Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

10/10
postaci: 9/10 kreska: 10/10
fabuła: 9/10

Ocena redakcji

9/10
Głosów: 9 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,89

Ocena czytelników

9/10
Głosów: 115
Średnia: 8,77
σ=1,11

Recenzje tomików

Wylosuj ponownieTop 10

Pluto

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2004-2009
Liczba tomów: 8
Wydanie polskie: 2011-2013
Liczba tomów: 8
Tytuły alternatywne:
  • PLUTO 豪華版
  • プルートウ
Widownia: Seinen; Postaci: Androidy/cyborgi; Rating: Przemoc; Miejsce: Ameryka, Australia, Azja, Europa, Japonia; Czas: Przyszłość

Gdy mangę współtworzy dwóch wielkich autorów, musi powstać coś wybitnego. Pluto jest tego najlepszym dowodem.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Po miłych doświadczeniach z lekturą Kiiroi Hon zdecydowałem się sięgnąć po inną mangę, która także zdobyła Kulturalną Nagrodę im. Osamu Tezuki (w roku 2005.), jednocześnie zdobywając nagrodę na festiwalu Japan Media Arts Festival (w tym samym roku) – Pluto. I był to strzał w przysłowiową „dziesiątkę”, pod każdym względem. Ale zacznę od początku…

Mont­‑Blanc ginie. Jeden z siedmiu najwspanialszych robotów świata (pod względem zaawansowania technologicznego oraz SI) został znaleziony w Alpach, rozczłonkowany, z urwaną głową, ułożoną między dwoma wbitymi w ziemię gałęziami, wyglądającymi jak rogi. Kochający góry robot, z filozoficznym podejściem do świata, ceniący piękno, potężny i bardzo silny, był uwielbiany przez ludzi. Zupełnie niespodziewanie w górach rozpętała się ogromna burza, a właściwie trąba powietrzna, która pochłonęła Mont­‑Blanca. Tymczasem inny z najwspanialszych robotów świata, policyjny robot Europolu – Gesicht, dostaje do rozwiązania kolejną sprawę. W Düsseldorfie ginie niejaki Bernard Ranke, członek Wspólnoty Ochrony Robotów. Najdziwniejszą rzeczą na miejscu zbrodni są „rogi”, ułożone przy głowie zmarłego z konstrukcji lampy. Trudno to nazwać zbiegiem okoliczności, więc w niemieckiej siedzibie Europolu Gesicht zaczyna prowadzić śledztwo w obu sprawach. Niedługo potem mają miejsce kolejne zabójstwa, a co niespotykane, wszystko wskazuje na to, że są one dziełem robota…

Tak się wszystko zaczyna. Akcja osadzona jest w futurystycznym świecie, w którym technologia tworzenia robotów i sztucznej inteligencji bardzo mocno ewoluowała. Pracujące roboty są na porządku dziennym. Przejęły one od ludzi większość najprostszych funkcji, a więc pełno jest robotów­‑konserwatorów powierzchni płaskich, robotów­‑gosposi domowych, robotów­‑żołnierzy itd. Nie są jednak dyskryminowane, w tym sensie, że nie są z góry przypisane wyłącznie do jednej pracy, a roboty posiadające wysoko rozwiniętą SI mogą być cenionymi obywatelami (jak np. Gesicht, wykonany ze specjalnego stopu – zeronium, który dzięki swoim zdolnościom obserwacji i analizy rozwiązał niezliczoną ilość spraw). Roboty funkcjonują na podobnych zasadach jak ludzie – mają swoje prawa, mają swoją wolność, mogą normalnie zakładać rodziny, „mieć” dzieci (choć nie rodzić ich, ewentualnie stworzyć; co ciekawe te nowsze przyjmują wygląd ludzi, są więc roboty kobiety i mężczyźni, mimo że są bezpłciowe w dosłownym znaczeniu), po prostu „żyć”. Mogą mieć także dowolny wygląd, np. ludzki, nie do odróżnienia dla zwykłego zjadacza chleba (choć robot jest w stanie poznać robota). Jednak nie można powiedzieć, że panuje całkowita równość – roboty nie mogą kłamać i zabijać ludzi. Kłamstwo, jako celowe powiedzenie nieprawdy, jest dla logicznie skonstruowanych tworów czymś abstrakcyjnym, obcym. Są też tak zaprogramowane, że zabicie człowieka jest dla nich niemożliwością (odnotowano tylko jeden taki przypadek – osiem lat wcześniej zbrodni dopuścił się Brau­‑1589; co ciekawe, swój czyn tłumaczył w bardzo podobny sposób, jak to czynią ludzie oskarżeni o zabójstwo). Powstają coraz lepsze roboty, a ich „ojcowie” dążą do perfekcji. Jednak czym jest robot perfekcyjny?

