Tanuki-Manga

Nadludzka siła w postaci energii Ki, szkolenie od dziecka i przede wszystkim charakter relacji mistrz­‑uczeń przywodzą na myśl cytat z Gwiezdnych wojen:„Dwóch zawsze ich jest. Nie mniej, nie więcej. Mistrz i uczeń”. Oczywiście nie w kwestii ciemnej strony mocy lub dążeń ucznia do pozbycia się swego mistrza, po prostu związek między nimi jest na Dalekim Wschodzie odmienny od tego w naszym kręgu cywilizacyjnym i w pewnym stopniu przypomina bardziej ten z filmów Georga Lucasa, który, jak sam zresztą przyznaje, czerpał inspirację właśnie z kultury Wschodu. Mistrz, gdy już zaakceptuje ucznia, pełni wobec niego funkcje podobne do ojcowskich i taka też jest jego władza (warto zaznaczyć, iż w Japonii, a w szczególności Chinach czy właśnie Korei, w której ma miejsce akcja, jest ona dużo większa niż w przypadku Europy). Rola mistrza nie ogranicza się tylko do nauki sztuk walki, staje się on nauczycielem i przewodnikiem duchowym, w dużej mierze odpowiedzialnym za poczynania swego ucznia. Ten ostatni winien jest posłuszeństwo i oddanie, a złamanie przysięgi, tudzież zobowiązań wobec nauczyciela, jest poczytywane za zdradę. Ten w dużej mierze skostniały system, dziś częściowo odszedł już do lamusa lub przynajmniej uległ rozluźnieniu (m.in. z powodu komercjalizacji), jednak w świecie manhwy The Breaker powraca w tradycyjnej formie.

Yi­‑Shi Woon jest przeciętnym nastolatkiem, uczeniem szkoły średniej, który stał się obiektem prześladowań grupy kolegów z klasy. Ciągłe nękanie prowadzi go na skraj wyczerpania psychicznego, aż pewnego dnia staje się świadkiem incydentu z udziałem nowego nauczyciela języka angielskiego. Ten z pozoru typowy mężczyzna, którego jedyną cechą szczególną wydaje się wielkie zamiłowanie do płci pięknej, przez co najczęściej wpada w kłopoty, z łatwością pokonuje kilku rosłych i dobrze zbudowanych napastników.

We współczesnej Korei obok zwykłych ludzi żyją adepci sztuk walki, których zdolności daleko przekraczają granicę powszechnie znanych możliwości fizycznych. Dzięki panowaniu nad Ki mogą poruszać się z niezwykłą szybkością, zwiększać siłę swego uderzenia czy używać różnych dziwnych technik. W świecie sztuk walki, świecie murim, gdyż tak go nazywają, rządzą najsilniejsi. Oczywiście przeciętni ludzie nie mają pojęcia o istnieniu tej ukrytej grupy społecznej, a sami członkowie murim mają zakaz ujawniania swoich możliwości. Właśnie do tego tajemniczego świata należy nowy nauczyciel angielskiego.

