
Komentarze
Atak Tytanów
- Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika SJZ : Rinsey : 8.01.2021 20:55:32
- Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika SJZ : Yuki69 : 8.01.2021 16:43:18
- Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika SJZ : SJZ : 8.01.2021 07:18:33
- Odpowiedź na komentarz użytkownika SJZ : MrParumiV18 : 5.01.2021 21:27:52
- 134 : SJZ : 5.01.2021 07:22:57
- Re: Atak Tytanów po 130 rozdziale : Meliona : 14.07.2020 16:05:28
- Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Rinsey : Meliona : 14.07.2020 16:03:11
- Re: Atak Tytanów po 130 rozdziale : Łowca czarownic : 13.07.2020 10:29:37
- Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Rinsey : Rinsey : 12.07.2020 00:51:49
- Odpowiedź na komentarz użytkownika Rinsey : MrParumiV18 : 11.07.2020 23:43:51
134
Atak Tytanów po 130 rozdziale
I jeszcze ta postać Erena. Jak zapowiedź nadchodzącego koszmaru.
Atak Tytanów po 122/123/124 rozdziale
Mózg doszczętnie 🤯, a autor bez wątpienia dalej pijany. 🥴🍶
A w sumie tak sobie ostatnio myślałem… czy kiedykolwiek mangaka w końcu wróci do tej postaci, bo wydawało się, że o niej kompletnie zapomniał, a tu proszę. kliknij: ukryte Annie comeback! 😲 I też już sam nie wiem czy mam się z tych wszystkich wydarzeń cieszyć, czy płakać… Może mam pierwsze zbyt mylne wrażenie, ale wydaje się to takie na szybko i po łebkach zrobione, no ale kupy się trzyma, więc narzekać raczej nie mogę… na razie. Niemniej… kliknij: ukryte „pływający kręgosłup” jako przyczynę wszelkiego zła mógł sobie już darować, chociaż ciul wie co to tak naprawdę było.
Atak Tytanów po 121 rozdziale
Rozdział 121
Shingeki no Evangelion rozdział 120
kliknij: ukryte Jeśli dobrze zrozumiałem Ymir nie otrzymała żadnej mocy tytanów, lecz zdolność do niemal nieograniczonego wpływania na umysły i ciała wszystkich spokrewnionych z nią osób. Tak nieprawdopodobna potęga jednakże ją przytłoczyła. Z powodu braku wyobraźni i (być może) inteligencji wykorzystała ją tak jak umiała – zmieniając siebie i poddanych w olbrzymy, zdolne z łatwością karczować lasy, budować drogi i pokonać nawet najgroźniejszych wrogów. W jej prostym umyśle najpewniej wyglądało to całkiem nieźle, więc postanowiła przekazać tą moc swoim dzieciom i wszystkim następnym pokoleniom. Aby do tego doszło musiała się sama uwięzić w świecie poza czasem i przestrzenią, skąd udzielałaby swoich mocy kolejnym władcom Eldian. Wygląda bowiem na to, że potęga jaką otrzymała należy tylko i wyłącznie do niej i zniknęłaby wraz z jej śmiercią. Problem polega na tym, że wieczność spędzona w tym dziwnym miejscu zmieniła ją w bezmyślną lalkę i jedynie od jej gości zależy jak wykorzystają jej moc.
Efektem tego są wydarzenia z kolejnych tomów Ataku Tytanów. Tak się kończy bezmyślne korzystanie z niemalże boskich zdolności do których się nie dorosło i których się ani przez chwilę nie rozumiało. Dwoma tysiącami lat bezsensownego okrucieństwa i ludobójstwa.
