Manga
Watashitachi no Shiawase na Jikan
- Our Happy Hours
- 私たちの幸せな時間
Więzień skazany na karę śmierci i pianistka po kilku próbach samobójczych. Czy dwoje tak różnych ludzi może sobie pomóc w odnalezieniu sensu i radości życia?
Recenzja / Opis
Yuri, utalentowana pianistka, która jako nastolatka zarzuciła dobrze zapowiadającą się karierę, od lat pogrążona jest w depresji. Gdy po raz kolejny próbuje odebrać sobie życie, rodzina stawia ją przed wyborem: albo spędzi miesiąc w ośrodku terapeutycznym, albo zgodzi się towarzyszyć swojej ciotce, zakonnicy, która odwiedza w więzieniach skazańców z wyrokiem śmierci. Druga opcja nie do końca trafia dziewczynie do przekonania, jest jednak o wiele lepsza od pierwszej, dlatego też w czwartkowe przedpołudnie, wraz z ciotką Monicą, Yuri odbywa pierwszą wizytę w więzieniu. Poznaje tam Yuu, młodego mężczyznę, skazanego na śmierć za brutalne morderstwo trzech osób. Pierwsze spotkanie nie wypada najlepiej, z czasem jednak Yuu i Yuri zaczynają się dogadywać. Z zaskoczeniem odkrywają, że mimo diametralnie różnych życiorysów, mają ze sobą wiele wspólnego. Pod wpływem tej znajomości obydwoje zmieniają swoje podejście do życia i uczą się doceniać wszelkie drobiazgi dnia codziennego, które wcześniej umykały ich uwadze. Czy jednak ta relacja ma szansę przerodzić się w coś głębszego, skoro w każdej chwili nadejść może rozkaz wykonania wyroku…?
Watashitachi no Shiawase na Jikan to manga stworzona na podstawie powieści jednej z najsłynniejszych południowokoreańskich powieściopisarek „Nowej Fali”, Gong Ji‑young. Książka ciesząca się ogromną popularnością w ojczystym kraju, szybko doczekała się tam adaptacji filmowej. Następnie zaś przyszła kolej na wersję komiksową wydaną w Japonii.
Historia nietypowej relacji więźnia i pianistki to melodramat w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie mam na myśli wyłącznie faktu, iż na znajomość bohaterów nałożony jest limit czasowy, wynikający z wyroku Yuu. Melodramatyczne są również losy obydwu postaci, które doświadczyły w młodym wieku licznych cierpień, braku miłości, niefortunnych relacji seksualnych, a wreszcie prób samobójczych. Czytelnik z łatwością angażuje się w tak przejmujące historie, nic więc dziwnego, że manga ta cieszy się opinią prawdziwego wyciskacza łez. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że mnie nie napłynęły one do oczu podczas lektury. Sądzę jednak, że osobom mniej skorym do wzruszeń nagromadzenie wątków dramatycznych może sprawiać wrażenie przytłaczające, a przez to i przerysowane. O ile jednak nierealistyczna wydawać się może mnogość przedstawionych tragedii, o tyle zachowanie bohaterów w ich obliczu jest już jak najbardziej wiarygodne. W świetle poznawanych wydarzeń trudno dziwić się, że Yuri znienawidziła swoje życie do takiego stopnia, iż kilkakrotnie próbowała je sobie odebrać. Przesady nie ma również w jej stosunku do matki, której życzy wszystkiego, co najgorsze – gdy dowiadujemy się dlaczego, postawa dziewczyny staje się w pełni zrozumiała. Nie inaczej jest z Yuu, na którego w bardzo młodym wieku spadła odpowiedzialność za upośledzonego brata – obowiązek, któremu z trudem mógłby podołać dorosły człowiek, w żadnym jednak wypadku nie powinien zmagać się z nim nastoletni chłopiec. Tak krańcowe doświadczenia wpłynęły na protagonistów i przyczyniły się do niezwykle pesymistycznego spojrzenia na otaczającą ich rzeczywistość.