Głównymi bohaterami tej serii są Yi­‑Shi Woon, czyli uczeń, oraz Chan Chun Woo, czyli mistrz. Pierwszy jest szczupły, słabowity i nie wydaje się dobrym materiałem na praktykanta sztuk walki. Co więcej, początkowo nie ma nawet woli do życia. Nie zaskoczę tutaj czytelnika, jeśli napiszę, że wspomniany wcześniej incydent oraz spotkanie Chun Woo zmienią jego życie – Yi­‑Shi Woon postanawia rozpocząć naukę sztuk walki, żeby nigdy już nie uciekać. Czy ta nagła zmiana przekonuje? Nie za bardzo, bo wprawdzie czytając inne koreańskie komiksy, często można się na nią natknąć, ale przejście od zera do bohatera, szczególnie w sferze mentalnej, jest tutaj stanowczo zbyt szybkie. Zresztą cała kreacja postaci Shi­‑Woona nie jest oryginalna i opiera się w większości na schematach. Bohater ma dobre serce, a po przemianie zyskuje nadzwyczaj silną, wręcz nieugiętą wolę i od tej pory, gdy tylko nadarzy się okazja, staje do walki. W koreańskiej mentalności to chyba ideał, ale z mojego punktu widzenia to postać, która zachłysnęła się własną potęgą i niezbyt często używa rozumu. Innym, moim zdaniem ciekawszym, typem bohatera jest Chan Chun Woo, mistrz sztuk walki, który opanował dziewięć różnych stylów i pozostaje w konflikcie z sojuszem rządzącym światem murim. Chun Woo właśnie z tego powodu ukrywa się oraz podejmuje pracę jako nauczyciel angielskiego. Początkowo jawi się jako zwykły bawidamek w średnim wieku, lecz później już jako budzący postrach w świecie sztuk walki smok dziewięciu stylów. Nie brak mu jednak rozsądku, w przeciwieństwie do ucznia głowę wykorzystuje również do myślenia i nie walczy, jeśli nie musi. Chan Chun Woo jest postacią dużo dojrzalszą, znającą swoje możliwości, dlatego też nie dąży do tego, by nieustannie je sprawdzać. Pod przykrywą lekkoducha kryje dużą dozę odpowiedzialności i lojalności, szczególnie wobec najbliższych. Nie jest to oczywiście postać szczególnie oryginalna (bardzo przypomina mistrza z Veritas), ale mimo swych wyskoków potrafi wzbudzić sympatię, pod koniec serii nawet wśród czytelniczek.

Poza głównymi bohaterami pojawia się wielu pobocznych, w tym główny prześladowca Yi­‑Shi Woona – Chan Cho, przyjaciółka z dzieciństwa – Sae­‑hie czy młody geniusz sztuk walki So Chun­‑Hyuk. Na uwagę zasługuje jeszcze Lee Shiho, piękna przedstawicielka świata murim, która miała w przeszłości powiązania z Chan Chun Woo. Często wykorzystuje ona swoją urodę do manipulacji mężczyznami, stara się też mieszać w relacji Chan Chun Woo – Yi­‑Shi Woon, między innymi pomagając temu ostatniemu w skuteczniejszym treningu i prawie pozbawiając go życia. Jej rola rośnie wraz z rozwojem fabuły.

Kreskę można zaliczyć do dużych atutów serii. Postacie robią bardzo pozytywne wrażenie, są narysowane z dbałością o szczegóły, na ogół trudno je pomylić ze sobą, choć twarze kobiet nie przedstawiają dużego zróżnicowania rysów. Mimikę, mechanikę poruszania się oraz tła również można zaliczyć do plusów. Szczególną uwagę zwracają sceny walk i akcji, które są jednymi z lepiej narysowanych, jakie widziałem i z pewnością zapadną w pamięć.

Manhwa The Breaker jest solidnym przedstawicielem popularnego w Korei gatunku łączącego elementy sztuk walki, akcji i komedii. Nie jest to jednak pozycja szczególnie oryginalna i odwołuje się do znanych schematów. Również ukazana w niej mentalność wielu bohaterów (powody walki, jej rozumienie i konsekwencje) nie muszą przypaść europejskiemu czytelnikowi do gustu, ale sukces w samej Korei i za granicą zdają się przemawiać za tą manhwą. Jeśli ktoś lubi historię z dużą ilością akcji oraz elementami komedii i dramatu, a także jest w stanie przymknąć oko na w miarę schematyczną fabułę, to jest to pozycja dla niego. Dodatkowy plus stanowi niewątpliwie możliwość zakupu polskiego wydania, dzięki czemu można się cieszyć tradycyjną, papierową wersją w rodzimym języku.

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o istnieniu kontynuacji tej serii – The Breaker: New Waves. Ukazuje ona dalszy ciąg wydarzeń, ale sięgający po nią czytelnicy muszą się przygotować na jakościową degrengoladę fabuły.