Rozdział 119
Spoiler z rozdziału 109
Albo mam omamy, albo znowu jest lepiej
Fakt, najpierw musiałam spędzić trochę czasu na SnK Wiki. Mangaka może i ma spójną, ciekawą koncepcję świata przedstawionego, układanka ładnie zazębia się w całość, jestem pod wrażeniem i w ogóle, ale bogowie, jak koszmarnie, chaotycznie była wcześniej ta układanka wykonana. Flashbacki, przeskoki w miejscu i czasie, multum nowych postaci, ściany tekstu. To jakby dać człowiekowi puzzle, na każdym z nich masa informacji do przetrawienia, wydzielać je czytelnikowi raz na jakiś czas i oczekiwać, że ten będzie je składał z pamięci i na wyrywki. Jak to ktoś napisał w komentarzach do drugiej serii anime: „gubienie widza w żadnym razie nie świadczy o geniuszu; jest dokładnie przeciwnie”.
Kudosy dla ludzi z Wiki, że im się chciało te puzzle układać. W każdym razie znowu wiem, co się dzieje, akcja zaczęła litościwie rozgrywać się we względnie stałym miejscu i czasie, retrospekcje dotyczyły już poznanych postaci i były łatwe do osadzenia w fabule, same kadry też jakby klarowniejsze – i rany, od razu znacząco lepiej się toto czyta.
Eren faktycznie fajniejszy, aż nasuwa mi się skojarzenie z timeskipem z FFXV, także w wyglądzie głównego bohatera.
Na tle tego, jak manga ssała wcześniej, dużo rzeczy przypadło mi do gustu, ale najbardziej chyba pełna napięcia kliknij: ukryte konfrontacja Reinera z Erenem, jeszcze przy udziale kolejnego chłopaczka z ideologicznie przepranym mózgiem. Sam Reiner jako ciekawa postać bardzo na plus, i dorosły, i w dzieciństwie. Swoją drogą, patrzę właśnie na drugą serię anime i jestem od wrażeniem, jak bardzo spójny jest Reiner z tamtych chwil z Rainerem pokazanym kilkadziesiąt rozdziałów później. Aż uwierzę, że mangaka od początku wiedział, co pisze, a nie na bieżąco łatał dziury fabularne.
kliknij: ukryte Co do wybuchu walk w getcie, mam mieszane uczucia. Z jednej strony, Eren dosłownie podłożył się Willy'emu, który zaangażował całą sytuację, w tym śmierć swoją i wielu cywilów. Trudno się cieszyć, kiedy protagonista działa pod dyktando wroga. Ale z drugiej strony, Eren nie miał większego wyboru. W sytuacji, kiedy cały świat wypowiada ci mocno nierówną wojnę, możesz albo spuścić głowę i czekać na rzeź, albo od razu się bronić.
To napisawszy… pomału zaczynam wierzyć, że to naprawdę „diabeł” zesłał im tę moc tytanów, bo po 102 rozdziale nie mam pojęcia, czy i jak ten świat kiedykolwiek wyplącze się wojen, nienawiści i mordowania rzesz ludzi na prawo i lewo.
Opinia po dogonieniu do 96. rozdziału
Kreska z pewnością się poprawiła na przestrzeni tylu rozdziałów. Acz pewna prawidłowość jest zachowana – czyli postaci w statyce obecnie wyglądają okej, natomiast sceny ruchu, dynamiczne, czy tła są… no cóż, nie rozpieszczają.
Co jednak jest absolutnie niesamowite w tej serii, to świat przedstawiony. Z pozoru prosty – ostatki ludzkości żyjące za wielkim murem, oblężone przez bezmózgie tytany, których jedynym celem jest zeżarcie ludzkości. I to wystarcza, by stworzyć niesamowity klimat, w którym ludzkość walczy o przetrwanie i jest absolutnie przyparta do muru. Świat sam w sobie całkiem spójny, ciekawy, nikt nie mógłby narzekać, gdyby tak właśnie było. A potem… a potem dzieją się rzeczy niesamowite. Otóż autor mówi – nie, oj nie. Ja wam pokażę, jak bardzo się mylicie. Nie po to wam podrzucałem wskazówki, by na tym poprzestać. Ja wam pokażę, że sytuacja nie była wcale taka beznadziejna – zawsze może być gorzej. Tu wiele rzeczy ma wytłumaczenie. I tutaj chyba nastąpił rozłam w fandomie, bo klimat się diametralnie zmienia… Ja sama mam mieszane odczucia. Z jednej strony – mają rozmach; z drugiej – ogromny dysonans między tym, co obecnie prezentowane było, a tym, co zostaje ujawnione.
