Durarara!! Saika
Recenzja
W Ikebukuro po krótkim okresie spokoju znowu zaczyna dziać się coś niedobrego. Tym razem nieznany sprawca napada na przypadkowych przychodniów i rani ich mieczem. Obrażenia za każdym razem są powierzchowne, ale ataki stają się coraz częstsze, więc wszyscy obawiają się, że w końcu dojdzie do prawdziwej tragedii. W śledztwo włączają się także Dollars, po tym, jak Celty staje się kolejną z ofiar i tylko brak głowy oraz nadprzyrodzone moce ratują ją przed losem, który dla zwykłego śmiertelnika byłby nie do pozazdroszczenia. Fabuła pozwala dowiedzieć się więcej na temat kilku postaci, które jak dotąd pojawiały się jedynie przelotnie i odpowiada na nurtujące pytania, między innymi skąd Shizuo Heiwajima bierze swoją nadludzką siłę.
Durarara!! Saika jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniej odsłony serii, wydaną w tak niewielkim odstępie czasu, że równie dobrze można by ją traktować jako tom czwarty. Różnice praktycznie nie istnieją, zarówno ze względu na te same nazwiska stojące za mangą, jak i polskie wydanie, trzymające się już ustalonego standardu. Po raz kolejny zastosowano wyróżniającą się z daleka okładkę zaczerpniętą wprost z japońskiego wydania, łączącą gładkie w dotyku czcionki z matowym tłem obwoluty, co wygląda bardzo stylowo. Osobiście zamieniłbym jednak umiejscowienie wykrzykników w zapisanym pionowo tytule i pokusił się o bardziej nietuzinkową czcionkę dla słowa „Saika”, ale to już czepialstwo i kwestia indywidualnych preferencji.
Wnętrze tomiku prezentuje się w zasadzie bez zarzutu, jedynym poważniejszym przeoczeniem, które dostrzegłem, jest tekst z ekranu smartfona na stronie 167, który nie został obrócony pod tym samym kątem co wyświetlacz, przez co wygląda niechlujnie. Rzuca się to w oczy tym bardziej, że we wszystkich pozostałych przypadkach jest on odpowiednio pochylony i prezentuje się naturalnie. Z absolutnych drobiazgów warto też było przetłumaczyć z angielskiego słowa „TO” i „TEXT” widoczne na ekranie komórki na stronie 104, ale ponieważ mamy do czynienia z angielskim interfejsem użytkownika w japońskim telefonie, jestem skłonny przymknąć na to oko i uznać, że było to działanie uzasadnione. Kluczowe elementy wydania, w tym czytelność czcionek, rozmieszczenie dymków i jakość tłumaczenia nie wywołały u mnie żadnych negatywnych odczuć.
Na zakończenie czytelnicy i współautorzy mangi otrzymują kilka słów podziękowania od Ryougo Narity. Zwyczajowy, ale wciąż miły gest.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 10.2015 |
2 | Tom 2 | Waneko | 12.2015 |
3 | Tom 3 | Waneko | 2.2016 |