Servamp
Recenzja
Mahiru Shirota ma 15 lat i po śmierci matki zamieszkał ze swoim wujkiem, który jako jedyny z rodziny i znajomych postanowił go przygarnąć. Pewnego dnia Mahiru wypatruje na ulicy bezdomnego czarnego kota. Wrażliwy chłopak przygarnia porzucone zwierzę, ale następnego dnia okazje się, że Kuro nie jest zwykłym kotem. W zasadzie to w ogóle nie jest kotem, tylko kryjącym się w takiej postaci wampirem. Jakby tego było mało, Kuro nie jest nawet zwykłym wampirem, ale servampem, jednym z siedmiu wampirów, które mogą związać się z kimś paktem. Jego zasady są proste – wampir pije czyjąś krew, za co musi swoją siłą i mocami służyć swemu krwiodawcy. W zasadzie dobrze się składa, bo Mahiru, jak każdy porządny nastoletni bohater mangi, ma ambicje, by chronić swych przyjaciół ze szkoły, a jest tylko człowiekiem, który nie jest w stanie obronić ich przed niebezpieczeństwami czyhającymi w ciemnych tokijskich uliczkach. Niestety od początku widać, że Mahiru i Kuro nie będą się dogadywali – nastolatek jest pedantycznym pracoholikiem, podczas gdy wampir najchętniej cały dzień siedziałby przed telewizorem. Zostają jednak zmuszeni do współpracy i zawarcia paktu, gdy jeden z przyjaciół Mahiru zostaje zaatakowany przez innego wampira. Kuro pokonuje przeciwnika, jednak na horyzoncie pojawia się poważniejsze zagrożenie w postaci enigmatycznego Tsubakiego, którego celem jest doprowadzenie do zagłady zarówno ludzi, jak i wampirów. Czy bohaterowie będą w stanie połączyć siły, aby sprostać niebezpieczeństwu?
Nic nowego, prawda? Główny bohater, który jest sierotą z heroicznymi zapędami? Było! Zwierzątka, które posyła się do walki? Było! Magiczne koty mówiące bohaterowi, że jest Czaro… Magiczne koty? Było! Ale nie oszukujmy się, w dzisiejszych czasach trudno o coś naprawdę nowego. Za to można połączyć utarte schematy tak, by powstało coś świeżego i tym razem, mam wrażenie, się udało. Ale po kolei.
Głównemu bohaterowi brak instynktu samozachowawczego i to widać od pierwszych stron. Ja wiem, w fikcji można pozwolić na odrobinę fantazji, ale zachowanie Mahiru jest zwyczajnie nielogiczne. Zwłaszcza gdy próbuje walczyć z wampirem, który na jego oczach rozrywa jego koledze gardło. Można by to tłumaczyć wiekiem Mahiru, tudzież (jak sugeruje Kuro) czytaniem zbyt wielu mang, ale chłopak pod wieloma względami jest niezwykle dojrzały. Mieszka praktycznie sam, sam sprząta, gotuje, szyje, słowem, wykazuje umiejętności praktyczne. Niemniej liczę na to, że Shirota wyzbędzie się głupich zachowań w następnych tomach. Poza tymi niedociągnięciami Mahiru ma ciekawy charakter. Jest trochę naiwny, co daje duże pole do popisu w ciągu dalszym historii. Każdemu, kogo spotyka, przychyliłby nieba, wszystkim chciałby pomóc i każdego uratować. Jak mu to wyjdzie, to się zobaczy.
Dobrą przeciwwagę dla niego stanowi Kuro. Wampir jest ostrożny i najchętniej nie wplątywałby się w żadne walki. Na początku daje się poznać jako flegmatyczny leniuch, ale pomaga Shirocie, gdy zachodzi taka potrzeba. W walce okazuje się całkiem silny, ponadto ujawnia się, na razie nieśmiało, jego mroczna natura. Daje to przedsmak prawdziwego Kuro, o którym na razie niewiele wiadomo. Sleepy Ash, bo tak jest nazywany wśród wampirów, jest najstarszym servampem, co budzi nadzieje na naprawdę ciekawe retrospekcje z nim związane.
Poznajemy jeszcze jedną osobę związaną paktem z wampirem: Misono Arisuin to wywodzący się z bogatej rodziny rówieśnik głównego bohatera. Ma prywatny samochód, własne apartamenty i servampa‑ekshibicjonistę. Misono próbuje olśniewać otoczenie dystyngowanym zachowaniem, jednak efekt sypie się w momencie, kiedy chłopak okazuje się bez kondycji, a czarną magią są dla niego nowinki technologiczne czy wysyłanie e‑maila. Z Mahiru łączy ich wspólny cel, jakim jest powstrzymanie Tsubakiego. Mimo niezbyt udanego początku znajomości, postanawiają połączyć siły. Tworzy się między nimi interesujący kontrast, wynikający tym razem z różnic na poziomie materialnym. Co prawda w tym tomie nie nacieszymy się nim zbyt długo, bo Misono pojawia się dosyć późno, niemniej to kolejna rzecz, która zachęca do dalszej lektury.