kliknij: ukryte Chodzi mi oczywiście o wszystkie rewelacje, ujawnione głównie przez retrospekcje z ojcem Erena dzięki temu, że odkryli co tak naprawdę było w piwnicy. Bo tajemnicze moce, rodzina królewska, specjalne tytany… to jeszcze wszystko było na jedno kopyto. A potem nagle nazi, getta, pranie mózgów, wykorzystywanie tytanów do wojen z artylerią, propaganda – tak oto wygląda świat, który miał być przecież przyjaznym światem, który tylko czeka aby go zwiedzić – po unicestwieniu tytanów. I nagle wszystko co się dzieje wewnątrz murów wydaje się być kłótnią dzieci, które mają w ręku grabki – a przeciw nim stawia się marines z atomówkami. A więc Eren i spółka tak gorliwie chcą opuścić mury, zabić tytanów… a tak naprawdę czeka na nich tam 10‑ta Wojna Światowa. Ożesz.
I zgadzam się, autor strasznie zaniedbał w tym momencie własnych głównych bohaterów, jakby zadławił się tym, że on musi nam przedstawić ten okrutny świat ze wszystkimi detalami. Eren – niewiele się zmienił, acz przestał być irytujący aż tak. Mikasa – ona cały czas jest maszynką do zabijania. A Armin… okej, on na ich tle wypada najlepiej. Ale generalnie jakoś autor potrafi o wiele lepiej poprowadzić już poboczne postaci – np. taki Kenny był genialny.
No, ale trzeba przyznać, że autor potrafi grać na emocjach. Śmierć tu szokuje. Na dodatek śmierci tu jest mnóstwo, a nie przestaje szokować. Można trochę przywyknąć do trupów, ale zaraz coś trochę się zmieni i znów jest szokująco. Mi zapadło szczególnie w pamięć moment, jak Zwiadowcy nagle stali się celem do unicestwienia i ich opory moralne przed zabijaniem innych ludzi. To było naprawdę ciekawie poprowadzone.
I pierwszy tom nigdy już nie będzie taki sam… ciekawe tylko kiedy wreszcie w najnowszej akcji pojawi się Eren i spółka? Od wielu rozdziałów nic o nich nie było słychać, a „timeskip” był potężny… Mam nadzieję, że dotrwam chociaż do tego momentu, bo obawiam się, że znów „odskoczę” od tej mangi na dłuższy czas, by potem pożreć ją w całości. Bo jest dobra, naprawdę dobra. Niesamowicie zaskakująca. Bezwzględna i okrutna. A przy tym logiczna.
Na początku dawałam jej 9/10, potem jak zwolniło tempo, to 6/10. Ale teraz myślę, że jakieś 7,5/10.
Uch
Jeszcze mam taką mało teorię, która może kogoś zaciekawi. kliknij: ukryte Odnośnie tego tytana co pomógł ludziom 100 lat wcześniej. Wyglądem przypomina małpiego tytana. Skojarzyło mi się po długich rękach. Tylko teraz nasuwa się pytanie, po co im pomógł, dał im tę moc, „postawił” mury, a potem nagle wpada i ich zabija
Atak Tytanów TOM 3 (c:
62 rozdział
W każdym razie ostatnio same zwroty akcji i chociaż co miesiąc czekam na nowy rozdział, to za każdym razem trzęsę portkami na to co się zaraz stanie, bo niczego nie można się spodziewać a nawet jeśli, to Isayama już dba o to by podać to w jak najbrutalniejszy sposób.
Dziękuję.
Atak Tytanów TOM 2 :-)
Atak Tytanów TOM 1 [-:
Nuda
kliknij: ukryte Najpierw atak na Trost, w którym sporo się działo, później wyprawa za mur, podczas której też nie było za wiele czasu do wytchnienia, następnie akcja z kobietą tytan w mieście, a później przedostanie się tytanów za mury.
