Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 3/10 kreska: 8/10
fabuła: 6/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 10
Średnia: 5,9
σ=1,64

Wylosuj ponownieTop 10

Mizu ni Sumu Hana

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2004-2006
Liczba tomów: 5
Tytuły alternatywne:
  • A Flower in Water
  • Romance of Darkness
  • 水に棲む花
Tytuły powiązane:
Gatunki: Dramat, Fantasy, Romans
Widownia: Shoujo; Postaci: Bóstwa, Smoki, Uczniowie/studenci; Rating: Nagość; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Magia, Trójkąt romantyczny

Nastoletnia Rikka jako jedyna przeżyła wypadek, w którym zginęła cała jej klasa. Cud czy przeznaczenie? Inspirowany mitologią japońską romans Chie Shinohary, autorki Sora wa Akai Kawa no Hotori.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Enevi

Recenzja / Opis

Podczas szkolnej wycieczki ma miejsce tragicznym wypadek, w którym ginie prawie cała klasa. Prawie, gdyż jednej z osób udaje się uratować. Jakim cudem Rikka Nikaidou jako jedyna wypłynęła na powierzchnię, podczas gdy reszta pasażerów autobusu utonęła? Dziewczyna miała wrażenie, że ktoś jej pomógł. Czy słusznie? Nastolatka coraz częściej spędza czas na szkolnym basenie i nawet jej koleżankom z klubu pływackiego zaczyna się wydawać podejrzane, że Rikka tak długo jest w stanie wytrzymać pod wodą. Co gorsza, zaraz po wypadku bohaterkę zaczyna prześladować czarnowłosa dziewczyna, która niespodziewanie pojawia się w wodzie, próbuje ją nawet zabić, a ostatecznie przychodzi do szkoły jako nowa uczennica. Cóż takiego posiada Rikka, co pragnie zdobyć tajemnicza prześladowczyni (co ciekawe, o tym samym imieniu) i co wspólnego z nią ma przystojny mężczyzna imieniem Izumi, który równie niespodziewanie wyłania się pewnego dnia z wody?

Z początku miałam wrażenie, że to kolejna wariacja na temat opowieści zawartej chociażby w The Bride of the Water God, gdyż nie oszukujmy się – Izumi nie jest ani sportowcem wyczynowym, który wytrzymuje długo pod wodą, ani magikiem. Czy pomógł Ricce z nudów, czy może zakochał się od pierwszego wejrzenia? Ani jedno, ani drugie, a pan stąpa po tej ziemi już tak długo, że prawie zapomniał, dlaczego od pokoleń ma słabość do dziewcząt imieniem Rikka i zdarza mu się ratować je z odmętów rzeki. Druga szansa ma jednak swoją cenę – ocalona od pewnej śmierci dziewczyna powoli zyskuje możliwość oddychania pod wodą, ale jednocześnie musi pożegnać się z ziemskim żywotem. Zdeterminowana Rikka zastanawia się, jak złamać tę „klątwę”, pomaga jej w tym o kilka lat starszy kuzyn Yuzuru, w którym dziewczyna skrycie się podkochuje, a najbliższa rodzina ich dopinguje. Z biegiem czasu okazuje się jednak, że cała sprawa nie jest taka oczywista…

Fani pełnego przygód i niesamowicie dramatycznego Red River mogą się spodziewać zupełnie innych klimatów, w których autorka czuje się chyba jak ryba w wodzie, gdyż większość jej prac jest właśnie spod znaku Tajemnic i okazjonalnych Niezwykłości. Nie, Mizu ni Sumu Hana nie jest kryminałem, jednak sekrety kłębią się tu jeden pod drugim i nawet gdy docieramy do ich sedna, dalej nie mamy pewności, jak całość się skończy. Akcja rozwija się w tempie umiarkowanym, a nadmiar wygodnych dla fabuły zbiegów okoliczności nie przeszkadza, bowiem scenariusz nie jest aż tak schematyczny, jak można by na początku podejrzewać. Dostajemy strawny koktajl nawiązań do wierzeń japońskich, dramatu i romansu. Pierwsze, mimo wiele razy wałkowanego motywu bóstwa wodnego, poprowadzono sprawnie i pomysłowo, nie kończąc na banalnej miłości od pierwszego wejrzenia. Wręcz przeciwnie – dobrze zagrano temu schematowi na nosie, komplikując relacje międzyludzkie.

Problem pojawia się, gdy dochodzimy do dramatu i romansu, które sprawiają, że ów koktajl jest tylko „strawny”, a nie „dobry”. Uczucie, które łączy bohaterów, jest nie tylko ważnym elementem historii – ma teoretycznie stanowić motor napędowy całości. Chie Shinohara stawia w swoich mangach na poważniejsze traktowanie związku dwojga ludzi. Brak tu przede wszystkim lukru, a na pierwszy plan często wkrada się brutalna rzeczywistość, która jest dobrą odtrutką po słodkich idiotkach i bezmózgich rycerzach w złotej zbroi. W tym przypadku nie czyni to jednak z miejsca ich relacji bardziej wiarygodnymi czy interesującymi.

