Pet Shop of Horrors
Recenzja
Chinatown to miejsce niezwykłe, które żyje własnym tajemniczym życiem. W malutkich sklepikach, podobnie jak na rosyjskim bazarze, można kupić wszystko – od zwyczajnych drobiazgów po rzeczy, za które niejeden śmiałek spędza wakacje na koszt państwa. Nie inaczej jest w przypadku enigmatycznego Hrabiego D, prowadzącego sklep zoologiczny w imieniu wiecznie podróżującego dziadka. Oprócz najnormalniejszych psów, kotów czy papużek, młodzieniec ma w ofercie znacznie rzadsze okazy fauny – takie, o których nie śniło się naukowcom. Wszystkie te egzotyczne stworzenia można nabyć za niezbyt wygórowaną cenę, ale istnieje haczyk. Klient zobowiązany jest podpisać umowę i dokładnie przestrzegać jej warunków, w przeciwnym razie może dojść do nieszczęścia, za które sklep nie bierze odpowiedzialności. Ale ile osób ściśle przestrzega umowy?
Chociaż Pet Shop of Horrors nie należy do najmłodszych mang, fabularnie bije na głowę wiele nowszych komiksów dostępnych na polskim rynku. To fantastyczna publikacja, utrzymana w starym dobrym stylu – poszczególne opowieści, których jedynym wspólnym mianownikiem pozostaje intrygujący Hrabia D, zgrabnie łączą się w spójną całość. Klienci pojawiający się w sklepie nieodmiennie oczekują czegoś innego, specyficznego i niepowtarzalnego. Uczynny sprzedawca zawsze posiada towar odpowiadający ich oczekiwaniom, problemem zaś okazują się warunki umowy kupna. Choć z pozoru nie sprawiają wrażenia skomplikowanych i kłopotliwych, najczęściej dotycząc zasad hodowli, większość osób prędzej czy później łamie przynajmniej jeden z nich, sprowadzając na siebie i otoczenie nieprawdopodobną katastrofę. Cóż, ponieważ nietypowe zwierzęta stanowią namiastkę marzenia lub wypełniają lukę po kimś bliskim, zazwyczaj są traktowane z większą troską i przywiązaniem, nierzadko stając się substytutem utraconego lub nieosiągalnego szczęścia. A przecież nie odmawia się ukochanej osobie…
W pierwszym tomie poznajemy młodą znudzoną dziedziczkę, która pragnie posiadać ptaka jedynego w swoim rodzaju, jak również aktora jednej roli, namiętnie hodującego gady. Oprócz nich Hrabiego odwiedza małżeństwo, cierpiące po starcie jedynej córki i chcące zapełnić po niej miejsce jakimś zwierzęciem, a także dziewczyna, której rodzice zostali zamordowani. Wszyscy oni otrzymują wymarzonego milusińskiego, ale tylko jednej osobie udaje się dotrzymać warunków układu i szczęśliwie koegzystować z pieszczochem. Co istotne, winą zawsze zostają obarczeni ludzie, jako istoty rozumne i świadome obowiązków związanych z posiadaniem zwierzęcia, których nie wypełniają prawidłowo.
Na osobną uwagę zasługują bohaterowie, w większości pojawiający się tylko raz – jedno zwierzę, to jedna historia i jeden człowiek. Naturalnie wyjątkiem jest Hrabia D, piękny, tajemniczy i zdystansowany. Chociaż zawsze grzeczny i uprzejmy, traktuje klientów jak dzieci, istoty z założenia nieodpowiedzialne, znacznie więcej uwagi poświęcając egzotycznym ulubieńcom. Jak cień podąża za nim detektyw policji, ambitny i przekonany, że dziwne zgony w mieście mają coś wspólnego ze zwierzętami zakupionymi w sklepie młodego Azjaty. Niestety Hrabia D nie jest osobą skłonną do współpracy i woli bawić się w kotka i myszkę z policjantem. Obydwaj panowie są na swój sposób sympatyczni i jestem ciekawa, jak rozwiną się ich relacje (bez żadnych podtekstów).
