Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Dragons Rioting

Tom 2
Wydawca: Waneko (www)
Rok wydania: 2016
ISBN: 978-83-65229-44-1
Liczba stron: 164
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

O czym właściwie jest ten drugi tonik? Tomik. To pierwsze będzie po napisaniu recenzji. Taka marchewka na końcu bardzo długiego kija. W dodatku marchewka jedynie duchowa, bo jestem niepijący, ale wróćmy do tematu. To o czym jest ten tomik? W dużym skrócie coś tam coś tam przysięga, coś tam coś tam legalne loli, coś tam coś tam Krzyżacy. Rozumiecie coś z tego? Nie? To świetnie, bo ja, świeżo po lekturze, również jestem w kropce. Problem polega nie na tym, że nic w tej mandze nie ma sensu, bo i chaos da się przekuć na ciekawą opowieść, trzeba tylko wiedzieć, jak. Problem polega na tym, że absolutnie wszystko w tej mandze jest pretekstem. To, że Meru/Mell wciąga głównego bohatera w bitwę pomiędzy Smokami, aby zajął jej miejsce w strasznie zawoalowanej próbie uświadomienia Rino, jednej ze Smoczyc, że siła to nie wszystko, jest tylko pretekstem do tego, by pokazać jak wspaniały jest nasz samiec alfa i jak bardzo reszta bohaterów (specjalnie nie chce używać słowa „kobiet”) nie dorasta mu do pięt. Sama Meru/Mell jest jedynie pretekstem do wprowadzenia tego wątku, po czym znika, by zająć się tworzeniem najtrudniejszej gry świata (i doprowadzić do bankructwa studia rzeczoną grę tworzącego). Poza tym zostaje wprowadzonych parę postaci drugiego planu (o ile zakładamy, że ów plan znajduje się gdzieś w okolicach pasa Kuipera), z których żadna nie ma cienia znaczenia dla protagonisty, bowiem jest on ponad tak przyziemne sprawy jak kobiety czy leki na nadciśnienie. Zgaduję, że jest też antyszczepionkowcem, choć to już tylko moje domysły.

Pisanie o postaciach w tej mandze to duża przesada, ponieważ trudno mi nazywać postacią coś, co w najlepszym wypadku ma jedną cechę charakteru, a cecha ta najczęściej wiąże się nierozerwalnie z ubiorem bądź też wyglądem. Meru/Mell (piszę o niej w ten sposób, bo nawet wydawnictwo nie może się zdecydować, jak ma pisać jej imię. Na obwolucie jest Mell, wewnątrz mangi Meru) jest płaska i umie się bić, Rin jest byłą smoczycą i siostrą Rino, ale ponieważ ukończyła szkołę, dla fabuły może być równie dobrze martwa. Koleżanka Meru/Mell, Erin, jest cosplayerką, a o Rino nie dowiadujemy się nic ponad to, że lubi Krzyżaków i dlatego cytuje Danusię Jurandównę. Że niby mógłbym coś napisać o rozwoju postaci lub relacjach między nimi? Z ręką na moim zimnym sercu obiecuję, że jak tylko coś takiego się pojawi i nie będzie ograniczać do „chce ci obić mordę, bo chcę / obiłeś mi mordę, więc muszę obić twoją w ramach zemsty”, to o tym napiszę.

Niestety w tym tomiku rzuca się w oczy średni warsztat artystyczny autora. Postaci na pierwszym planie, niemal niezależnie od perspektywy, potrafią być krzywe, tła w większości ograniczają się do pustki, a cycki są albo napęczniałe niczym czerwony gigant przed eksplozją, albo stanowią niemal perfekcyjny pas startowy dla samolotu dowolnej masy. Najgorsze jest w sumie to, że „rozbierane” są tylko panny z kulami armatnimi zamiast piersi, a nie te bardziej prawdopodobne ewolucyjnie. Słowo rozbierane daję w cudzysłowie, bo żadnej golizny w mandze nie uświadczymy, a szkoda, bo mogłoby to zrekompensować choć część jej wad. Czuję się też osobiście dotknięty brakiem bliźniaczek z poprzedniego tomu i oczekuję, że ta usterka zostanie usunięta w następnym tomiku.

Jakość samego wydania również nie rzuca na kolana. Wspomniałem już o wtopie z pisownią imion jednej z bohaterki, warto więc rozwinąć temat przekładu. Kwestie wypowiadane przez bohaterów są przeuroczo drętwe i sztuczne, nie przypominają rozmów, ale raczej przerzucanie się lakonicznymi monologami, wykorzystującymi różne style i zapożyczenia bez ładu i składu. Rozumiem, że materiał wyjściowy nie jest najwyższych lotów, ale coś takiego skłania mnie do zaczynania lektury po wcześniejszym spożyciu czegoś mocniejszego, by móc zignorować głupotę wylewającą się z tekstu. O nazwach technik i rytuałów oraz pseudonimach nawet nie chce mi się pisać, bo mam wrażenie, że do ich stworzenia użyto generatora liczb losowych. Poza tym nie dostrzegłem żadnych większych wad. Na obwolucie możemy podziwiać Rino, a z tyłu Meru/Mell, Rintaro i Ayane. Czemu akurat Ayane? Chyba temu, że cycki muszą być. Ponadto wewnątrz obwoluty znajdziemy krótki dopisek od autora oraz spis treści. Dla równouprawnienia na okładce mangi możemy podziwiać Rintaro, a z tyłu także Erin i Ren. Bo cycki etc… W samej mandze znajdziemy króciutki dodatek opisujący pierwsze spotkanie jakiegoś Okayado z autorem, a także trzy kolorowe strony, prezentujące bohaterki w różnych strojach oraz naszego rodzynka z nadciśnieniem.

Miałem płonną nadzieję, że tomik drugi okaże się lepszy od pierwszego. Że będzie miał w sobie to magiczne i ulotne coś, co sprawi, że podejdę do tytułu z choć trochę większą sympatią, ale nie. No, skoro manga nie chce ze mną współpracować, to ja również nie czuję się do tego zmuszony i lojalnie uprzedzam: są lepsze tytuły tego typu, które już można bądź niedługo będzie można zakupić na naszym rynku. Nie warto marnować ciężko zarobionych pieniędzy na Dragons Rioting, przynajmniej na razie. A braku bliźniaczek nie daruję.

Altramertes, 21 marca 2016
Recenzja mangi

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Waneko 12.2015
2 Tom 2 Waneko 2.2016
3 Tom 3 Waneko 4.2016
4 Tom 4 Waneko 6.2016
5 Tom 5 Waneko 8.2016
6 Tom 6 Waneko 10.2016
7 Tom 7 Waneko 12.2016
8 Tom 8 Waneko 2.2017
9 Tom 9 Waneko 4.2017