Manga
Podniebny Orzeł
- Sky Hawk
- Ten no Taka
- 天の鷹
Japończycy na Dzikim Zachodzie. Zmierzch Indian Dakota w ujęciu Jiro Taniguchiego.
Recenzja / Opis
Manzou Shiotsu i Hikosaburou (imię skracane na Hiko) Soma to dwóch samurajów, którzy u progu ery Meiji zostali zmuszeni do ucieczki ze swej ojczyzny. Ich życie po przybyciu do Ameryki nie stanowi pasma sukcesów (oględnie mówiąc), a przypadkowe natknięcie się na zbiegłą indiańską dziewczynę, Rączą Łanię, tylko przysparza nowych kłopotów. Tym niemniej dzięki swojej postawie w tej sytuacji, odwadze i znajomości wschodnich sztuk walki zyskują szacunek jej współplemieńców, z którymi to los pary protagonistów od tej pory będzie nierozerwalnie związany.
Indianie Dakota (do których należy pokazywane w mandze plemię Oglalów), zwani też Siuksami, zyskali sobie w westernach nie najlepszą reputację (szczególnie jeśli wydarzenia były pokazywane z punktu widzenia amerykańskich żołnierzy). W dzieciństwie miałem jednak okazję przeczytać trylogię Alfreda i Krystyny Szklarskich, Złoto Gór Czarnych, która w bezstronny sposób pokazywała życie jednego szczepu tychże Indian na przestrzeni kilku pokoleń. Z tym większym zainteresowaniem sięgnąłem po Podniebnego Orła, żeby przekonać się, jak z tą tematyką poradził sobie Jiro Taniguchi.
W wielu historiach pokazany jest kontakt z dzikszym ludem jako zderzenie całkowicie odmiennych kultur, przy którym cywilizowany człowiek coś musi poświęcić, lecz w zamian staje się w inny sposób bogatszy (jeśli nie zyskuje głębszej więzi z naturą, to przynajmniej dostanie w ramach nagrody pocieszenia urodziwą żonę).
Nic z tych rzeczy tu nie uświadczymy, bo para głównych bohaterów to właściwie tacy Indianie na sterydach – bardziej honorowi i waleczni, a ponadto znający ju‑jitsu i sprawnie posługujący się śmiercionośnymi katanami. Jakby tego było mało, Hiko, wykorzystując naprędce skonstruowany japoński długi łuk, potrafi celnie strzelać na dalsze odległości od gospodarzy, a Manzou szybko awansuje do ścisłej elity tropicieli. Obaj też, pomimo pewnego zainteresowania ze strony czerwonoskórych kobiet, pozostają całkowicie aseksualni – przedstawicielki piękniejszej płci służą tu co najwyżej do bycia ratowanymi z opresji.
Z pozostałych postaci w najbardziej wyrazisty sposób prezentuje się George Armstrong Custer, zadufany w sobie podpułkownik, który nie ma oporów przed doprowadzeniem do rozlewu krwi. On również szybko zwraca uwagę na parę zabłąkanych samurajów i ma najwidoczniej pewne złe przeczucia (osoby choć trochę rozeznane w historii Ameryki mogą się domyślić, jak się kończy jego wątek). Natomiast zupełnie w cieniu głównych bohaterów znajduje się słynny wódz Indian Dakota – Szalony Koń. Owszem, sprawdza się nieźle jako przywódca, skoro potrafi doprowadzić do sojuszu z innymi plemionami, ale można odnieść wrażenie, że jego sukcesy militarne wynikają tu bardziej z nagłego skoku technologicznego.
Mam wrażenie, że wiarygodności opowieści za bardzo nie służy, gdy postaci fikcyjne, zamiast być obserwatorami, zaczynają dużo aktywniej uczestniczyć w historycznych wydarzeniach. Tutaj Manzou i Hiko stają się prawie współprzywódcami plemienia i mają decydujący wpływ na przebieg bitwy nad Little Bighorn. Dodatkowo przy takim stawianiu sprawy zachowałoby się więcej świadectw ich bytności niż tylko wspomnienia jednej Indianki o nietypowym imieniu.
Poza tym drobnym szkopułem fabuła prezentuje się nie najgorzej. Miłośnicy akcji znajdą tu pościgi, strzelaniny i szarże na wroga w większych bitwach, ale nie zabraknie również momentów, w których można podziwiać krajobrazy albo zadumać się nad smutnym losem Indian (właściwie za każdym razem, gdy wypowiada się narrator, można przygotować się na kolejne podłości i niedotrzymane umowy ze strony Amerykanów). Jedynym problemem jest to, że fabuła rzadko okazuje się zaskakująca. Ot, takie dosyć typowe zwroty akcji.
Jiro Taniguchi jest znany ze swego kunsztu i tym razem również możemy podziwiać pełne szczegółów rysunki. Co najwyżej można narzekać, że w tym cyzelowaniu detali gdzieś zgubiła się dzikość Dzikiego Zachodu. Poszczególne krajobrazy cieszą oko, lecz jednocześnie wydają się czasem zbyt spokojne i pozbawione życia. Być może w niektórych przypadkach pasowałaby jakaś bardziej surowa forma, lecz trudno winić mangakę za dążenie do perfekcji. Realistyczne projekty postaci niczym nie zaskakują, ale utrzymują poziom z innych mang Taniguchiego.
Podczas lektury udało mi się wypatrzeć jedną literówkę, „dwudiestu” (początek piątego rozdziału), a poza tym co najwyżej mogłem się zastanawiać, czemu jeden z głównych bohaterów jest nazywany raz Hikosaburou, a innym razem Hisaburou (tutaj jednak nie mam stuprocentowej pewności, że to było coś niezamierzonego). Ogólnie etatowego tłumacza Hanami, Radosława Bolałka, należy pochwalić za dobrą robotę i przygotowanie merytoryczne, choć (poniekąd słuszna) konsekwencja, z jaką trzymał się udziwnień z oryginalnego tekstu, obniża do pewnego stopnia przyjemność czytania. Jeśli któraś z postaci jest wzburzona, musi z kimś się porozumiewać w obcym języku albo stanowi przykład wiecznie podpitych Amerykanów, to będzie się wypowiadać nieskładnie i z brakiem poszanowania struktur gramatycznych. Zwiększa to odrobinę realizm, lecz przez to trudno tu znaleźć choć jeden warty zapamiętania dialog.
Oczywistą grupą docelową tej mangi są miłośnicy westernów, choć bardziej tych w stylu książek Karola Maya niż filmów, w których Siuksowie skalpują niewinnych osadników. Należy jednak być przygotowanym na to, że oprócz warstwy przygodowej Podniebny Orzeł został doprawiony sporą dawką melancholii – opowiada w końcu o zmierzchu Indian Dakota, których los mógł się kojarzyć ze związanym również z ekspansją zachodniej cywilizacji upadkiem samurajów. Oczywiście miłośnicy kreski Taniguchiego, którzy chcą się przekonać, jak radzi sobie w kolejnej historycznej scenerii, powinni też być zadowoleni.
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Futabasha Publishers |
Wydawca polski: | Hanami |
Autor: | Jirou Taniguchi |
Tłumacz: | Radosław Bolałek |
Wydania
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Hanami | 10.2010 |