Alicja w Krainie Serc
Recenzja
Wielki bal na zamku! Wszystkim dookoła zaczynają mocniej bić serca – choć z różnych powodów. Borys cieszy się na myśl o poproszeniu Alicji do tańca; Ace liczy na konkretną ilość dobrego alkoholu (chociaż o tym dowiadujemy się już w trakcie); dobrym poczęstunkiem nie pogardzą też Kapelusznik oraz Marcowy Zając – droga herbata i wyśmienite ciasto marchewkowe piechotą nie chadzają. Juliusa z kolei perspektywa wieczoru spędzonego wśród tłumu przyprawia o zimny dreszcz, jako modelowemu introwertykowi nadmiar bodźców zewnętrznych sprawia mu fizyczne cierpienie i w efekcie to on przekonuje dotąd niepewną, czy powinna w ogóle się pojawić, Alicję do pójścia z nim w charakterze towarzyszki niedoli. Problem braku odpowiedniego stroju zostaje magicznie rozwiązany klaśnięciem w dłonie i dziewczyna na przyjęciu występuje w sukni, którą możemy zobaczyć na okładce tomiku. Autorka zaprojektowała kilka sukienek odpowiadających modzie poszczególnych obszarów Krainy Serc, tak więc na stronach tytułowych rozdziałów opowiadających o balu widzimy kreacje z Wesołego Miasteczka, Wieży Zegarowej, Zamku oraz posiadłości Kapelusznika.
Samo przyjęcie przebiega bez większych zgrzytów: nieprzyjemna konfrontacja bohaterki z Bloodem rozmywa się w tanecznym szale, w jaki porywają Alicję najpierw Borys, a później Bliźniaki oraz grupka służących, również zaproszonych do udziału w zabawie. W dodatku dziewczyna ucina sobie miłą pogawędkę na kobiece tematy z Vivaldi, którą pomału zaczyna uważać za wzór do naśladowania (przynajmniej jeśli chodzi o naturalny wdzięk i sposób bycia – bohaterka stara się nie pamiętać o roli królowej i obcinaniu głów za nieposłuszeństwo). Sielankę przerywa wyrosły jak spod ziemi Blood, złośliwymi komentarzami doprowadzający obie panie do szału. W kłótni z Vivaldi udaje mu się nadepnąć na odcisk również Alicji i po tym, jak mężczyzna się oddala, dziewczyna postanawia pójść za nim i w paru słowach powiedzieć, co myśli o takim zachowaniu.
Tu serwujemy czytelnikowi przerwę na tajemniczy wywód Petera, którego Alicja spotyka po drodze, przebitkę wspomnień z innego świata oraz okazjonalny występ Nightmare’a na całych dwóch kadrach. I pomijając późniejszy krótki komentarz, jest to jedyny w całym tomie fragment, w którym ktoś wspomina o teoretycznie głównej osi fabuły – a biorąc pod uwagę, że do zamknięcia historii pozostał nam tylko jeden tomik, czytelnik niezaznajomiony z grą, na podstawie której powstała manga, ma pełne prawo czuć się zagubiony i niedoinformowany. Serwowane dotychczas wskazówki w żadnej mierze nie pozwalają na ułożenie sobie w głowie jasnego obrazu.
Tak czy inaczej – Alicja dopina swego i schodzi z wojennej ścieżki z Kapelusznikiem, dla przypieczętowania rozejmu zostaje zaproszona na herbatkę zakończoną wycieczką do ogrodu różanego, w którym wcześniej widziała go z Królową, a my dowiadujemy się jak naprawdę kształtują się stosunki Blooda i Vivaldi. Dość powiedzieć, że stan faktyczny jest daleki od wyobrażeń Alicji.
W kwestii samego wydania jak zwykle nie ma się o czym rozpisywać, Studio JG wypracowało pewną jakość, od której odstępstwa zdarzają się rzadko i ten tomik nie jest wyjątkiem. Porządny druk, dobre liternictwo, numery stron obecne, jeśli tylko było na nie miejsce. Na osobną uwagę może zasłużyć tłumaczenie – swobodne w formie i mocno humorystyczne, dzięki czemu Vivaldi zostaje „ciotką klotką”, a Blood „mizoginicznym fanfaronem”.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 12.2011 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 2.2012 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 5.2012 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 9.2012 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 11.2012 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 2.2013 |