No i przechodzimy do złego. Czy też do złej i średnio udanej postaci. Tsubaki to antagonista pełną gębą – jest zły, mroczny i się z tym nie kryje. Początkowo tylko się wspomina, że stoi za wszelkim nękającym głównego bohatera i jego przyjaciół złem. Gdy jednak pojawia się na planszach mangi, nie wzbudza spodziewanego strachu, raczej litość. Jego plan podszyty jest dręczącym go kompleksem, całość wygląda na strasznie naciąganą, a Tsubakiemu brakuje głębi. Na szczęście to chyba tylko pierwsze wrażenie, które poprawia się w końcówce pierwszego tomu, która mile zaskakuje.
Sama historia zaczyna wciągać dopiero pod sam koniec tomu, ale to nic dziwnego. Początkowe rozdziały kładą fundamenty pod fabułę: przedstawiają bohatera, przybliżają relacje pomiędzy nim a Kuro, wprowadzają czytelnika w codzienne życie Mahiru i pokazują zmianę, jaką przechodzi od zawarcia paktu. Jeśli chodzi o klimat to wydaję mi się nieco… dziecinny. Brakuje mi trochę bardziej poważnego tonu. Początkowo musiałam się przyzwyczaić do stylu dialogów. Starają się one naśladować młodzieżowy slang (z którym jeszcze jestem na bieżąco), ale wychodzi karykatura, chwilami psująca klimat. Niemniej można się przyzwyczaić i liczyć na cięższy klimat w dalszych częściach.
Dużym plusem jest projekt postaci. Wampiry to kolorowa zgraja, której oryginalne stroje zapadają w pamięć (zwłaszcza genialny kaptur z uszami Kuro). Chłopcy, z Mahiru na czele, mają nieco dziewczęca urodę, ale do tego również można się przyzwyczaić. Generalnie kreska jest przyjazna dla oka i pozbawiona błędów anatomicznych, a przynajmniej mnie nic nie rzuciło się w oczy. Jeśli już miałabym się do czegoś przyczepić, to do chaotycznych kadrów, w których niełatwo zorientować się, co się dzieje. Wbrew pozorom nie pojawiają się one w scenach walk. Te co prawda są oszczędne i niezbyt długie, ale dzięki temu pozostają dynamiczne. Problem pojawia się w zwykłych, „domowych” scenach, przynajmniej na początku mangi.
Jak zwykle trudno coś zarzucić wydawnictwu Studio JG. Matowa okładka z błyszczącymi elementami cieszy oko kolorami i palce fakturą. Jakość druku nie pozostawia zastrzeżeń. Jedyny feler, jaki znalazłam, to niezbyt szczęśliwie wymierzone cięcie kilku stron, które zjadło fragment dymków z dialogami. Nie utrudnia to zrozumienia sceny, ale widać, że coś poszło nie tak.
Zaskoczyło mnie, że Servamp jest zaliczony do shoujo. Jest to jednak dobry znak, który wróży, że nie będzie to kolejne „od zera do bohatera” i od walki do walki, ale że coś się rozwinie w relacjach między bohaterami. Początkowo manga mnie nie wciągnęła, jednak im dalej czytałam, tym więcej nabierałam zaufania. Jeśli komuś nie zależy na szczególnej oryginalności, a na ciekawej opowieści z gamą interesujących postaci, może spróbować zabrać się za ten tytuł. Ja wiem już na pewno, że sięgnę po kolejny tom.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 6.2015 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 8.2015 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 11.2015 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 2.2016 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 5.2016 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 8.2016 |
7 | Tom 7 | Studio JG | 2.2017 |
8 | Tom 8 | Studio JG | 5.2017 |
9 | Tom 9 | Studio JG | 8.2017 |
10 | Tom 10 | Studio JG | 11.2017 |
11 | Tom 11 | Studio JG | 11.2018 |
12 | Tom 12 | Studio JG | 2.2019 |
13 | Tom 13 | Studio JG | 11.2019 |
14 | Tom 14 | Studio JG | 3.2020 |
15 | Tom 15 | Studio JG | 3.2021 |
16 | Tom 16 | Studio JG | 8.2022 |
17 | Tom 17 | Studio JG | 12.2022 |