I o ile na brak akcji nie możemy narzekać nawet teraz, to brakuje mi tu czegoś… brakuje mi smaczków. kliknij: ukryte Toczy się ta cała walka o odbicie Erena i Christy, a przy tym nie dowiadujemy się zupełnie nic nowego na temat tytanów. Dostaliśmy co prawda jedną z teorii na temat tego, iż tytani zjadają ludzi by ponownie stać się tytanołakami oraz to, że praktycznie każdy tytan ma na swoim karku uwięzione szczątki człowieka, ale to tylko teorie oraz gdybania i z pewnością będą prawdziwe tylko w połowie.
Cała ta wojna kliknij: ukryte oddział zwiadowczy vs. reszta świata jest strasznie naciągana i gdy widzimy postacie, które do tej pory kierowały się w miarę zdrowym rozsądkiem oraz umysłem strategicznym, a teraz postanowiły od tak sobie wypowiedzieć wojnę całemu królestwu, ma się wrażenie, że czyta się zupełnie inną mangę.
Liczę na to, że to się zmieni w następnych chapterach, a cała ta saga, która teraz trwa, szybko się zakończy.
Tłumaczenie, dialogi
Nazwa sprzętu umożliwiającego dokonywanie skoki i ataki z powietrza została przetłumaczona jako „sprzęt do manewrów przestrzennych”. Niby nic, czyta się bez problemu i wiadomo o co chodzi, ale w języku polskim ta nazwa to aż trzydzieści liter! Zajmuje przynajmniej połowę dymka, w którym zostaje użyta. A spróbuj włożyć ją w usta postaci, która wydaje komendy w boju. „Szybko! Podaj mi mój sprzęt do manewrów przestrzennych!” albo „Mój sprzęt do manewrów przestrzennych nie działa!” Czy to brzmi naturalnie? Nie. Dla porównania: w angielskim tłumaczeniu brzmi znakomicie: „3D gear”. Nie można było w skrócie nazwać tego sprzętu po prostu Sprzętem, przez duże S, zwłaszcza w dialogach? Tym bardziej, że chodzi o terminologię wojskową, gdzie skróty i uproszczenia są podstawą funkcjonalności języka? Do starszego sierżanta sztabowego nikt nie zwraca się per „panie starszy sierżancie sztabowy” tylko „panie sierżancie”.
Albo komenda nakazująca ruszanie do boju: „rozpocząć manewry przestrzenne!”, zamiast zwykłego „do ataku!” Może i dobrze wygląda w podręczniku taktyki, ale w ustach dowódcy, na polu bitwy? („Przepraszam, panie starszy sierżancie sztabowy, bo nie dosłyszałem ostatniego słowa: to jakie manewry mamy rozpocząć?”)
Moje negatywne wrażenie w trakcie czytania dodatkowo potęgowała ogólna „niepotoczność” języka używanego przez bohaterów i kanciastość zdań sprawiających wrażenie, jakby poświęcono im za dużo uwagi w procesie tłumaczenia, przez co stały się przekombinowane i straciły naturalną lekkość zwyczajnej mowy, przede wszystkim w ustach dzieci i nastolatków. Chwilami naprawdę trudno się czyta zdania, które już pojedynczo sprawiają wrażenie dziwnie kanciastych, a już gdy układają się w dialog brzmią wręcz nienaturalnie. Jestem przekonany, że czytanie na głos, tego co się napisało, bardzo pomogłoby w pisaniu i tłumaczeniu dialogów. Może następnym razem?