Świat wydaje się stabilny, cywilizacja się rozwinęła, choć tym samym powiększyła się przepaść między najbogatszymi, a najbiedniejszymi. Największy kocioł stanowi Bliski Wschód, gdzie rywalizują wrogo do siebie nastawione kraje – Królestwo Persji z Dariuszem XIV na czele (słowo honoru, że przypomina mi Saddama Husajna) z jednej strony i Stany Zjednoczone Tracji z drugiej (nazwa mówi sama za siebie, a dodam jeszcze, że stolicą jest… Nowy Waszyngton). Pierwsi reprezentują ludzi typowych dla tamtego rejonu (np. dzisiejszy Iran czy Irak), drudzy zaś o typowo białej karnacji (pod względem wyglądu prezydent Tracji przypomina mi prezydentów amerykańskich, ma „coś” z Busha seniora, Clintona czy Roosvelta). Nie sposób chyba zaprzeczyć tym nawiązaniom do obecnej sytuacji na świecie, choć może nie należy ich traktować dosłownie, to jednak są i popychają nasze myśli także w kierunku bieżących wydarzeń. Ich efekt jednak jest znaczący. Do tej pory miało miejsce 39 konfliktów zbrojnych w rejonie Bliskiego Wschodu. Ostatni poprzedziło oskarżenie Persji przez Trację o posiadanie broni masowej zagłady (tzn. robotów dysponujących taką bronią). Specjalna komisja, która została wysłana do Persji, nic nie znalazła, ale wojna wybuchła. Persja przegrała z kretesem – do walki zostały wysłane (dobrowolnie) w ramach „sił pokojowych ONZ” najwspanialsze roboty świata (a jest ich siedem, z czego jeden, pacyfistycznie nastawiony Epsilon, nie brał udziału w operacji zbrojnej), efektem czego była prawdziwa masakra wojskowych robotów Persji, a także pojmanie króla i wytoczenie mu procesu. W pokonanym kraju zaczęto wprowadzać demokrację… Czy to wszystko czegoś nie przypomina?

Należałoby też wspomnieć o tych najwspanialszych robotach świata. Są to: Mont­‑Blanc – szwajcarski robot górski o mocy 100 MW (jak mały blok elektrowni), North #2 – szkocki robot­‑lokaj, Brando – turecki robot wrestler, wspomniany wcześniej inspektor Europolu Gesicht, Herakles – grecki robot gladiator, odważny i honorowy, Epsilon – władający fotonami robot o wyglądzie kobiety, oraz Atom – japoński robot o wyglądzie chłopca, o mocy 75 MW. Oczywiście to nie wszystkie postaci, jakie poznamy, zagłębiając się w lekturę. Z tych ważniejszych warto wymienić także Uran, Pluto, Borę, dr Tenmę, dr Ochanomizu, Abrę, Gojiego… Czemu o nich wspominam? Spora część z nich jest dużo starsza ode mnie i ma prawie pięćdziesiąt lat. Ich „ojcem” jest sam Osamu Tezuka, słynny mangaka, który powołał do życia m.in. Tetsuwan Atom (znane też jako Astro Boy, czyli jedno z pierwszych anime w japońskiej telewizji, które ukazało się w 1963 roku), skąd pochodzi zdecydowana większość wymienionych wcześniej bohaterów (Astro to nikt inny, jak sam Atom). Nie tylko postaci, ale i cała ogólna koncepcja świata przedstawionego są pomysłem Tezuki. Autor Pluto, Naoki Urasawa, dobry rok starał się o możliwość wykorzystania pomysłu nieżyjącego już Tezuki. I tu ukazuje się wielkość Urasawy, który bezbłędnie wyciął niepotrzebne archaizmy z Tetsuwan Atom, zostawiając to, co było tego warte, jednocześnie nie pozostawiając wątpliwości, skąd czerpał natchnienie. Zmienił nieco projekty, dając postaciom, rodem z filmu animowanego dla młodszych widzów, wygląd „dorosły”. Nie wahał się też przed zabiegami chirurgii „mózgu”, tworząc ludzi i roboty o złożonej osobowości i ciekawych charakterach. I tak z tytułu przeznaczonego głównie dla dzieci powstała manga dla osób starszych. Oczywiście to nie wszystko, co Urasawa dodał od siebie, ale o tym później.