Przejdźmy do kwestii technicznych, niezwykle ważnych w tym przypadku. Zanim skupię się na jakości wydania, należy kilka słów poświęcić kresce. Jak już wspomniałam, Pet Shop of Horrors nie należy do mangowych nowości, dlatego sposób rysowania, charakterystyczny dla dzieł sprzed około dekady, może być zaskoczeniem. Moim zdaniem kreska, choć niedzisiejsza, ma klasę i sporo uroku – Hrabia D to wyjątkowo mruczny bishounen, pan policjant również niczego sobie, w ogóle postaci są rysowane starannie i efektownie. Duże brawa należą się autorce za projekty mitycznych zwierząt, często czerpiące z dorobku faktycznie istniejących kultur lub mitologicznych stworów. Naprawdę warto się przełamać i dać szansę nietypowej oprawie graficznej, ponieważ nie dość, że jest ona ładna, to jeszcze idzie w parze z solidną fabułą. Warto jednak wspomnieć, że na tomiku znajduje się informacja, iż jest on przeznaczony dla osób powyżej 15 lat. Przyczyną jest spora ilość makabry, od której nie stroni autorka. Cóż, takie ograniczenie jest trochę na wyrost, ale lepiej dmuchać na zimne.
Pierwszą rzeczą, jaka przykuwa wzrok w polskim wydaniu, jest śliczna obwoluta – piękna kolorystycznie, pozbawiona zbędnych detali i matowa! Przyjemnością jest zarówno na nią patrzeć, jak i jej dotykać. Skrzydełka zajmują opis mangi oraz patroni medialni wydania. Ukryta, równie oszczędna okładka, utrzymana w czarno‑białej tonacji, prezentuje zupełnie inny rysunek Hrabiego D, niż ten na obwolucie. Tłumaczenie jest dobre i choć nie znajdziemy tu fajerwerków, widać że osoba odpowiedzialna za przekład dopiero się rozkręca, acz uważałabym na mnogość zdań rozpoczynających się od „A więc…”. Korekta spisała się równie solidnie – trafił się tylko malutki chochlik – na stronie 32 zabrakło spacji w zdaniu „...urodził sięw ten sposób.”. Zasadniczo mam tylko jedno większe „ale” i kilka luźnych, niezobowiązujących uwag – nie wiem czy to tylko mój tomik czy wszystkie, ale mam wrażenie, że drukarnia nieco zaszalała z czarną farbą. Na niektórych stronach jest jej zdecydowanie za dużo, przez co rysunek staje się mało wyraźny, a strona przeciwna nierzadko „brudzi się” nadmiarem. Manga jest śliczna, pełna rysunkowych detali, szkoda je przykrywać tak grubą warstwą farby. Druga sprawa, acz to już bardziej propozycja do rozważenia, wiąże się z opisem fabuły – obecnie jest on umieszczony na skrzydełku obwoluty, problem polega na tym, że o ile wiem, tomiki są zazwyczaj zafoliowane i potencjalny nabywca nie ma możliwości zapoznania się z nim. Wydaje mi się, że lepiej byłoby umieścić go z tyłu, tak żeby każdy mógł zobaczyć, ki diabeł, gdyż okładki, jak powszechnie wiadomo, potrafią być mylące. Kolejna uwaga dotyczy anglojęzycznych nazw i niemieckich wtrąceń, które pojawiają się w pierwszym tomie. Zgaduję, że były one także w oryginale, ale miłym gestem ze strony tłumacza byłoby krótkie posłowie, gdzie rozwiałby wszelkie wątpliwości związane z przekładem. Tomik kończy odautorski dodatek, tzw. Katalog zwierząt, przybliżający czytelnikowi rzadkie okazy zaprezentowane w komiksie. Oprócz niego jest też reklama kolejnego komiksu wydawnictwa Taiga, czyli Walkin' Butterfly, i stopka redakcyjna.
Pierwszy tom Pet Shop of Horrors, chociaż nieidealny, miło mnie zaskoczył i zachęcił do dalszej lektury. Zapraszam wszystkich do zaznajomienia się z dziełem pani Akino, gdyż zdecydowanie jest warte uwagi. I proszę nie zrażać się kreską – to tylko jedna ze składowych mangi, na dodatek dobrej jakości. Poza tym dla tak wciągających historii i udanych bohaterów warto wznieść się ponad graficzne uprzedzenia.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Taiga | 7.2013 |
2 | Tom 2 | Taiga | 11.2013 |
3 | Tom 3 | Taiga | 2.2014 |
4 | Tom 4 | Taiga | 8.2014 |
5 | Tom 5 | Taiga | 1.2015 |