x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Slabo
Z perspektywy czasu powiedziałabym, że autor przemyślał sobie to swoje dzieło i prowadził fabułę bardzo konsekwentnie. Ponieważ jednak jest to kręta droga, czytelnik niekoniecznie musi się zorientować, dokąd to wszystko zmierza. Jak można wywnioskować z komentarza, który napisałam w 2015, byłam tym tytułem naprawdę oczarowana i nawet teraz nie mogę powiedzieć, że żałuję tej podróży… chociaż ortografię mam chyba lepszą xD
Kiedy jednak na horyzoncie zaczął majaczyć finał, stwierdziłam, że nie podoba mi się to co widzę, więc dałam sobie spokój.
Re: przemyślenia
No i czy to nie jest tak, że kiedy uratuje się księżniczkę z łap smoka, to baśń się kończy? Cieszę się bardzo, że Falin było dokładnie tyle, ile było…
Oczywiście kocham chyba całą obsadę i mogłabym o nich czytać i czytać, ale koniec końców – wolę czuć niedosyt w pewnych sprawach, niż zostać przekarmiona, że posłużę się tematyczną analogią XD
Chociaż kliknij: ukryte żal mi tego, jak skończył Thistle… tak gdzieś na boku, kiedy właściwie nikt nie patrzył. Może to też trzeba odczytać jako znamienne? :(
rozdział nr 90 (?)
Nagle dostaje scenę jakby miał wejść na kanoniczną ścieżkę!
Co to ma być w ogóle?!?!?! XD czuję, ze jestem trollowana, ale potraktuję to jako fanserwiśny prezent na Święta.
Płaczę!
Re: Slabo
Odpadłam znacznie później, ale odpadłam z kretesem.
Re: Empatia?
A ta manga tutaj nie jest jakimś wybitnym studium ludzkich zachowań, tylko zwyczajnym romansem raczej nie odbiegającym od standardów.
Jedyne, co na pewno mogę powiedzieć, to że nie jest to tak obleśne jak mogłoby być.
Re: Czy warto to ciągnąć?
Re: Czy warto to ciągnąć?
Mężczyznom natomiast zdarza się rysować shoujo/josei. Ito Junji chociażby *szok* xD
To jest kwestia prowadzenia narracji, a nie tematyki.
No tak, w tym niewątpliwie masz rację heh… Chyba, że rola taka trafiłaby się dziewczynce z wyszczekaną matką.
Co do komedii… Z jednej strony trzeba pamiętać, że w latach 70tych powstawały już parodie gatunku, z drugiej nie byłoby parodii, gdyby nie takie dzieła jak to.
Gdzie leży problem? Nie mogę powiedzieć, żeby recenzja mnie oszukała. Rzeczywiście dane jest nam śledzić poczynania małoletniej Mayi, dziewczynki – co podkreśla się nam na każdym kroku – mocno nijakiej, którą pomiatają wszyscy, łącznie z jej rodzoną matką. Jedyną cechą wyróżniającą bohaterkę jest jej nieprzeciętny talent aktorski. Talent, co należy wziąć pod uwagę – nieuświadomiony. Dzięki pomocy usłużnie podsuniętej przez scenariusz dobrej czarownicy (przenośnia), Maya pojmuje, że chce poświęcić się sztuce i wkracza na trudną i wyboistą ścieżkę do spełnienia marzeń. I faktycznie to aktorstwo i ciężka praca stanowią tu główną oś fabuły… A jednak czuję się wprowadzona w błąd. Glass no kamen JEST bajką dla grzecznych dziewczynek, o ile śmiało(?) założymy, że grzeczne dziewczynki mogą marzyć o czymś innym niż miłość księcia. Chociaż, z drugiej strony, chęć zostania aktorską to chyba popularne marzenie w okresie wczesnonastoletnim.
Na dodatek jest to bajka opowiedziana w stylu shoujo z lat 70tych, a do takiej narracji trzeba mieć szczególny rodzaj cierpliwości. A więc wszystkie przedstawione tu emocje zostały podkręcone na jakieś 300%. Nie ma zadowolenia, jest ekstaza. Nie ma smutku, jest rozpacz i histeria. Nie ma gniewu, jest amok, etc. I trudno mieć o to pretensję, taka konwencja. Konwencja również wymaga, żeby na bohaterkę spadały Niesprawiedliwość i Przeciwności Losu, ale nie takie zwyczajne, tylko przekombinowane i aż do śmieszności dramatyczne. Maya chce zobaczyć przedstawienie operowe (tutaj w wersji na dyskretnie ocenzurowane kwestie mówione)? Musi pracować na to aż do utraty przytomności z wyczerpania, a potem jeszcze rzucić się po bilet do morza. Maya, której nie stać na wpisowe do szkoły aktorskiej, chce chociaż przez okno przyjrzeć się lekcji? Źli studenci szczują ją psami. Maya zostaje wybrana do obsady szkolnego przedstawienia? Przypada jej rola „Najbrzydszej i Najgłupszej Dziewczyny w Królestwie”, Osoba A jest w konflikcie z Osobą B? Wylewa na nią wrzątek z czajnika, który – cóż za przypadek – akurat znalazł się pod ręką w samym środku przyjęcia ... I wszędzie pełno jest Złych Ludzi, którzy wykrzywiając twarze w złośliwym grymasie szydzą z Mayi zupełnie bez powodu. Do tego stopnia, że każda postać, która tego nie robi, jawi się jako ktoś Dobry, nawet jeśli faktycznie jest postacią neutralną.
