenzji "Elfen Lied"
    Elfen Lied ma z hentai niewiele wspólnego. Czytanie ze zrozumieniem się tutaj kłania.
    haremiku zaprawionym fanserwisem, któremu nieraz niedaleko do hentai
    Są sceny lekko ocierające się o hentai –  kliknij: ukryte 

    Co do Lucy, co w niej takiego ciekawego? Dlaczego zabija? Najpierw ukazany jest uraz z trudnego dzieciństwa, zabiła ponieważ nie była akceptowana przez rówieśników ze względu na swój wygląd, a nawet była dręczona z tego powodu. Model psychologiczny à la nastolatek przynoszący broń do szkoły i robiący masakrę wśród rówieśników. Następnie zabija aby przetrwać ale jest w tym też drugie dno – Lucy nie jest człowiekiem, jej zmutowane geny popychają do popełniania kolejnych morderstw w imię zastąpienia homo sapiens nową rasą. No i Kouta. Dość nudna historyjka jak to ktoś bliski, któremu zaufała ją okłamał. Mamy więc powtórkę z rozrywki – małą masakrę. Morderca zabijający z powodu urazu z dzieciństwa, poczucia wyobcowania oraz instynktu, wręcz imperatywu wpisanego w geny i każącego zabijać, warto dodać że Lucy czasami z tym walczy. Postać skomplikowana i prosta zarazem.
  • Avatar
    M
    BlaXk Magic Mushroom 5.01.2012 01:31
    Uważam rze
    Komentarz do recenzji "Elfen Lied"
    Mimo szczerych chęci nie potrafię dokończyć tej mangi. Byłem ciekaw dalszych losów bohaterów po seansie anime, przestałem być, gdy zobaczyłem co się wyprawia w drugiej części mangi. Uważam, że anime zakończyło się w dobrym momencie.

    Nazywanie tego „dramatem psychologicznym” to jakieś nieporozumienie, a niektórzy nazywają to nawet „iście szekspirowskim dramatem” (Szekspir się pewnie w grobie przewraca).

    Co do ironii zawartej w recenzji – taka wydaje się znacznie ciekawsza. Pozbawiony jakichkolwiek urozmaiceń tekst jest po prostu nudną i nieprzyjemną lekturą.