Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 9/10 kreska: 6/10
fabuła: 8/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 2
Średnia: 8,5
σ=1,5

Wylosuj ponownieTop 10

Moon

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2007-2011
Liczba tomów: 9
Tytuły alternatywne:
  • MOON — 昴 ソリチュード スタンディング—
  • MOON —Subaru Solitude Standing—
Tytuły powiązane:
Gatunki: Dramat, Romans
Widownia: Seinen; Postaci: Artyści; Miejsce: Europa, Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm

Tańcz, Subaru, tańcz. Do samego końca. Tym razem pora podbić Europę!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Enevi

Recenzja / Opis

Sztuka sztuką, a prawo prawem – czyli nielegalny pobyt Subaru w Stanach Zjednoczonych kończy się spektakularnym wydaleniem jej z kraju. Jednakże dziewczyna ostatnim elektryzującym występem wzbudza zainteresowanie odpowiednich ludzi i tym samym dostaje szansę na kontynuowanie tanecznej kariery. Trafia do Niemiec i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że jej trudna osobowość daje się wszystkim we znaki. W dodatku Subaru wykorzystuje chorobę (w rzeczywistości nie tak poważną), by wykręcić się od wyjazdu do znienawidzonej Japonii. Kłamstwo jednak ma krótkie nogi i wszystko się wydaje. Właśnie wtedy, gdy wydaje się, że to początek samych kłopotów, bohaterka poznaje niewidomego tancerza, Nico Asmera. Oczarowana jego występem Subaru proponuje mu pracę w duecie. Początkowo niechętny artysta w końcu się zgadza, jednak łatwiej powiedzieć niż zrobić… Jak potoczy się współpraca silnej indywidualistki z doświadczonym przez los mężczyzną, który od czasu utraty wzroku i ukochanej partnerki ani razu nie tańczył w parze?

„Podbić” to może za dużo powiedziane, ale Subaru z pewnością dostaje szansę, by zaistnieć na scenie Starego Kontynentu. Nowe miejsce – nowe możliwości? Oczywiście! Część pierwsza została urwana w kluczowym momencie i na ciąg dalszy przyszło czekać aż sześć lat. Cierpliwi zostali nagrodzeni, ponieważ kontynuacja w znacznym stopniu przewyższa poprzedniczkę. Jeśli bowiem Subaru można nazwać jeszcze podlotkiem, to Moon jest już dorosłą kobietą. Fabuła dojrzewa stopniowo wraz z bohaterką i mimo że oś wydarzeń nadal stanowi kariera zawodowa, uzupełniają ją inne, równie istotne elementy, których zabrakło w pierwszej części. Akcja nadal rozwija się w tempie stosunkowo umiarkowanym, ale jest już znacznie bardziej konkretna i nieco zagubionej igle kompasu wreszcie nadano właściwy kierunek.

Autor sprawnie wprowadza nowe wątki i odkopuje te, które porzucił poprzednio. Następuje pewien przełom – w życiu Subaru pojawiają się nowe ważne osoby, których wcześniej zabrakło, bezlitośnie powraca jednak też bolesna przeszłość. Sprawia to, że historia zawiera znacznie większy ładunek emocjonalny i robi niemałe wrażenie, gdyż pomimo całkiem sporej dawki dramatyzmu, mangę czyta się przyjemniej niż część pierwszą. Jest tak, ponieważ udało się tu wpleść niezwykle subtelnie okruchy optymizmu, dzięki czemu scenariusz wydaje się nieco lżejszy. Istotne jest też to, że omawiany komiks stanowi definitywne zamknięcie historii. Jak z tym zadaniem poradził sobie Masahito Soda? Bardzo dobrze, bo finał, choć może odrobinę naciągany i przyspieszony, powinien w co najmniej zadowalający sposób odpowiedzieć na wszystkie pytania. Jak sprawiają się ramy realizmu? Podobnie jak w Subaru, autor bardzo zgrabnie i w miarę wiernie przedstawia środowisko baletowe, więc również z Moon można dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy. Nie zmienia się również spora liczba stron poświęcona na pokazanie poszczególnych występów, także uzbrójcie się w cierpliwość, bo warto.

