x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: odnośnie pierwszego tomu
Re: odnośnie pierwszego tomu
Re: Zapiski detektywa Kindaichi
Re: Zapiski detektywa Kindaichi
Re: Manga dla nikogo.
Zamaskowano spoiler – Zmęczona Moderacja
Tomik 24 - recenzja
Nie powinno być czasem „zachęta”?
Początkowe strony pierwszego rozdziału powoli budowały odpowiedni nastrój i liczyłem na to, że dostanę straszną i obrzydliwą porcję rozrywki, zgodnie z tym, co ludzie pisali w internecie. Gdy zobaczyłem rybkę z metalowymi nogami, potrafiącą pędzić jak Struś Pędziwiatr, zaśmiałem się i na myśl przyszły mi wszystkie amerykańskie horrory niskich klas, które widziałem za życia.
Te marne produkcje, o morderczym kisielu z kosmosu, Crittersach, gigantycznych pająkach, kleszczach itp. – moje mniemanie na temat tej mangi spadło do zera. Wraz z kolejnymi stronami umacniałem się w przekonaniu, że niewiele różni się ona od tych „horrorów”, które były dobrymi komediami, gdy oglądało się je „z braku laku”. Najbardziej idiotyczny i żenujący mangowy horror, jaki kiedykolwiek czytałem. Gdy zobaczyłem kliknij: ukryte chodzącą rączkę przypomniała mi się jedna z części filmu Martwe Zło. Natomiast kliknij: ukryte czołg goniący miecznika rozśmieszył mnie totalnie. Nie zaznałem nawet odrobiny obrzydzenia podczas lektury, o którym pisali ludzie (o wspaniałości tego tytułu nie wspominając).
Natomiast słowa recenzenta:
Należą do typu bardzo naciąganych, zbyt bardzo. Ewentualnie mam super mocny żołądek, bowiem podczas czytania tego „dzieła” spożywałem kolację. Zero przerażenia i odpychającego wrażenia.
Dodatkowo, dziewczyna głównego bohatera wyprowadzała mnie z równowagi, bo jej wszystko „śmierdzi” i to ją drażni. To sobie w takim wypadku nos zatkaj droga panno, albo zrób coś innego, tylko przestań chrzanić smuty.
Chyba o niczym nie zapomniałem. W każdym razie, jeśli inne mangi pana Itou są na takim samym poziomie jak ta, to będę miał kilka komedyjek do przeczytania w najbliższym czasie, tak na ponure, jesienne dni.
Re: Recenzja
Masz rację, mangi nie czytałem, dlatego zwróciłem uwagę na ten „spoiler”. Dobrze wiedzieć, że podana przez Ciebie informacja pojawia się na samym początku. Planuję przeczytać Hoshi no Samidare, ponieważ po recenzji wnioskuję, że jest z tego ciekawa „przygodówka”, a takie serie właśnie lubię.
Recenzja
Duża ilość powtórzeń daje po oczach. Zwłaszcza w wypadku słowa „rycerz”. Czy tak trudno znaleźć jest jakiś wyraz bliskoznaczny?
Czy zacytowany fragment, a konkretnie zdradzenie celu księżniczki nie jest czasem spoilerem?
Re: Recenzja tomiku 2
Osiem kolorowych stron łącznie, jest czymś niezwykłym, jak na tamte czasy, (a na teraźniejsze jeszcze bardziej bo JPF już praktycznie nie daje kolorowych stron). Mam pokaźną kolekcję mang wydanych pod szyldem wspomnianego wydawnictwa (za wyjątkiem tych ich DeLuxów – one mnie nigdy nie interesowały) i zazwyczaj kończyło się na tych czterech kolorowych stronach. Takie osiem, to dla mnie ciekawostka w doktrynie wydawniczej, jak również przykład na to, że jak się chce to można jakoś urozmaicić wydanie tomiku.
Recenzja tomiku 2
Coraz gorzej
Re: !
Przyjemne...
Re: re:
Recenzja
Czytałem kilka rozdziałów mangi i muszę się zgodzić z tym, że jest ona dobra i duża lepsze niż w komiksie, jednak tak wspaniała to ona nie jest, aby wystawiać jej 10 na 10 jest lekką przesadą. Podobnie jest ze stroną fabularną. Cała otoczka klimatu tajemnic jest miłym dodatkiem, co z pewnością wyróżnia ją od innych anime z Magical Girlsami, lecz poza tym jest to kolejny przykład najwyżej dobrej serii o takiej tematyce.
Czy aby na pewno Heatherfield jest włoskim miastem? Nazwa brzmi dość angielsko, a w pierwszym rozdziale mangi nie pada zdanie o konkretnej lokalizacji miejscowości. W zwykłym komiksie chyba też, nie pamiętam już. Natomiast w internecie przypisuje mu się położenie gdzieś w Ameryce. Z resztą, nie jest to dziwne, Halloween we Włoszech? Mało tradycyjne dla tego państwa.
Dla informacji recenzentki, autorka mangi nie zapomniała o niej, w Japonii po prostu seria się nie sprzedawała i zaprzestali dalszej publikacji.
Re: Drugi tomik
Generalnie, nie ma czego zarzucić recenzji, choć sam wspomniałbym jeszcze o dwóch faktach. Mianowicie, każda kolejna „saga” nazywana jest kolorami gier, na bazie których powstaje podobnie jak główni bohaterowie, którzy są odzwierciedleniem grywalnych postaci (za wyjątkiem Yellow i Emeralda bo Blue gdzieś się tam pojawiła na okładce do instrukcji z gier pierwszej generacji). Taki szczegół ale dla mnie osobiście jest to jeden ze „smaczków” całej mangi.
Jestem na etapie sagi FireRed/LeafGreen. O ile pierwsze trzy sagi R/G/B, Yellow, G/S/C przeczytałem dość szybko ze względu na ich fabułę i zwroty akcji, to R/S trochę mnie znudziło i jakoś zbytnio mi nie podeszło. Zarówno za ten cały zakład, jak również za relacje między Ruby i Sapphire. Manga w sama w sobie nie jest zła, jest bardziej dojrzała niż anime, w niektórych momentach bardziej realna.