Fabuła jest bardzo dobrze skonstruowana, po prostu porywa czytelnika w swój nurt i zanim ten się spostrzeże, już zostaje wyrzucony na głębokie morze świata Pluto. Czy odbierana jako manga akcji, detektywistyczna, filozoficzna, psychologiczna, socjologiczna, science­‑fiction, dramat… Nieważne jak, ocena i tak pozostaje bardzo wysoka, a przecież niełatwo jest połączyć te wszystkie gatunki w taki sposób, by efekt końcowy można było uznać za chociaż zadowalający. O wiele częściej z takiej próby stworzenia wielopłaszczyznowego dzieła, powstaje chaos. Urasawa ten chaos okiełznał. Problemy społeczeństwa i świata swoją drogą, ale oprócz nich dostajemy też porcję historii z życia robotów oraz ludzi, relacji między nimi, ich psychologii (tak, roboty też myślą i to niekoniecznie w sposób zaprogramowany, im robot bardziej zaawansowany technologicznie, tym „swobodniej” rozumuje). Nie ma jednego głównego bohatera, wraz z fabułą „podróżujemy” między nimi, ale nie skokowo, lecz w sposób płynny, ściśle ze sobą związany.

Fabularnie Pluto jest nieliniowy, z wieloma zwrotami akcji i niespodziankami. Poznajemy wiele postaci, tym samym w pewien sposób związując się z nimi, dzieląc ich życie, problemy i szczęścia (choć tych jest mniej – taka fabuła). Dzięki temu, gdy ktoś z nich ginie, jesteśmy w to bardziej zaangażowani. Poza życiem poszczególnych postaci, poznajemy po kawałku obraz świata, w którym z ukrycia ktoś stara się „coś” osiągnąć różnymi machinacjami. Mamy tu klasyczny konflikt „dobra” ze „złem”, ale… Czym jest „dobro”, a czym „zło”?

Nie trzeba też w żadnej mierze znać dzieł Tezuki (przede wszystkim Tetsuwan Atom), aby móc cieszyć się czytaniem. Można też zapytać, dlaczego ktoś taki jak Urasawa, wykorzystuje podstawy stworzone przez kogoś innego, jednocześnie się przecież w ten sposób ograniczając? Gdyby chodziło o mangakę początkującego lub też nie mającego na koncie sukcesów, można by mówić o próbie „doczepienia sanek do kuligu sławy”, jaką cieszy się Tezuka i jego popularny Tetsuwan Atom. Jednakże Urasawa, zaczynając Pluto, miał już w swoim dorobku tak znamienite tytułu, jak Monster czy 20th Century Boys. Obeznani z jego twórczością nie mają wątpliwości, że potrafiłby stworzyć całkowicie oryginalną, wybitną pracę, nie korzystając z pomysłów innych, jednak tym dziełem Urasawa oddaje swego rodzaju hołd „ojcu chrzestnemu” mangi – Tezuce.

Postaci występujących w tym tytule jest dość sporo. Nie wszystkie są jednakowo ważne i wcale nie każdy z nich jest jakimś wyjątkowym, niespotykanym oryginałem, niektóre z nich (jak Herakles czy Brando) są całkiem „zwyczajnymi” osobnikami, których typ dość często można ujrzeć tu i ówdzie (ot, honorowi wojownicy o dobrym „sercu” – to proste sformułowanie bardzo dobrze ich określa, co nie świadczy o jakiejś ich złożoności), jednak inne potrafią zaintrygować (jak North #2, Epsilon, Sahad, dr Hoffman, Abra, Hans), a jeszcze inne są już naprawdę bardzo ciekawe (jak Gesicht, którego darzę największą sympatią, a także niewiele mniej przeze mnie lubiani Atom i dr Tenma). Majstersztykiem Urasawy był sposób ich narysowania. Banalne? Nic podobnego. Ten, kto zetknął się z Tetsuwan Atom, dobrze wie, jak one wyglądały. A jeśli nie, to dam drobny przykład. Głowę doktora Ochanomizu stanowią dwa ordynarne „kartofle” – jeden jako właściwa głowa, a drugi (jeśli mniejszy, to niewiele) jako nos. Ot, prawie tak, jakby dać dziecku z przedszkola do narysowania twarz z ogromnym nosem. Efektem jest swego rodzaju karykatura. Zresztą w ogóle kreska Tezuki była dość „dziecinna” (humorystyczna, trochę naiwna, pełna niedokładności i karykaturalnych elementów). Nie powinno to dziwić, gdyż Tezuka inspirację czerpał m.in. z… kreskówek Disneya. Urasawa przerobił je w taki sposób, by nadal były sobą (tzn. były rozpoznawalne jako postaci z Tetsuwan Atom), lecz jednocześnie narysowane były w sposób nieporównywalnie lepszy, dokładniejszy, dojrzalszy. Dzięki zabiegom Urasawy stroną graficzną mangi powinien być usatysfakcjonowany nawet najbardziej wymagający Czytelnik.

