Akira
Recenzja
Podobnie jak wielu, przegapiłem pierwsze polskie wydanie Akiry, które pojawiło się całe… dwadzieścia jeden lat temu! Dla polskiego rynku mangi i anime to różnica nawet nie jednej epoki, a dwóch. Stare wydanie było przy tym specyficzne: sześć tomów oryginalnych podzielono na dziewiętnaście zeszytów. Nie był to jakiś wielki problem, ale miło, że tym razem dostajemy produkt bliższy oryginałowi. Powrót do tego tytułu to dla wydawnictwa J.P.Fantastica z pewnością podróż sentymentalna, ale też okazja do przedstawienia go rzeszom nowych fanów. Jako że cudne z tego wydanie, starzy też się nie obrażą.
Jest to, jak informuje nas okładka, „wydanie specjalne”, co zaznacza się choćby w formacie. Osiemnaście na dwadzieścia sześć centymetrów sprawia, że na moich mangowych półkach komiks ten się zwyczajnie nie mieści. W żadnym wypadku nie traktujcie tego jednak jako krytyki: Katsuhiro Otomo rysuje tak, że format tego rozmiaru jest jak najbardziej uzasadniony, to wszak chyba jeden z najlepszych mangaków w ogóle. To przykład niezwykle dopracowanej, klasycznej kreski, która wspaniale oddaje brud i ziarnistość wykreowanego przez niego postapokaliptycznego świata. Z tego względu w pełni pochwalam wydawnictwo za wybór szorstkiego kremowego papieru – do tej akurat opowieści pasuje jak ulał. Nie dotyczy to kilku pierwszych stron, które są polakierowane i w kolorze, stosownie do ukazanych na nich całostronicowych majestatycznych krajobrazów. Szkoda, że wydrukowano je trochę za blisko zgrzewki, przez co są nieco obcięte w środkowej części.
Jest to w zasadzie moja jedyna poważniejsza negatywna uwaga do wydania, znający J.P.Fantastica zapewne zresztą wiedzą, że należało się spodziewać doskonałego poziomu. Tłumaczenie do łatwych nie należało: nieznającym tej historii wyjaśniam, że na początku śledzimy wojnę między wojskowymi, partyzantką a ulicznymi gangami w postapokaliptycznym Tokio. Każda z tych grup mówi z inną manierą językową, co doskonale oddano. Brawo! Trzeba jednak przyznać, że wydawnictwo miało z tym komiksem mniej roboty niż zazwyczaj, ponieważ onomatopeje, różnego rodzaju napisy, a nawet obwolutę pozostawiono bez zmian. Z tego, co mi wiadomo, takie były wymagania licencyjne, więc wydawnictwo nie miało wyboru; poza tym mnie osobiście to nie przeszkadza (większość z tego rozumiem), a i przeciętny odbiorca nie powinien mieć problemu – onomatopeje są podpisane z boku, a do całej reszty zrobiono przypisy. Część zmieściła się na brzegach kadrów, czego się nie dało, wepchnięto na ostatnią stronę. Mało to eleganckie, ale dotyczy tekstów, które nie są ważne dla zrozumienia akcji, więc bez większej szkody można je pominąć. Prawdę mówiąc, lekko zirytował mnie nie brak, ale nadmiar przypisów – czy trzeba czytelnikowi wyjaśniać, czym jest jednostka „kelvin”? Każdy powinien to wiedzieć z liceum! Zaakceptowałbym szybką przypominajkę, ile to w stopniach Celsjusza, ale dwie linijki opisu zaczynające się od mini wstępu historycznego to dla mnie zbędne odwracanie uwagi od akcji.
Co do samego Akiry, to pewnie bardziej rozwinę się w opisach przy następnych tomach, ale wstępnie szepnę tylko, że jest dokładnie tak dobry, jak pamiętałem, o ile nie lepszy. Większość odbiorców pewnie lepiej zna film, który jest zaiste wybitny, ale manga nie zawodzi, przekazując bardziej rozbudowaną wersję tej samej historii. Jest co rozbudowywać, bo już od początku czuć głębię i rozmach świata przedstawionego. Nauka, socjologia, polityka – dużo tu wszystkiego, szczególnie zważywszy, że akcję obserwujemy z punktu widzenia nastoletnich bohaterów: Kanedy, Kei oraz Tetsuo, którzy (może poza tą drugą) słabo się orientują w zawiłościach otaczającego ich świata. Katsuhiro Otomo traktuje czytelników poważnie, nie zanudzając ich monologami pełnymi ekspozycji. Przeciwnie – akcji jest tu całe mnóstwo, a informacje o świecie chłonie się organicznie. To zarazem wyborna rozrywka, jak i intelektualna stymulacja. Wyśmienicie!