Akira
Recenzja
Okładkę Satelity pościgowego zdobi kadr z ostatniej strony drugiego oryginalnego tomu (63. strona szóstego tomu polskiego wydania). Wydzierający się na nim w kierunku nieba Tetsuo zdaje się zapowiadać, że czas podchodów się skończył, a zaczyna prawdziwa walka. I rzeczywiście – recenzowany tom to sporo akcji; w poprzednich częściach bohaterowie siali wiatr i w końcu doczekali się burzy…
Szalejący w podziemiach Tetsuo w końcu doprowadza do tego, czego najbardziej obawiała się armia – Akira budzi się i opuszcza bazę. Mimo że jak na razie jedynymi ofiarami jego ucieczki są żołnierze i pan doktor, zamrożeni powietrzem o temperaturze bliskiej zera absolutnego wydostającym się z sarkofagu Akiry, nieco przypadkowo ogłoszony zostaje siódmy stopień zagrożenia, połączony z nakazem ukrycia się w schronach mieszkańców Neo‑Tokio. Podczas gdy rozbity sarkofag mrozi wojskowych, a ludność cywilna w panice ucieka do schronów, główni bohaterowie na różne sposoby usiłują się wydostać z bazy pod miasteczkiem olimpijskim. Kaneda i Kei uciekają przez krater i kanały, zabierając ze sobą nieprzytomnego Akirę; Tetsuo również wychodzi przez krater, zostaje jednak ostrzelany przez orbitalną broń laserową. Na jakiś czas wyłącza go to z rozgrywki, choć wbrew nadziejom Kanedy zdecydowanie nie na stałe. Znaczna część szóstego tomu poświęcona zostaje na polityczne konsekwencje zaszłych w nim zdarzeń. Pomimo szybkiego odwołania ewakuacji i stanu zagrożenia, wydarzenia z Satelity pościgowego bezpowrotnie rozwiewają iluzję normalności, mozolnie podtrzymywaną przez rząd i wojsko od czasu zakończenia III wojny światowej.
Poziom wydania utrzymuje się na dosyć dobrym, już w miarę stałym poziomie. In minus w tomie piątym wyróżniła się chyba tylko korekta, która poległa w starciu ze znakami polskimi, zostawiła kilka literówek i pozjadała kropki na końcu zdań. Na tym etapie można zastanawiać się też, co kierowało wydawnictwem przy nadawaniu takich, a nie innych tytułów kolejnym częściom polskiego wydania. Owszem, niektóre w miarę pasują (jak np. Przebudzenie dla tomu piątego), ale są i takie, które zupełnie nie korespondują z zawartością – dobrym przykładem może być Plan starca czy właśnie Satelita pościgowy. Jako żywo, w całym tomiku nie ma żadnego satelity pościgowego…
W szóstym tomie znalazło się kilka kolorowych stron, tym razem wykorzystanych w rozsądniejszy sposób niż poprzednio. Zostały one mianowicie umieszczone w środku, zaznaczając koniec drugiego i początek trzeciego tomu oryginalnego wydania. Dzięki temu polski czytelnik, podobnie jak japoński czy amerykański, może cieszyć się widokiem oryginalnych kolorowych plansz. Sytuacja z dodatkami wygląda dokładnie tak samo, jak w Przebudzeniu – jeden niezrozumiały tekst po japońsku i kilka stron reklam.