Kontynuacja Subaru to jednak przede wszystkim nowe postaci. Najsłabszy punkt pierwszej części stanowił brak większej ilości wyrazistych charakterów. To tak naprawdę był teatr jednej aktorki. Ten błąd zostaje naprawiony. Do powoli wypełzającej ze skorupy Subaru dołączają kolejne osoby. Rolę pełnoprawnego głównego bohatera można bez wątpienia przypisać jej partnerowi, Nico. Młody, utalentowany tancerz stracił szansę na dalszą karierę, gdy w wypadku lotniczym zginęła jego partnerka i zarazem dziewczyna, Victoria, a on sam stracił wzrok. Co prawda minęło już trochę czasu, ale nie wszystkie rany zdążyły się zagoić i mężczyzna nadal trzyma się nieco na uboczu, mając świadomość, że najprawdopodobniej nie otrzyma już jakiejkolwiek znaczącej roli, o ile w ogóle powróci na scenę. Takim zastaje go Subaru, która z miejsca postanawia stworzyć z nim duet.

Nie, nie jest to ten typ relacji, gdzie jedno z bohaterów wzruszone i od pierwszego wejrzenia zakochane (zwykle ślepo) zrobi wszystko, by na siłę uszczęśliwić skrzywdzoną przez los istotę. Zwykle w takim przypadku trzeba wyciągać delikwenta z głębokiego i ciemnego dołu, który zdążyła pokryć gruba warstwa lodu. Tymczasem Nico, początkowo zdystansowany i zamknięty w sobie, okazuje się osobą względnie spokojną, ugodową i zdecydowanie bardziej cierpliwą niż Subaru. Nie można też tutaj mówić o miłości od pierwszego wejrzenia. Oj, nie. Oni faktycznie są parą, ale parą tancerzy. Oboje mają niesamowity talent, wyczucie i ciężki bagaż doświadczeń życiowych, który sprawia, że próbują odnaleźć siebie w tańcu. Jak pokazuje dalszy rozwój wydarzeń, to Nico częściej staje się oparciem dla Subaru, ale ona też ma okazję się wykazać. Skoro już jesteśmy przy głównej bohaterce – praktycznie się nie zmienia. Nadal jest strasznie samolubna, kapryśna i uparta jak osioł, ale pokazanie jej w odmiennych okolicznościach odkrywa przed czytelnikiem jej inną, można nawet powiedzieć, uroczą stronę. Galeria postaci powiększa się również o kolejnych tancerzy. Sporo miejsca poświęcono przełożonemu Subaru i pojawiającej się nieco później młodziutkiej Chince, Xu Min Min. Równie utalentowana i zdeterminowana, też swoje przeżyła i nieraz ma okazję zabłysnąć.

Wszystko pięknie, wszystko fajnie, ale jest jedna rzecz, która uległa nieznacznemu pogorszeniu – kreska. Nadal dynamiczna i niezwykle surowa z okazjonalnymi, ale całkiem dokładnymi tłami. Problem tkwi w sporej ilości kadrów, na których postaci są jeszcze bardziej nieproporcjonalne niż poprzednio. Kończyny często bywają zdecydowanie za długie lub paskudnie zniekształcone i to wcale nie przy oddaleniach. Czasem też twarzom zdarza się wyglądać krzywo. Cieniowanie to w dalszym ciągu ostre i wyraziste kreski, ale kontrast zależy od sceny. Rastry pojawiają się w ilości minimalnej i zwłaszcza w ostatnich tomach miałam wrażenie, jakby autor się bardzo, bardzo spieszył.

Jedenaście lat i opowieść wreszcie dotruchtała do końca. Moon jest godnym następcą Subaru i przewyższa poprzedniczkę pod prawie każdym względem. Scenariusz nadal koncentruje się na balecie, ale przeplatany dodatkowymi wątkami, staje się znacznie bardziej intensywny i ciekawszy. Wszyscy, których zainteresowały losy młodziutkiej tancerki, mogą liczyć na satysfakcjonujące rozwinięcie i zakończenie historii. Nieszablonowa fabuła i niesamowicie wyrazista obsada to główne elementy wyróżniające Subaru i Moon na tle innych mang o tej tematyce. Autor bez wątpienia wycisnął z tego motywu tyle, ile tylko się dało. Miłośnicy poważniejszych opowieści z pogranicza sportu i sztuki powinni być zadowoleni. Zapraszam do lektury!

Enevi, 14 stycznia 2012

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shogakukan
Autor: Masahito Soda