Tanuki-Manga

Księżniczka Yona wraz ze swoimi przyjaciółmi oraz ze wsparciem Zielonego Smoka postanawia uwolnić Awę spod jarzma okrutnego urzędnika wywożącego porwane kobiety. Na otwartym morzu rozgrywa się dynamiczny pojedynek, którego zwycięzca jest z góry do przewidzenia. Tym sposobem Jae­‑ha może spokojnie odejść z rodziny piratów i dołączyć do tej, której jest przeznaczony. Bohaterowie ruszają dalej.

W związku z wybuchem pandemii polskim odbiorcom przyszło trochę poczekać na kolejny tom przygód Yony i spółki. Wydawać by się mogło, że ciut za długo i że czytelnik zdążył do czasu pojawienia się siódmego tomu zapomnieć wcześniejsze wydarzenia, ale nic z tych rzeczy. Już od pierwszych stron akcja przenosi nas w środek wydarzeń w Awie. Oglądamy ciąg dalszy bitwy na statku, zmierzającej do spodziewanego finału. Spodziewanego, bowiem Yona w blasku świtu jest mangą z gatunku shoujo – zatem nikogo nie powinna dziwić dość krótka i bardzo oględnie pokazana potyczka. To historia dla dziewcząt, stąd też większy nacisk kładzie się na uczucia w sercach bohaterów aniżeli na emocjonujący pojedynek. Rzeczywista walka trwała raptem jeden rozdział. Cała reszta tomiku poświęcona została przygotowaniom do niej oraz wyruszeniu w dalszą podróż. Pytanie tylko, dokąd teraz będą zmierzać bohaterowie.

Cokolwiek by jednak mówić, siódmy tomik Yony w blasku świtu kryje w sobie niespodzianki. Na plus tej części można zaliczyć nie tyle dołączenie Zielonego Smoka do grupy Yony, ile nieoczekiwane pojawienie się Su­‑wona. Przyznam, że rzuciło to nowe światło na jego postać, która wydaje się na ten moment najciekawszą z całej gromady. Nie wiem, jakie plany ma autorka w związku z tym królem­‑królobójcą, ale widać, że ma na niego pomysł.

Siódmy tom przypomniał mi, że Yona w blasku świtu jest jedną z ciekawszych obecnie wydawanych mang w swojej kategorii. Dzieje się dużo, akcja nadal trzyma poziom, a na dokładkę autorka powoli i dokładnie kreśli obraz świata, który bynajmniej nie jest usłany różami. Nic, tylko czekać na więcej – szczególnie że następny tom to jedna wielka niewiadoma, a jakość wydania pozostaje bez zmian.