Dr. Slump
Recenzja
Bez względu na to, czy jesteś uczniem gimnazjum, gromowładnym, policjantem, humanoidalną muchą z kosmosu, czy w końcu zwykłym przestępcą żyjącym z okradania banków, jedno jest pewne. Jeśli na swej drodze spotkasz Aralkę, to nic już nie będzie takie jak dawniej. Pamiętaj jednak, że inne wynalazki Jurka mogą być równie niebezpieczne. W ten sposób, bez zbędnego zagłębiania się w szczegóły i przesadnego spoilerowania, można opisać fabułę trzeciego tomu polskiej edycji mangi Dr. Slump. Historyjki przedstawione w tej części komiksu są od siebie niezależne i w żaden sposób nie nawiązują do wydarzeń z dwóch poprzednich książeczek. Wszystkie żarty śmiało można określić mianem „niewysublimowanych, twardych jak beton sucharów”. Wtórny, absurdalny, niedorzeczny i często wręcz niesmaczny humor (w tym zamiłowanie, jakie Aralka przejawia w stosunku do odchodów) jest podstawową cechą tego komiksu, dlatego przed rozpoczęciem lektury należy się upewnić, że taki rodzaj rozrywki nam odpowiada.
Wśród dodatków znajdziemy jedynie kurs powiększania i pomniejszania obrazków oraz kolorowankę. J.P.Fantastica poświęciła aż sześć stron na sprawy związane z reklamą i zamówieniami wydawanych przez siebie mang. Miłym dodatkiem jest poprawiona wersja strony 84. z drugiego tomu, która poprzednim razem była nieczytelna z powodu błędów w druku.
Tomik został wydrukowany na papierze gorszej jakości, który żółknie wraz z upływem czasu. Niestety wydawca na dobre zrezygnował z obwoluty na rzecz papierowej okładki niepokrytej warstwą folii ochronnej. Klejenie wciąż ma się dobrze. Nie zabrakło też spisu treści oraz numeracji stron. Tusz nałożono poprawnie, co wyeliminowało problem niewyraźnych napisów i rysunków. Pod kątem tłumaczenia, poprawności stylistycznej i językowej nie można się do niczego przyczepić.