Gdy zaczynałem Pluto, nie znałem jeszcze Tetsuwan Atom, więc niekiedy dziwiłem się, dlaczego osoba, która tak dobrze rysuje, stworzyła coś wyglądającego właśnie tak. O ile twarze ludzi (czy robotów o wyglądzie ludzi) prezentowały się bardzo dobrze, z zachowaniem odpowiednich proporcji, to nagle pojawił się wielki nos Ochanomizu. Nie aż tak wielki, jak w oryginale, ale wystarczająco duży, by rzucał się w oczy. Podobnie dziwnie wyglądały niektóre roboty – „coś” jakby w kasku i pelerynie… No, kicz totalny. Albo starsze wersje robotów, przypominające Wall­‑Ego czy inne okazy z kreskówek dla młodszych widzów. Nie przeszkadzało to wprawdzie w czytaniu i cieszeniu oka wspaniałym rysunkiem, lecz intrygowało trochę i dziwiło. Wszelkie tła także narysowane zostały bardzo ładnie, szczegółowo i realistycznie. Pod względem graficznym tylko jeden tytuł przychodzi mi na myśl, jeśli miałbym porównać z czymś Pluto – to Berserk. O dbałości o szczegóły niech świadczy pewien fakt, dość zabawny dla mnie. W pewnym momencie widzimy całą masę wzorów, stanowiących „formułę” na bombę antyprotonową, pisane przez Atoma. Rozumiem przytaczanie jakichś wzorów, mniej lub bardziej logicznych (oczywiście nijak mających się do sedna problemu), w jakiś sposób odnoszących się do wiedzy fizyczno­‑matematycznej. Jednak znalezienie pośród tej „fenomenalnej” formuły czegoś tak oczywistego jak tożsamości matematyczne po prostu mnie rozśmieszyło (chodzi o wzory Eulera). Ot, takie moje ostrzeżenie dla tych, którzy na podstawie informacji z mangi przymierzaliby się do stworzenie tej potężnej broni zagłady. Pisząc o zabawnych fragmentach, wspomnę jeszcze o jednym. W pewnym momencie ukazuje nam się słynna barcelońska świątynia – Sagrada Familia, której budowę rozpoczęto w 1882 roku, a obecnie szacowany czas jej ukończenia to rok ok. 2130 (w najlepszym wypadku). W bliżej nieokreślonej przyszłości świata Pluto jej budowa nie została jeszcze zakończona.

Pluto jest tytułem wybitnym, wyróżniającym się z masy innych. Po rozłożeniu go na czynniki pierwsze otrzymujemy idealny przepis na świetną mangę, która porusza, trzyma w napięciu, cieszy oko i umysł (a przynajmniej umysł, który lubi myśleć, w przeciwnym przypadku to ostatnie skreślić). Nic dziwnego, że ostatnio wydany tom (siódmy) z miejsca znalazł się na pierwszym miejscu najlepiej sprzedających się mang w Japonii. Co więcej, chodzą już głosy, że Hollywood zainteresowało się tym tytułem i kto wie, czy po tegorocznej amerykańskiej wersji Tetsuwan Atom nie doczekamy się i Pluto? Zapewne też kwestią czasu jest powstanie anime. Wprost nie mogę się doczekać. Gorąco polecam każdemu, kto poszukuje dobrej historii. Jestem pewien, że się nie zawiedzie.

SixTonBudgie, 31 marca 2009

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shogakukan
Wydawca polski: Hanami
Autor: Naoki Urasawa, Osamu Tezuka, Takashi Nagasaki
Tłumacz: Radosław Bolałek

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Hanami 3.2011
2 Tom 2 Hanami 5.2011
3 Tom 3 Hanami 9.2011
4 Tom 4 Hanami 12.2011
5 Tom 5 Hanami 3.2012
6 Tom 6 Hanami 7.2012
7 Tom 7 Hanami 10.2012
8 Tom 8 Hanami 3.2013