Nie poświęca się nawet chwili uwagi faktowi, że ktoś wydał ciężkie pieniądze na bilet na operę w celu zabrania swojej dziewczyny na randkę i wcale niekoniecznie może mu się podobać, że dziewczyna owa pozbywa się tego biletu dla złośliwego kaprysu. I jaki nauczyciel z chociaż odrobiną rozumu zgodziłby się na inscenizację „sztuki”, w której jedna z ról jest czystym upokorzeniem? Jasne, zostaje nam wyłożone jak krowie na rowie, że to bardzo wymagająca rola, że może skraść przedstawienie, ale która z Was, drogie czytelniczki, w pierwszym odruchu nie pomyślała sobie „o nie…!”, kiedy odkryła, że Maya ma grać jakąś tam Bibi głuptaska, zamiast głównej roli? Kto spodziewałby się w gimnazjalnym przedstawieniu na 20 minut głębi i wielkiego aktorstwa? Kto spodziewałby się, że „aktorka” zostanie pokierowana doświadczeniem zawodowca? No nikt przecież. Obiektywnie mamy tutaj do czynienia z sytuacją skrajnie nieedukacyjną, ale to nic… To samo tyczy się oblanie gotującą się wodą. Czy ofiara trafiła do szpitala? Nie. Czy po napastniczkę przyjechała policja? Nie, ale to nic, bo nie o realizm tu chodzi. Mamy odczuwać EMOCJE. Tak się jednak składa, że są to emocje na poziomie telenoweli.
Żeby to chociaż była komedia, ale nie, historia traktuje się z pełną powagą.
Nie umiem się zaangażować w taką historię. Wywracam oczy, śmieję się, a potem tracę cierpliwość i rzucam w kąt…
Re: nie dla wszystkich
Re: nie dla wszystkich
Re: Dobra rada
[link]
Ponieważ właśnie wyszedł nowy rozdział i pochłonęłam go w kilka chwil… muszę to jakoś sobie przetrawiać i wyleję wrażenia.
kliknij: ukryte Laios naprawdę jest niesamowity. Zawsze jestem pod wrażeniem, kiedy zaczyna używać głowy i wychodzi na jaw, że wcale nie taki z niego idiota… W tej jednej konkretnej dziedzinie, bo na ludziach to on się nie zna i ma zdecydowanie zbyt dużo zaufania do bliźnich… Było oczywiste, że Thistle coś odwali, dlaczego go rozwiązał?! Z drugiej strony uwielbiam to, jak bardzo Thistle jest szalony. W jego działaniu jest niesamowicie pokrętna logika. Ma sensowny cel i wychodzi z jak najbardziej sensownych założeń, ale wnioski do jakich dochodzi i metody, jakich używa… To jakieś horrendum! Jedzenie jest ważne XD o mój Boże!
Biedny Laios… Ciekawe, kto go uratuje? Kabru i Kanarki? Postuluję o więcej Kabru. (kto by pomyślał… kiedy miał swoje pierwsze wejście, nie byłam nim zachwycona, a teraz to jeden z moich najulubieńszych bohaterów.)
I znowu trzeba czekać…
[link]
Re: Będzie anime
kliknij: ukryte Wesołe jest też, że pieniądze w banku nie jest prawdziwe, prawdziwa jest wyłącznie gotówka w garści. Gdyby bohater operował wyłącznie przelewami, to Ryuk by się chyba nie zorientował…
Re: Okładka tomu 6 i głosowanie na anime
Z drugiej strony czytelnik ma pełne prawo do odbioru akurat tego komiksu jak każdego innego komiksu… Nie mamy przecież pewności w jakim stopniu dzieło jest szczere, ile tam podkolorowania faktów. Chociażby ten fragment, kiedy autorka pisze, że wykreowała siebie kjutniejszą niż jest naprawdę.
I nie próbuję Ci powiedzieć, co masz robić albo myśleć, to tylko moja refleksja :D Mam jej w sumie więcej, ale nie będę się już rozpisywać.
Świadomość, że nie jest to do końca fikcja może okazać się lekko niekomfortowe. Oto jesteśmy świadkami czyichś intymnych wyznań, momentami może nawet zbyt intymnych. Pełna obojętność jest niemożliwa bez wyłączenia empatii i świadomości siebie, a potraktowanie tego jako „rozrywki” nie wydaje się być do końca na miejscu. Może właśnie dlatego należy się „bać” sięgać po tę mangę? ;p
po rozdziale nr 47