x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: mocno Zniesmaczona
taryfa ulgowa? to raczej stwierdzenie faktu. mangaka musi się słuchać, bo jak nie, to kończymy publikowanie i idź jeść kamienie :D to bardzo smutne. Rzecz jasna snujemy tu sobie domysły, bo nie wiemy, jak to tam wygląda… ale gdyby ktoś nade mną stał i nakazywał co i jak, a nie mogłabym się sprzeciwić, to też bym robiła na odwal się xp
Możliwe, że traktuję ten tytuł za ostro, ale oczekiwałam czegoś innego. Miało być mrocznie, intrygująco i dramatycznie… Tak się nawet zaczęło, ale ostatecznie dostałam naiwną, naciąganą historyjkę i z naiwnym, naciąganym zakończeniem i niezbyt ciekawymi bohaterami. Jedyną postacią, która wzbudziła we mnie pozytywne uczucia, jest Akiko. Autorka mangi chyba czuła podobnie, bo szybko zepchnęła Aki na margines.
Mogłabym potraktować to jako komedię, ale właśnie ten nieszczęsny poważny początek mi to uniemożliwił i jestem zwyczajnie rozczarowana zmarnowanym potencjałem.
Miejsce pracy głównej bohaterki, jej koledzy… zakochałam się. Nawet w kliknij: ukryte obleśnym, biegającym bez gaci Takim xD chociaż najcudowniejszy z nich wszystkich jest Wajima. Cudowny! Absolutnie cudowny. Chcę być taka, kiedy dorosnę D:
Zakochałam się w głównej bohaterce. Momoko ani przez chwilę mnie nie denerwowała. Trochę się nawet z nią utożsamiałam. W kwestiach zawodowych, bo na płaszczyźnie uczuciowej już nie… obaj konkurenci do jej serca zasługują na kopa w tyłek. Co nie zmienia faktu, ze w nich też się zakochałam. Nie zakochałam się chyba tylko w Tej Trzeciej z tipsami, jak‑jej‑tam. No, ma dziewczyna swoje motywy, ale gra bardzo brzydko.
Re: 10 za postaci to stanowczo za dużo
Re: 10 za postaci to stanowczo za dużo
Nie odbieram tego jako wady, bo sport w sportówkach to dla mnie kwestia drugorzędna. Swoją drogą, O kurobasu też kiedyś mówiono, że jest realistyczne.
Wyjątek stanowi jedynie wzmianka o tych bohaterach. 10 bym nie dała, ale są uroczy. A o roli postaci kobiecej w sportówkach można by napisać co najmniej referat. Ta panna nie jest jeszcze taka najgorsza.
brrr
tis just made my day
Boku wa pet jest lekkie, nieskomplikowane i urocze. Owo nieskomplikowanie i ogólna słodycz wręcz zatykają nos. Nic tu nie zaskakuje, bohaterowie są równie przewidywalni, a zwroty akcji są naiwne i służą jedynie prezentowaniu kolejnego gagu. Reasumując, podczas lektury powtarzałam sobie „no pewnie, że tak powie”, „jasne, że miało się tak stać” etc, ale powtarzałam to bez irytacji, bo cały czas miałam na twarzy głupi zaciesz od ucha do ucha. Co tu dużo mówić, manga jest słodka. Sztampowa, słodka i dla oka miła. Zapomnę o niej raz dwa, ale czytało się naprawdę przyjemnie i nie był to czas stracony.
Potrzebowałam czegoś na odreagowanie wcześniejszej lektury i ta manga nadała się w sam raz, niestety nawet mój nastrój nie zniwelował jej wad.
Wydumane problemy, płaskie osobowości, ale chociaż się pośmiałam.
Skończyłam czytać, wymęczyłam wręcz. Najpierw bardzo cierpiałam, potem poczułam się jak wyprana z emocji i ogólnie zmęczona. Do tematu gwałtu podchodzę zbyt emocjonalnie, a to co dzieje się w tej mandze, jest okropne ponad wszelkie słowa.
Z tego właśnie powodu nie mogę wystawić oceny, ponieważ musiałoby to być albo 0 z wykrzyknikiem, albo 10. Zero byłoby niesprawiedliwe z obiektywnego punktu widzenia, a wolałabym sobie oko wydłubać, niż dać dziesiątkę.
Skojarzenie z comfort women jest nieuniknione, ale moim zdaniem, nie do końca słuszne. Szczerze wątpię, by autor rozmyślnie do tego dążył.
Ile lesbijek zmieści się na łebku od szpilki?
Nie jest to mądra manga, oj nie, ale jednak wracam do niej co jakiś czas i ciągle mnie bawi. Co tu dużo mówić, fabuły zero, bohaterki pozbawione osobowości – tyczy się to nawet pań z X'a, bo ich charaktery znamy skądinąd, a sama Miyuki głównie krzyczy i ucieka, kretyński humor ecchi i… to w sumie wszystko. Kreska też nie powala na kolana.
