Pokój w kolorach szczęścia
Recenzja
Po zajściu z nauczycielem Sachi zmienia się i chce nadać nowy kształt swojej relacji z porywaczem. Doprowadza to do brutalnie szczerej rozmowy, można by powiedzieć: konfrontacji między nimi. Chłopak wyjaśnia dziewczynie, dlaczego ją „porwał” i w jaki sposób rozpoczęła się jego kariera stalkera. Oznacza to kilka rozdziałów w formie retrospekcji opowiadających wydarzenia sprzed rozpoczęcia akcji mangi. Okazuje się, że stosunek młodego mężczyzny do Sachi do momentu pierwszej rozmowy był zgoła inny, niż wydawało się z pozoru. Nastolatka również jest tym mocno zaskoczona. Jak zareaguje na usłyszaną prawdę i jak dalej będzie wyglądała relacja tych dwojga? Czy w ogóle będzie jakoś wyglądała? Tymczasem biuro detektywistyczne Matsubase nie ustaje w poszukiwaniach. Aresztowanie pana Katagiri rzuca nowe światło na sprawę, a także podsuwa nowy trop. Policja zasięga rady detektywa, dzięki czemu ma on dostęp do nieznanych powszechnie szczegółów i zeznań nauczyciela. Są one dla niego dość zaskakujące – dochodzi do wniosku, że porwana dziewczyna zachowuje się bardzo nietypowo, wręcz irracjonalnie. Dane od policji nie są jednak wystarczające i nie naprowadzają na żaden konkretny trop. Detektywi mają jednak szczęście: wpadają na ślad zupełnie przypadkiem, przy okazji wyjścia do kawiarni. Wydaje się on obiecujący, bo może pomóc ustalić miejsce, w którym przebywa Sachi.
Pod pewnym względem tomik okazał się dla mnie rozczarowujący. Co prawda, pokazuje jakiś fragment przeszłości porywacza, jednak zupełnie nie ten, który chciałoby się poznać. Nadal nie wiadomo, kim był jego tajemniczy opiekun i dlaczego nie żyje, nie mamy też pojęcia o przeżyciach czy pochodzeniu bohatera. Na to najwyraźniej przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Myślę jednak, że po lekturze czwartego tomiku da się już określić, w jakim kierunku będzie szła ta historia. Już wcześniej atmosfera między bohaterami była dziwna, momentami nienaturalna – bo i sytuacja, w jakiej się znaleźli, do codziennych nie należy. Tutaj staje się ona jeszcze trudniejsza i bardziej zagmatwana. Efektem są absurdalnie egzaltowane dialogi na tak dramatyczne tematy, jak życie i śmierć czy sens życia. Scena konfrontacji jest w moim odczuciu nieco przeciągnięta, bohaterowie po kilka razy powtarzają to samo. Z pewnością są fani takich klimatów, jednak ja do nich nie należę. Nieco od nich odpocząć pozwala ostatni rozdział, poświęcony detektywom, który cechuje znacznie lżejszy nastrój. Jednak również ta historia rozczarowuje, ponieważ Matsubase trafia na trop Sachi bardziej za sprawą szczęścia niż swoich detektywistycznych zdolności. Co prawda, pewnie niewielu tak szybko połączyłoby fakty, ale mimo wszystko wydaje się to pójściem na łatwiznę. Na koniec tomu zastosowano identyczny chwyt jak na koniec drugiej części – akcja urywa się w momencie, gdy zdemaskowanie Sachi wydaje się bardzo prawdopodobne.
Uważam, że oznaczenie na tylnej okładce „komiks dla dojrzałego czytelnika” jest słuszne, chociaż wydawnictwo nie określa w ten sposób jasnej granicy wiekowej. Z ich punktu widzenia ma to sens, ponieważ z pewnością manga znacznie lepiej trafia do młodszego czytelnika (bardzo wielu nastolatków przeżywa przecież fascynację takimi mrocznymi, egzaltowanymi treściami) niż do osoby dorosłej. Kiedy byłam jakiś czas temu w jednym ze sklepów z mangami, sprzedawczyni polecała ten tytuł nastolatce, która zapytała o mangowy romans. Pomijając już absurd nazywania Pokoju w kolorach szczęścia romansem, pokazuje to, że takie oznaczenie w praktyce nic nie znaczy. Czy manga jest rzeczywiście szkodliwa dla osób niedojrzałych? Może być, bo buduje obraz świata, w którym porywacz jest wybawicielem. Zaznaczono drobnym drukiem, że relacja łącząca głównych bohaterów nie mogłaby zaistnieć w rzeczywistości, jednak sądzę, że narracja mangi zostawia w umyśle trwalszy ślad niż drobny druczek.
Wydanie tomiku trzyma wysoki poziom poprzedników. Okładkę osłania matowo‑lakierowana obwoluta. Ilustracja na niej jest przepiękna: zieleń trawy świetnie komponuje się z kolorami zachodzącego słońca. Skrzydełka obwoluty dobrze sprawdzą się w roli zakładek. Strona tytułowa została wydrukowana w kolorze na kredowym papierze i przedstawia tym razem nie Sachi, a detektywa Matsubase. Po jej drugiej stronie znalazł się spis treści, również w kolorze. W tym tomiku umieszczono aż osiem rozdziałów: od 19. do 26. Jest on również wyraźnie obszerniejszy, liczy ponad 220 stron. Poza rozdziałami mangi znalazły się tu jeszcze dwa króciutkie dodatki zajmujące po jednej stronie oraz zapowiedź następnej części i posłowie autora(ki?) wyjaśniające, dlaczego komiks nie ukazuje się już w wersji internetowej. Zastosowany papier jest dobrej jakości, podobnie jak druk. Ciekawym zabiegiem jest otoczenie kadrów będących retrospekcjami czarnym tłem zamiast białego. Sprawia to, że na pierwszy rzut oka można oddzielić część retrospektywną od aktualnych wydarzeń, ponieważ brzegi stron również są czarne, co widać, nawet gdy patrzymy na zamknięty tomik. Z tego powodu w pierwszej połowie mangi nie ma w ogóle numeracji stron, chociaż można by ją przecież wydrukować białą czcionką. Przekładowi nie mam nic do zarzucenia. Dialogi czyta się naturalnie i bez zgrzytów (pomijając egzaltowany styl, ale to raczej kwestia wierności oryginałowi). Nie doszukałam się też błędów ani literówek.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 4.2019 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 7.2019 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 8.2019 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 11.2019 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 1.2020 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 3.2020 |
7 | Tom 7 | Studio JG | 6.2020 |
8 | Tom 8 | Studio JG | 1.2021 |
9 | Tom 9 | Studio JG | 3.2022 |