Dr. Slump
Recenzja
Chyba każdy wie, do czego zdolne są nastoletnie dzieci. Tak oto Pamelka wpadła na genialny pomysł polegający na zamienieniu się miejscami z Aralką. Co wyniknie z tego i czy aby na pewno był to taki dobry pomysł? Geniusz twórczy Jurka działa w najlepsze, owocując kolejnymi wynalazkami. O ile aparat fotograficzny, który po zrobieniu zdjęcia pokazuje daną osobę lub zwierzę starszą o konkretną liczbę wcześniej wybranych lat, nie jest niczym niebezpiecznym w rękach nadpobudliwego androida, to sprawa wygląda nieco inaczej z pistoletem potrafiącym powiększać lub zmniejszać wszystko, co trafi promieniem. Dla spragnionych wrażeń zawsze pozostaje podróż wehikułem czasu. Z takiej wyprawy można nauczyć się wiele, jak również przywieźć tajemnicze jajo.
Pomijając trzyczęściową opowieść o podróży wehikułem czasu i jej następstwach, historie zawarte w drugim tomiku Dr. Slumpa nie są ze sobą powiązane w żaden sposób. Poza opowieścią o zamianie miejsc, poszczególne rozdziały służą przedstawieniu kolejnych wynalazków Jurka oraz następstw wynikających z ich wykorzystania. W trakcie lektury czytelnicy poznają też nowego głównego bohatera, jakim jest Gaciuś. Humor utrzymany jest na poziomie z poprzedniego tomiku, co oznacza, że nie wszystkim może się spodobać. Pomijając historię o pistolecie, która nie była dla mnie niczym specjalnym, świetnie ubawiłem się podczas lektury.
Wśród dodatków zamieszczonych w tomiku znajdują się okularki Aralki i maski do wycięcia, kartka „okejka”, kolorowanka oraz grafika z autografem autora mangi i innymi napisami. JPF poświęcił jedną stronę na reklamy, trzy na sprawy związane z prenumeratą komiksów i kolejną na kilka słów od tłumacza. Tylna strona obwoluty zawiera wiadomość od wydawnictwa, a na drugim z jej skrzydełek znajdują się zapowiedzi nowych tomików mang.
Strona techniczna recenzowanego tomiku wypada źle. W wielu miejscach tusz został nałożony cienką warstwą, przez co niektóre rysunki są bardzo słabo widoczne. Oprócz tego podczas czytania pierwszego rozdziału można zauważyć, że w trakcie odbijania niektórych kadrów wystąpiły jakieś problemy techniczne, przez co tekst i grafiki są odbite dwa razy w małych odstępach od siebie. Strona 11 i trzy następne zostały zgięte, a przy próbie wyprostowania można zauważyć, że wydrukowano je na nieco dłuższych niż zwykle kartkach papieru. Nie można również zapomnieć o nieestetycznie wyglądających wypukłościach towarzyszących zagięciom. Niestety, nie mam możliwości sprawdzenia, czy inne kopie drugiego tomiku również posiadają takie wady. Wiem jednak, że mój przyjechał w takim stanie już wiele lat temu, w paczce z innymi zamawianymi mangami, bezpośrednio od wydawcy. Na stronie 84 strzałka i grafika ilustrujące poprawny kierunek czytania zostały odbite również na kadrach mangi, zasłaniając kilka dymków. Zabrakło również podpisu do jednej z masek. Tomik posiada obwolutę, a papier, na którym go wydano, jest gorszej jakości, lecz nie odbija światła. Od strony tłumaczenia i użytego języka nie można przyczepić się do niczego. Utrzymane są na takim samym poziomie, jak w przypadku poprzedniego tomu. Jedynym, co może budzić zastrzeżenie, jest pozostawienie nazwy „triceratops” w translacji z języka japońskiego – trikeratopus.