Nasz Cud
Recenzja
Kim tak naprawdę była Hiroki?! Domyślać się to jedno, a dostać potwierdzenie to coś zupełnie innego. Wydarzenia w tym tomie rozgrywają się na trzech frontach. Pierwszy z nich to Midou i Momoka, którzy podsumowują wspomnienia dotyczące ostatnich chwil Barta, a następnie postanawiają subtelnie, aczkolwiek stanowczo wypytać Hiroki, co o tym myśli. Na drugim są Minami, Takao, Ootomo i Meguro, którzy ponownie udają się na teren opuszczonego stadionu, by jeszcze raz odtworzyć bitewne warunki i wydusić kolejne wspomnienia. Ostatnim z frontów jest Zeze wraz z „eskortującym” go Teshimano – i tu niespodziewanie atmosfera zostaje podgrzana o 100 stopni, gdy wróg przypuszcza magiczny atak na Zeze. Ostatnia strona tego tomu ponownie pozostawia czytelnika w niezwykle ekscytującym momencie.
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że te wydarzenia są ze sobą co najwyżej luźno powiązane. I tu daje o sobie znać kunszt autorki, która z ogromną rozwagą podsuwa nam kolejne fragmenty układanki i dba o to, by wszystko miało sens, oraz z mistrzowską precyzją przeplata ze sobą poszczególne wątki. W tym tomie dostajemy konkretne potwierdzenie, kim jest Hiroki – i nagle wszystko nabiera sensu, a perspektywa, w jakiej oglądam pewne wydarzenia, zmienia się diametralnie. Dostajemy odpowiedzi, lecz żeby nie było nudno, zostajemy też zasypani kolejnymi pytaniami. Jako że jest to manga o licealistach, nie zapominajmy też o wątku romantycznym – pojawia się on nieśmiało tu i ówdzie na kartach tego tomu. Wypływają też kolejne informacje o zamierzchłym świecie – o motywacjach Ashleya (obecnie Nishiny) związanych z jego dozgonną służbą księciu, o dzieciństwie Glena i jego chwilowym wygnaniu do dzielnicy biedoty, o śmierci Barta czy o tym, dlaczego ktoś życzył Glenowi śmierci. Co dociekliwsi mogą podejmować dalsze próby osadzenia wydarzeń przeszłych w czasie dzięki małym wskazówkom.
Wraz z tomem jedenastym żegnamy się z Minamim na okładce oraz na grzbiecie obwoluty – od tego tomu autorka zmienia wreszcie formułę i ustąpił on miejsca innym bohaterom. Biorąc pod uwagę objawienia z niniejszego tomu, nie dziwi, że zaszczyt ten przypadł Hiroki oraz Bartowi i Glenowi. Nie okładka jednak czyni mangę ciekawą, a jej zawartość. Na początku znajdują się dwie kolorowe strony. Dalej jest streszczenie i przecudna dwustronna ilustracja otwierająca rozdział 54 – aż szkoda, że „zjedzona” przy środkowej osi tomu przez mocno trzymające szwy. Na końcu czeka na czytelnika urocza historia poboczna z Ridą i Vince'em, a za nim stopka redakcyjna – Nasz cud znów zalicza zmianę tłumacza i tym razem są to dwie zupełnie nowe panie. I cóż… Znów mamy „grzybobranie”, choć bez muchomorów sromotnikowych. Niestety pojawiają się pewne błędy merytoryczne, znacznie trudniej dostrzegalne na pierwszy rzut oka. A więc: w tym tomie „giermkowie” stali się „rycerzami” – mała zmiana, ale z punktu widzenia świata przedstawionego istotna. Wkradło się też trochę błędów: strona 78 – Glen nie „stracił przytomności”, tylko upadł. Ojciec Ashleya nie został „zamordowany”, tylko oficjalnie ścięty czy stracony. Pojawiły się też widoczne trudności w zlokalizowaniu, kto wypowiada daną kwestię – najbardziej widoczne, gdy Ootomo mówi „Nie oszczędzaj nas”, choć te słowa w tej sytuacji powinny paść z ust Minamiego. Dalej… Pomylenie „prawego” i „lewego” – Glen stracił czucie w lewej ręce (i generalnie był leworęczny, co jest jedną ze wskazówek). Najbardziej oczywistą wpadką tomu jest strona 162, gdzie to Glen zgubił kolczyk, a jakimś cudem wkradło się, że Bart. I tak, sprawdzałam, jak było w oryginale, żeby nie być gołosłowną. A wielka szkoda, bo samo tłumaczenie brzmi lekko i naprawdę dobrze się je czytało.
Pojawiła się też nowa informacja od wydawcy – Nasz cud zmienia tryb wydawniczy z dwumiesięcznego na trzymiesięczny z powodu małego zainteresowania tytułem (co mnie jednocześnie dziwi i nie dziwi…). Smutna to wiadomość dla czytelników, jednak ja wciąż żywię nadzieję, że może dzięki temu będzie więcej czasu, by mangę porządnie zredagować, a nie przerzucać z rąk do rąk. Wypuszczanie kolejnych tomów z chochlikami zdecydowanie nie pomoże w zwiększeniu jej popularności, zwłaszcza gdy jej głównym atutem jest odkrywanie tajemnicy i zbieranie drobnych informacji. Pomimo mojego psioczenia ogromnie się cieszę, że taki tytuł pojawił się u nas i nawet jeśli jego wydawanie się wydłuży, to i tak o wiele lepsza wiadomość niż całkowite porzucenie. No, to do przeczytania za trzy miesiące!
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 5.2016 |
2 | Tom 2 | Waneko | 7.2016 |
3 | Tom 3 | Waneko | 9.2016 |
4 | Tom 4 | Waneko | 11.2016 |
5 | Tom 5 | Waneko | 1.2017 |
6 | Tom 6 | Waneko | 3.2017 |
7 | Tom 7 | Waneko | 5.2017 |
8 | Tom 8 | Waneko | 7.2017 |
9 | Tom 9 | Waneko | 9.2017 |
10 | Tom 10 | Waneko | 11.2017 |
11 | Tom 11 | Waneko | 1.2018 |
12 | Tom 12 | Waneko | 4.2018 |
13 | Tom 13 | Waneko | 9.2018 |
14 | Tom 14 | Waneko | 1.2019 |
15 | Tom 15 | Waneko | 5.2019 |
16 | Tom 16 | Waneko | 9.2019 |
17 | Tom 17 | Waneko | 1.2020 |
18 | Tom 18 | Waneko | 5.2020 |
19 | Tom 19 | Waneko | 7.2020 |
20 | Tom 20 | Waneko | 9.2020 |
21 | Tom 21 | Waneko | 11.2020 |
22 | Tom 22 | Waneko | 2.2021 |
23 | Tom 23 | Waneko | 3.2021 |
24 | Tom 24 | Waneko | 10.2021 |
25 | Tom 25 | Waneko | 4.2022 |
26 | Tom 26 | Waneko | 11.2022 |
27 | Tom 27 | Waneko | 3.2023 |
28 | Tom 28 | Waneko | 10.2023 |
29 | Tom 29 | Waneko | 3.2024 |