Manga
Oceny
Ocena recenzenta
9/10postaci: 9/10 | kreska: 7/10 |
fabuła: 9/10 |
Ocena czytelników
Recenzje tomików
Top 10
Pet Shop of Horrors
- ペットショップ オブ ホラーズ
Redakcja Tanuki ostrzega: kupując egzotyczne zwierzę, czytajcie umowy, dziewczyny. Bo dnia nie znacie ani godziny.
Recenzja / Opis
Nowojorskie Chinatown – współczesne targowisko cudów rodem z Baśni 1001 nocy. W dziesiątkach barów, na straganach i w sklepikach można nabyć lekcje sztuk walki, znakomite jedzenie na wynos, prawdziwe i podrabiane antyki, egzotyczne potrawy i przyprawy, a jak się zakręcić, to pewnie i ludzką nerkę. Przyjmijmy jednak, że nasze potrzeby nie są aż tak wygórowane, że zamiast za kawałkiem ludzkiego mięsa tęsknimy za ciałkiem żywym, ciepłym i puszystym. W takim przypadku swoje kroki najlepiej skierować do niewielkiego sklepiku ze zwierzętami, gdzie lekko uśmiechnięty sprzedawca jest w stanie zaproponować nam dokładnie to, czego szukamy – pupila, który nie tylko ogrzeje nas w zimne noce, ale dodatkowo odpędzi pecha, przyciągnie szczęście, przegoni złodzieja i zaparzy kawy. Cena nie jest zazwyczaj wygórowana, ale radzę uważnie przeczytać umowę – sprzedawca wypunktuje w niej wszystkie zalecenia dotyczące pielęgnacji i utrzymania zwierzątka, a za problemy wynikłe z nieprzestrzegania kontraktu nie bierze odpowiedzialności.
Ile znacie osób, które czytają kontrakty, zanim je podpiszą?
Z jednej strony ignorantia iuris nocet, ale z drugiej trudno, by policja pozostała obojętna na fakt, iż zakupy w tajemniczym sklepie to wspólny punkt łączący historie ostatnich dni osób pomordowanych i zaginionych.
Młody detektyw Leon do drzwi tej placówki pukał już wiele razy, ale jak dotąd bezskutecznie. Wszystkie papiery sklepu i sprzedawcy są w porządku, a on sam niczym węgorz wymyka się wszelkim mniej i bardziej subtelnym zasadzkom. Sam Leon zaś szybko będzie miał okazję przekonać się, że choć miejsce dalekie jest od gniazda przestępczości zorganizowanej, to z tajemniczego sprzedawcy lepiej nie robić sobie wroga.
Tajemniczy sprzedawca każe się nazywać Hrabią D i konsekwentnie tłumaczy, że on tu tylko pracuje w zastępstwie będącego w nieustannych wojażach dziadka‑właściciela. Jak wszyscy chińscy sklepikarze, jest uprzedzająco grzeczny wobec policji i klientów, ale uważny słuchacz szybko wychwyci w jego słowach lekką drwinę z każdego i ludzkości w ogóle. Wielu jest takich, co wyżej niż ludzi cenią sobie zwierzęta, ale ten pan idzie o krok dalej, zajmując się stworami, o jakich nie śniło się brodatym profesorom zoologii.
Jak już wspomniałam, nie jest to pierwszy lepszy sklep zoologiczny – niedzielny hodowca nie znajdzie tu gupików na sztuki i trocin dla chomików. Za to dla ludzi, którzy pragną czegoś więcej niż podziwianie rybki w akwarium, hrabia D zawsze znajdzie zwierzę jakby szyte na miarę. Takie, co ukoi samotność, zastąpi zmarłe dziecko, a nawet przyniesie szczęście w wyborach prezydenckich. Jak łatwo się domyślić, manga skupia się głównie na klientach i ich problemach. Przed nami długa parada chciwości, głupoty, lekkomyślności, ale także smutku i poświęcenia. Z początku fabuła ma epizodyczny charakter, jednak dość szybko pojawiają się sygnały dotyczące wątku głównego. Wydarzenia opisane w ostatnim tomie mangi stanowią świetne zamknięcie i nie pozostawiają uczucia niedosytu.
Przez dziewięć tomów będziemy śledzić losy zarówno opisanej wcześniej dwójki bohaterów, jak i przede wszystkim klientów pragnących nabyć zwierzęta znane z mitów i legend. Poszczególne historie bywają lepsze i gorsze, jednak większość z nich to solidne miniopowiadania z pomysłem, porządnymi postaciami i zaskakującym zakończeniem. Muszę przyznać, że gdyby to ode mnie zależało, żadna manga zaczynająca jako epizodyczna nie powinna przekształcać się w historię z głównym wątkiem. Zawsze żal mi pojedynczych historyjek, a rdzeń fabularny zazwyczaj wydaje się niezbyt pociągający. W przypadku Pet Shop of Horrors przejście z „klienta tygodnia” do zwartej fabuły przebiegło nie tylko bezboleśnie, ale także podniosło ogólną ocenę. Nie spoilerując zbytnio – takiego zakończenia chyba nikt, łącznie z bohaterami, się nie spodziewał.