Teoretycznie wszyscy bohaterowie mają swoje motywy, które zostały nam jasno przedstawione, ale już na pierwszy rzut oka widać, że brak im jakiejkolwiek głębi. Najbardziej ucierpiały obie Rikki, w szczególności ta czarnowłosa (Rikka Mizuchi), w której historię chyba najłatwiej się wczuć. Szansę na stworzenie przekonującej protagonistki zaprzepaściła jednak autorka, zmuszając ją do nagłych zmian decyzji. Teoretycznie zostają one wyjaśnione przez monolog wewnętrzny, ale wszystko następuje zdecydowanie za szybko, przez co impulsywna i pełna namiętności natura dziewczyny, nieważne z której strony spojrzeć, wypada, delikatnie mówiąc, mało wiarygodnie. Z kolei śledząc losy i tok myślowy drugiej bohaterki, dość szybko doszłam do wniosku, że całkowicie pozbawiono ją charakteru. Niby ma jakąś pasję, potrafi się postawić, ale ostatecznie przez większość czasu wzdycha do ukochanego kuzyna, nic konstruktywnego przy tym nie robiąc. O Yuzuru można powiedzieć, że jest cichy, spokojny i nieco tajemniczy, ale podobnie jak Rikka Nikaidou, nie odznacza się szczególnie zarysowaną osobowością. W efekcie ich relacje, pozbawione jakiejkolwiek iskry, są nawet nie tyle powtarzalne, co mdłe i nudne. Chyba najlepiej z tego poplątanego czworokąta prezentuje się Izumi, którego motywacja stopniowo odkrywana w miarę rozwoju fabuły może i nie jest najoryginalniejsza i najciekawsza, ale z pewnością ma najwięcej sensu, a sam bohater staje się przez to w miarę przekonujący. A co z pozostałymi? Najbliżsi krewni czy koleżanki i koledzy ze szkoły stanowią jedynie tło. Wszyscy zachowują się realistyczne, ale poświęcono im tak niewiele czasu, że raczej nie znajdziecie wśród nich potencjalnych ulubieńców.

Kreskę Chie Shinohary poznać bardzo łatwo, gdyż nie zmienia się ona prawie w ogóle na przestrzeni lat. Styl ten przywodzi na myśl stare tytuły shoujo, których znakiem firmowym są filigranowe i wielkookie dziewczątka w zestawie ze smukłymi i przystojnymi panami o spiczastych podbródkach. Niewątpliwie znajdzie ona swoich fanów, chociaż nie wszyscy będą zachwyceni. Jednakże cokolwiek by nie mówić, kreska jest szczegółowa, a autorka starannie wypełnia większość kadrów, dbając o szczegóły wnętrz czy ubioru.

Mizu ni Sumu Hana niezaprzeczalnie miało potencjał w postaci mitologicznej otoczki i kilku tajemnic, które czaiły się za rogiem. Szansa ta została jednak zaprzepaszczona przez nieudany wątek romantyczny z nijakimi bohaterami, który okazał się bardzo słabym motorem napędowym fabuły. Wszystko to sprawia, że rozwój wydarzeń śledzi się raczej z umiarkowanym zainteresowaniem, a niektórzy mogą się wręcz śmiertelnie wynudzić, gdyż opowieść dostarcza niewielu emocjonujących scen. Zabrakło tej iskry, która ożywiłaby wszystko. Niestety, jak się okazuje, nawet nieco przewrotna historia wzbogacona elementami z folkloru, przeniesiona na papier może przerodzić się w nudną opowiastkę bez polotu, której jedynie opakowanie może wzbudzić jakiekolwiek zainteresowanie.

Miłośnicy romansów wszelakich mogą się na tym tytule straszliwie zawieść, gdyż wątek miłosny wydał mi się jałowy i pozbawiony ładunku emocjonalnego. Oczekujących ambitnych zagadek oraz ich szokujących rozwiązań odrzuci zapewne prostota, która nie odbiera jednak fabule umownej spójności. Pozostają jeszcze fani mitologii japońskiej w czystej postaci, którzy z wielkim zainteresowaniem i ciekawością śledzą kolejne sposoby wykorzystania znanych wątków. I chyba tylko pomysłowe i niecodzienne potraktowanie mitologicznych schematów może skłonić do lektury Mizu ni Sumu Hana.

Enevi, 10 kwietnia 2011

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shogakukan
Autor: Chie Shinohara