A jeśli już o bohaterach mowa, Watashitachi no Shiawase na Jikan stanowi przykład dość nietypowego przedstawienia związku dwojga młodych ludzi. Nie jest to romans sensu stricte. Prezentowana jest tutaj relacja przekraczająca granice klasycznie rozumianej miłości – Yuri i Yuu łączy szczególny rodzaj porozumienia dusz, dzięki któremu mimo tak ogromnych różnic, wydają się osobami stworzonymi dla siebie. Pod tym względem manga jest wyjątkowo nieprzegadana. Bohaterowie zresztą celowo pewnych rzeczy nie mówią na głos – mają świadomość, że w ich przypadku wyznania wyłącznie utrudniłyby i tak już niełatwą sytuację. Usuwając w ten sposób z pierwszego planu kwestie typowo kojarzone z romansami, autorka skupia się na metafizycznym charakterze związku Yuri i Yuu i ukazuje go z perspektywy przełomu odmieniającego życia, wydawałoby się, już przegrane. Cotygodniowe spotkania bohaterów, choć krótkie, są dla nich niezwykle znaczące i – mimo nienaturalnych okoliczności towarzyszących – bardzo intymne. Pół godziny w czwartkowe przedpołudnia, które spędzają razem, dla obydwojga staje się najważniejszym punktem tygodnia, do którego najpierw odlicza się dni, a następnie żyje się wspomnieniem tych wspólnych chwil. Z jednej strony jest to niewiele, z drugiej te kilkadziesiąt minut w diametralny sposób odmienia ich życie.
Ryzykowanym, choć zastosowanym z powodzeniem chwytem, było wykorzystanie motywu chrześcijaństwa do zilustrowania wspomnianych zmian, zachodzących w codzienności bohaterów. Nie jest tajemnicą, że wykorzystywanie elementów chrześcijańskich wychodzi Japończykom mniej więcej tak, jak Europejczykom wykorzystywanie symboliki religii dalekowschodnich – jest zatem oparte na stereotypach, często niemających zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. W Watashitachi no Shiawase na Jikan udało się wpleść w fabułę wątki chrześcijańskie z dużym umiarem i wyczuciem. Ciotka Yuri prezentuje wzorcowy przykład siostry zakonnej – wybaczającej, pokornej, łagodnej – nie zapomina się jednak przy tym o jej bardziej ludzkiej stronie, dzięki czemu nie pełni roli irytującego pomnika cnót wszelakich. Z innych elementów chrześcijańskich godny odnotowania jest pomysł wykorzystania chrztu i nadania chrześcijańskiego imienia jako metafory odrodzenia, tym silniej podkreślającej jak bardzo, pod wpływem wzajemnej relacji, zmieniają się bohaterowie.
Pod względem graficznym Watashitachi no Shiawase na Jikan prezentuje się bardzo dobrze. Myląca może być okładka mangi, na której umieszczony został obrazek delikatny, narysowany z pozoru niepewną ręką – wewnątrz tomiku znajdziemy bowiem rysunki tworzone pewną i mocną kreską. Realistycznie szkicowane postaci mają gruby, zdecydowany kontur nanoszony bez żadnych poprawek, zaś twarze cechuje – mimo braku wielkich, połyskujących oczu – poruszająca ekspresyjność. Autorka chętnie korzysta z dużych ilości czarnego tuszu, którym wypełnia przestrzenie, przez co potęgowana jest kontrastowość i wyrazistość rysunków. Tła pojawiają się rzadko – jeśli już są, charakteryzują się małą ilością detali. Idealnie pasuje to do wnętrz, w których rozgrywa się większość akcji – dobór środków artystycznych pomaga autorce podkreślić surowość i prostotę przestrzeni więziennych, w obszarze których najczęściej obserwujemy bohaterów. Wystarczy jeden rzut oka, by czytelnik zorientował się, że ma do czynienia z wprawną artystką, mającą własny, wyrobiony już styl.
Watashitachi no Shiawase na Jikan z pewnością trafi w gusta fanów melodramatów, którzy szukają wzruszeń i tragizmu. Przy lekturze mangi zużyją oni prawdopodobnie kilka chusteczek, roniąc łzy z jednej strony nad nieszczęśliwym losem bohaterów, z drugiej nad pięknem rodzącego się między nimi uczucia. Nieco inne wrażenia mogą jednak towarzyszyć osobom wyczulonym na przesadę – przyznam, że sama przy drugiej, a następnie trzeciej lekturze tomu, zaczęłam odczuwać pewne przerysowanie atakującego czytelnika zewsząd dramatyzmu. Przypuszczam, że znaczna część czytelników da się uwieść klimatowi tej smutnej historii, nie wątpię jednak, że znajdzie się i kilku takich, którzy nie kupią wszystkich tych tragedii. Tym osobom czytanie mangi raczej odradzam – resztę z całego serca do tego zachęcam.
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Coamix |
Autor: | Sumomo Yumeka |
Autor oryginału: | Gong Ji-Young |