Napisałam już o postaciach epizodycznych, a jak tam główna obsada? Na pierwszy ogień – Hrabia „Ja‑tu‑tylko‑sprzedaję” D. Przyjaciele mówiliby po prostu D, gdyby jakichkolwiek posiadał. Faktem jest, że kobieca aparycja to najmniej denerwująca rzecz w jego wyglądzie, a wszyscy, od policji do klientów, czują, że jest z nim coś nie w porządku. Czarodziej? Wampir? Licho wie, co – biorąc pod uwagę subtelną pogardę, jaką żywi do ludzi, chyba nie czuje z nami głębszej więzi. Czasem można pomyśleć, że bawi się ludźmi szukającymi u niego pomocy i lubi grać rolę sędziego. Choć potrafi też być uroczy… zwłaszcza w obliczu pachnącej paczki rodem z dobrej cukierni.
Za tę ostatnią wskazówkę podziękujcie Leonowi Orcotowi. Dzielny nasz detektyw, miast stawiać czoła zagadkom rodem z CSI, niemal codziennie stawia się pod drzwiami sklepu z paczką ciastek i nadzieją, że tym razem wyciągnie z Hrabiego coś więcej niż fakt, że najbardziej lubi pączki z kremem. Miły, obowiązkowy, niemal idealny „chłopak z sąsiedztwa” z tą tylko wadą, że absolutnie nie wierzy w dziwaczne zwierzęta czy inne zjawiska paranormalne, choćby jednorożec ukuł go w siedzenie.
Mamy więc parkę „wierzący” (a raczej wiedzący), którym czytelnik się interesuje i „sceptyk”, dzięki któremu dostajemy motywy pierwszego wyłożone jak krowie na rowie. Obsadę uzupełniają wierząca w dobro D pani inspektor Jill i kilka osób z rodziny Leona. Dość szybko do stałego składu dołącza kilkuletni brat detektywa, Chris. Dzieciak praktycznie nie mówi, za to wie i widzi więcej niż jego brat czy większość ludzi w ogóle. Jest on żywym świadectwem posiadania przez autorkę umiejętności znanej tylko wtajemniczonym mangakom, a mianowicie kreowania postaci dziecięcej autentycznie wzruszającej, a przy tym ważnej dla fabuły.
Skoro o młodym mowa, to gdzie są rodzice i dlaczego ich nie ma? Plus dla autorki za bodajże jedyne w dziejach mangi sensowne wyjaśnienie śmierci przy porodzie we współczesnych Stanach Zjednoczonych. Drugi plus rozmiarów tanukowej gwiazdki należy się za porządny przegląd legendarnych stworów, które do mangi przywędrowały prosto z dalekowschodnich mitologii. Słodziutkie i straszne mityczne zwierzątka są ciekawe same w sobie, ale osoby zaznajomione nieco ze wschodnim bestiariuszem znajdą tu spore pokłady mitologicznych smaczków.
Patrząc na samą kreskę, łatwo domyślić się, że Pet Shop of Horrors wyszedł w magazynie specjalizującym się w mangach z gatunku josei. Postacie bardziej realistyczne niż smukłe, śladowe ilości deformacji i niewielka, choć widoczna liczba ozdobnych szczegółów. Tła wahają się od naszkicowanych paroma kreskami drapaczy chmur do pełnych barokowego przepychu sal. W sumie nic, co wychodziłoby ponad standard, ale też nie wyróżnia się na minus.
Trudno powiedzieć, żeby Pet Shop of Horrors zaszokowało mnie, przewartościowało priorytety czy wywróciło światopogląd. Mamy tutaj do czynienia z dziesięcioma tomami dobrze i momentami zaskakująco poprowadzonej historii, opartej na ciekawym pomyśle i interesujących bohaterach. Nie jest to arcydzieło, ale kawał solidnej rozrywki także dla starszego czytelnika.
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Oozora Shuppan |
Wydawca polski: | Taiga |
Autor: | Matsuri Akino |
Tłumacz: | Agnieszka Budzich |
Wydania
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Taiga | 7.2013 |
2 | Tom 2 | Taiga | 11.2013 |
3 | Tom 3 | Taiga | 2.2014 |
4 | Tom 4 | Taiga | 8.2014 |
5 | Tom 5 | Taiga | 1.2015 |