A jednak ciągle mnie to bawi. Może to przez sentyment do Clampa, w końcu byłam swego czasu niemal fanatyczną wielbicielką tej grupy. Lubię czasem przebiec razem z Miyuki‑chan przez świat Krainy Czarów czy RPG, a potem szybciutko odłożyć tom na półkę, żeby wady nie zdążyły rzucić się w oczy (za bardzo).
Re: Przeciętniak
Powiem jednak, że kreska w tym przypadku to też mankament serii. Nie jest brzydka, ale bardzo „typowa”. Nawet sposób rysowania sprawia, że ta manga jest przeciętna…
uh
O co mi chodzi?
kliknij: ukryte Sandra była bezradną sierotką, niepotrafiącą zrobić kroku bez męskiej opieki. Uczyniła z Jeremy'ego niewolnika, zrzuciła na niego odpowiedzialność za swoją osobę. Syn stał się dla niej ni to ojcem, ni to mężem. Później zaś, kiedy pojawia się Greg, Sandra rzuca mu się w ramiona zupełnie bezmyślnie, z miejsca zakochuje i z radością zostaje Kopciuszkiem. Jej brak rozsądku i przytomności umysłu czyni tę postać koszmarnie infantylną i niemal nierealną.
Co to w ogóle za dziwaczna sytuacja? Dorosła kobieta wpada w histerię i podejmuje próbę samobójczą, bo facet, którego poznała tydzień wcześniej, zerwał z nią zaręczyny. I mówimy tu o osobniku, który od chwili poznania wykazuje objawy niebezpiecznego niezrównoważenia.
Greg nie miał nad Jeremym żadnej realnej władzy. To obrzydliwe, ale chłopak sam wszedł w jego łapy :|
Fakt, że szantaż: „prześpij się ze mną, bo się z nią nie ożenię” w ogóle podziałał na 15latka, jest dla mnie co najmniej dziwny. Nie akceptuję tej ofiarności. Nie akceptuję gotowości oddania siebie dla czyjejś iluzji. Na miejscu chłopaka nie mogłabym znieść myśli, że taka kreatura ma być z moją matką.
Po ślubie i zamieszkaniu w Anglii sprawa ma się już zupełnie inaczej. Wtedy mamy do czynienia z prawdziwym molestowaniem seksualnym w rodzinie. Wtedy szantaże emocjonalne są bardziej prawdopodobne, ale pojawia się inny problem. To, co tam pokazano… Część scen po prostu musiałam omijać. Prześladowało mnie to dniami i nocami, śniły mi się koszmary :| Rany, jak żyję, to jedyny raz, kiedy śniły mi się koszmary przez mangę! W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy pani autorka nie przesadza z tymi okropieństwami. Jakby „zwykły” gwałt nie wystarczył i poziom perwersji trzeba podkręcić do maksymalnego poziomu. Ble.
Ja wiem, że musiał być dramat. Ja wiem, że historia musiała mieć jakiś początek… ale nie umiem się nie czepić i już :|
Miwako niżej pisze o zaopatrzeniu się w chusteczki. Osobiście radziłabym raczej trzymać pod ręką wiaderko :/ O tak, miałam autentyczne mdłości. Łzy w oczach miałam tylko raz. kliknij: ukryte Kiedy Claire opowiedziała swoją historię.
Część druga, po wypadku, była męcząca z zupełnie innych powodów. Z początku nie wiedziałam, o co chodzi, ale w okolicach wycieczki rowerowej zlokalizowałam problem. Poczułam się zmęczona. Ciężka atmosfera traum i niedających się zaleczyć ran była naprawdę przytłaczająca. Na dodatek wysyp nowych bohaterów z ich własnymi, wcale niemałymi problemami, spowodował prawdziwy przesyt. Czułam, że dławię… A jednak nie mogłam przestać czytać. Musiałam zobaczyć, jak to się skończy. No i ostatecznie nie wiem, bo mi się materiał skończył, heh.
Ale nic to, 17 tomów cierpień wszelakich nie ma prawa zakończyć się cukierkowym happy endem.
Jednak, mimo zmęczenia, uważam, że ta druga część stanowi o prawdziwej sile tej mangi. Sposób, w jaki bohaterowie radzą sobie z traumami oraz ich wzajemne relacje, rozterki i nieporozumienia, przedstawione są naprawdę wspaniale. Autorka pokazuje, że takie doświadczenia pozostawiają rany, które tak naprawdę nigdy się nie zabliźniają i w każdej chwili ból/strach/pogarda dla siebie mogą powrócić.