Im dalej, tym lepiej
Dwie rzeczy, które w tej mandze z pewnością trzymają poziom, to dynamiczne, widowiskowe walki oraz fabuła, obfitująca w nieustanne, naprawdę nieprzewidywalne, a przez to ciekawe zwroty akcji. Świat przedstawiony, początkowo pełen dziur, z czasem zaczyna nabierać wewnętrznej logiki: wyjaśnia się chociażby kwestia budowy olbrzymich murów. Oczywiście, naciągane elementy, jak na przykład nadludzka odporność bohaterów i ich wierzchowców na zmęczenie, występują nadal, ale nie jest to nic, na co w shounenie nie można by przymknąć oka.
Nierówne są natomiast kreska, kadrowanie i po części również sposób prowadzenia fabuły. Pierwsze dwa‑trzy tomy wołają pod tym względem o pomstę do nieba. Anatomia zwierząt i ludzi leży i kwiczy; ci ostatni są narysowani tak koślawo, że miałam poważne trudności z rozróżnianiem poszczególnych postaci drugoplanowych. Sam układ kadrów w scenach walki oraz poszarpana chronologia wydarzeń do spółki z mało czytelnie wprowadzanym retrospekcjami sprawiają, że gdyby nie znajomość serialu, miałabym również problem z załapaniem, co dzieje się w poszczególnych scenach. Z czasem bardzo się to poprawia. Zdeformowani – celowo i z bardzo dobrym efektem – pozostają wyłącznie szeregowi tytani.
Na chwilę obecną nie mogę dać tej serii wyższej noty głównie ze względu na bohaterów. Owszem, jest ich wielu i każdy jakoś się wyróżnia, ale nie są to żadne porywające osobowości o skomplikowanych motywacjach. Eren, jak na głównego bohatera shounena przystało, wciąż wyciera sobie twarz naiwnymi ideałami (w jego przypadku: zemstą za wszelką cenę), dużo krzyczy, a przede wszystkim najczęściej najpierw robi, dopiero później myśli (o ile w ogóle), choć w ostatnich tomach zaczął jakby częściej panować nad wybuchowym temperamentem i używać głowy. O Arminie można powiedzieć właściwie tylko tyle, że jest inteligentny i oddany przyjaciołom. Dziwię się natomiast sama sobie, jak bardzo odpowiada mi Mikasa, zwłaszcza że z reguły nie przepadam za postaciami, które budują swoje życie wyłącznie na cudzym życiu. Niemniej jednak, 95% żołnierzy tak mocno dostaje od tytanów w tyłek, że dobrze jest mieć przynajmniej jedną postać, na którą można liczyć podczas walki. Z tego samego powodu polubiłam Leviego, choć jego również ze względu na charakter – mam słabość do postaci, nazwijmy to, honorowych, ale szorstkich w obyciu.
Wrogowie… wrogowie są dobrzy o tyle, że świetnie mi się ich nienawidzi jako zdrajców, szpiegów i morderców. Mam tylko nadzieję, że autor mangi doda im w końcu jakieś wiarygodne motywy postępowania.
Na koniec moja prywatna sugestia dla wszystkich, którzy zaczęli od obejrzenia anime, teraz pragną poznać ciąg dalszy, a nie są przy tym zapalonymi maniakami tytułu: zacznijcie od rozdziału 32., w którym rozpoczyna się walka z kliknij: ukryte Annie. Wcześniejsze wydarzenia pokrywają się z anime, a ich przewidywalność oraz początkowo paskudna kreska sprawiają, że przedzieranie się przez setki stron bardziej męczy, niż bawi. Od miejsca w którym urywa się serial, jest już tylko ciekawiej i lepiej.
Tajemnica za tajemnicą
Wraz z rozwojem akcji, która na samym początku wydawała się prostą koncepcją, czytelnik dostaje zestaw nierozwiązanych pytań w zatrważającej ilości. Pojawiają się kolejne szokujące i kompletnie nie dające się przewidzieć wydarzenia. Opad szczęki gwarantowany. Myślę, że autor z całą pewnością ma już cały schemat mangi w głowie, opracowany w najdrobniejszych szczegółach.
Ode mnie póki co 8/10, bo nie lubię przeładowania tajemnicami bez żadnych odpowiedzi.
Pytanie o jakość dalszych ttomów.