Alicja w Krainie Serc
Recenzja
„Lubię potrawy z marchewek, a nie same marchewki! A skoro nienawidzę marchewek, które króliki uwielbiają, to nie jestem królikiem. Koniec. Kropka.”
Elementem kilkukrotnie powracającym w tomiku drugim jest swoisty kryzys tożsamości Elliota, uparcie twierdzącego, że królicze uszy nie mają nic wspólnego z jego przynależnością rasową – co ostatecznie pomaga rozładować poważny konflikt z Peterem. Panowie w pierwszej chwili mierzą do siebie z broni, by za chwilę wydrapywać sobie oczy jak histeryczne nastolatki walczące na śmierć i życie o chłopaka. Ta konfrontacja pozwala jednak czytelnikowi zwrócić uwagę na istotny wątek, który wystąpił już w pierwszym tomie, ale dopiero tutaj pojawia się częściej. Mieszkańcy Krainy Serc po kolei wyznają Alicji wielką miłość; każdym z nich kierują inne motywy, wszyscy zarzekają się, że jest to miłość prawdziwa i szczera. Od Ace’a, którego dziewczyna pociąga jako przybysz z innego świata, przez rzucającego tym stwierdzeniem jak uwagą o pogodzie Elliota, po Petera – zdecydowanie najmocniej zafiksowanego na punkcie Alicji i tytułującego ją swoją ukochaną. Przy okazji rozmowy tego ostatniego z Zegarmistrzem dowiadujemy się również, że wciągnięcie do krainy właśnie panny Liddell nie było przypadkowe. Biały Królik ma wobec dziewczyny własne plany.
Tom drugi przynosi również odpowiedź na pytanie, czym są Powidoki, które Alicja zaobserwowała na początku pobytu w Krainie oraz jaki mają związek z obowiązkami Juliusa i nocnymi wycieczkami Ace’a. Przechodzimy też krótki kurs parzenia kawy idealnej, obozujemy w lesie w środku nocy i opiekujemy się rannym kociakiem. Poszczególne sceny nadal zmieniają się w szybkim tempie, jednak tym razem jest to w miarę logiczny ciąg zdarzeń, nie czysty chaos, jak to było w tomie pierwszym. Pojawiają się również informacje uświadamiające czytelnikowi mechanizm działania Krainy Serc, także poza kilkoma nowymi zagadkami otrzymujemy parę odpowiedzi na pytania zadane wcześniej – co jest o tyle istotne, że dzięki temu świat zyskuje na spójności.
Spowolnienie akcji powoduje, że wielu z panów dostaje swoich parę minut; fabuła na moment koncentruje się na nich, ich uczuciach, przemyśleniach i jest możliwe poznanie chociażby zarysu ich charakterów, w związku z czym Alicja przestaje być jedyną postacią, która nie jest tylko ładną twarzyczką w kadrze i ma do powiedzenia coś, co potencjalnie może zainteresować czytelnika.
Pod względem graficznym kolejny tom stoi na poziomie równie wysokim, co pierwszy. Soumei Hoshino ma wyraźnie wyrobiony styl rysunku, postaci między kadrami nie różnią się zbytnio, odbioru nie psuje też jakość druku – znów jest ostry i odpowiednio nasycony. Numery stron zostały umieszczone wszędzie tam, gdzie pozwalał na to układ kadrów.
Tłumaczenie również nie odbiega od tego, co mogliśmy zaobserwować poprzednio, a jedyna wpadka korekty (bądź składu) to nierozłączone spacją dwa wyrazy w jednym z dymków. Zaobserwowanie tego błędu jest możliwe w zasadzie tylko przy bardzo dokładnym przyglądaniu się dialogom i w ostatecznym rozrachunku nie wpływa on w żaden sposób na odbiór całości.
Recenzje alternatywne
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 12.2011 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 2.2012 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 5.2012 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 9.2012 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 11.2012 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 2.2013 |