Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Książę Piekieł: devils and realist

Tom 7
Wydawca: Studio JG (www)
Rok wydania: 2016
ISBN: 978-83-80011-46-5
Liczba stron: 176
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

Wojna Dwóch Róż przechodzi do drugiego etapu, czyli zbierania paziów oraz pojedynkowania się między uczniami należącymi do dwóch grup: Lancasterów i Yorków. Chłopcy z pierwszego roku wybierają sobie teraz na swoich dowódców chłopców ze starszych lat, od piątego roku począwszy, zostając ich paziami. Im więcej takich paziów ma uczeń biorący udział w pojedynkach między „rodami”, tym więcej szans ma na przeżycie tychże pojedynków. William jest już na szóstym roku, więc z niecierpliwością, ale i pewnością siebie oczekuje, że i do niego młodzi będą lgnąć. Jak czytelnik się zapewne już domyślił, z punktu widzenia potencjalnych paziów główny bohater raczej atrakcyjny nie jest, prym w otrzymywaniu „listów miłosnych” od najmłodszego rocznika wiodą za to Dantalion i Sytry. Na szczęście dla Williama znajduje się jedna duszyczka z niewinnymi oczętami, która – kadząc mu niemiłosiernie – ogłasza, że chce zostać jego paziem. William oczywiście się zgadza, nie mając pojęcia, że pod swoje skrzydła bierze samego Metatrona, zstępującego na Ziemię pod postacią człowieka, gdyż cniło mu się za światem ludzi, do którego kiedyś należał (knucie przeciwko Michaelowi schodzi tu zdecydowanie na drugi plan).

Isaac, niemogący przeboleć faktu, że nie może mieć paziów, jak zwykle entuzjastycznie wyzywa Williama na pojedynek w ramach Wojny (tyle tylko, że magiczny i z użyciem demonów…). Szybko jednak przemienia się on w przepychankę między demonami – Sytry, w którym usłyszane niedawno złośliwe demonie ploty zasiały wątpliwości, zadaje Dantalionowi ważne pytanie, a usłyszawszy odpowiedź, zabiera się do rękoczynów. I tutaj autentycznie, chyba po raz pierwszy, William zdobył u mnie punkt za zachowanie, podchodząc do całej sprawy z nietypowym dla niego rozsądkiem i spokojem.

W tym tomie zamyka się wątek Wojny Dwóch Róż, a pod jego koniec, po raz drugi od początku całej historii, pojawia się prawdziwy Kevin Cecil, przygotowując nas najprawdopodobniej na swoje wejście do właściwej fabuły. Właśnie, skoro przy tym jesteśmy. Albo mi się wydaje, albo jest tu jeszcze więcej fanserwisu shounen­‑ai, fabuły zaś jeszcze mniej, i to takiej pałętającej się tylko z nieśmiałymi przypomnieniami po niektórych kadrach, ale tak, żeby za bardzo nie zasłaniać ważniejszych rzeczy. Dantalion żali się, że jego pan nie chce go wezwać (mimo iż wzywa Sytrego i Camio, straszne, prawda?), posuwa się nawet do śledzenia go jak zazdrosny kochanek. Mathers sugestywnie droczy się z Williamem, Sytry ląduje w jego łóżku, a Metatron jako Sion Christian zadzierzguje z nim silną więź na linii paź – dowódca. Ta kotłowanina w relacjach jest raczej chaotyczna, ale pojawienie się nowej postaci, czyli Metatrona wydającego się naprawdę szczerze cieszyć z wakacji w szkole, oraz całkowite zaprzestanie przez Williama rzucania demonom w twarz naukami ścisłymi sprawiają, że ten tomik, gdzieś w połowie z komedii (fanserwiśnej) przechodzący do poważniejszych tonów (z fabułą), wypada nieco lepiej niż poprzednie.

Niestety, tym razem nastąpiła jakaś mała plaga wpadek. Zacznę od najprawdopodobniej drukarnianej – być może jest to problem tylko mojego tomiku, ale na stronie sto dziewiątej znalazła się brzydka żółta plama. Jeśli ktoś planuje zakup, niech sprawdzi, jest to trzecia strona czterdziestego pierwszego rozdziału, bo w przypadku, kiedy numeracja występuje tylko w spisie treści, to jest jedyny sposób na zlokalizowanie konkretnej strony. Pod koniec tomu coś pozjadało drugie „l” w imieniu Williama, i to nie jeden raz. Bałagan panuje również w odmianie w sumie łatwego do zapisania w języku polskim imienia, tutaj pozostawionego w formie „Isaac”, ale w narzędniku raz odmienianego „Isaaciem” (co nawet wygląda śmiesznie), a raz „Isaakiem” (prawidłowo). Składni też się oberwało, dokładniej w zdaniu „Gdyby tylko dał mi umrzeć jako człowiek”. Na samym początku tomu razi też błąd merytoryczny – w krótkim przedstawieniu najważniejszych bohaterów pomylono Camio z Mathersem.

Ilustracje jak zwykle są ładne, na obwolucie widnieje nieobecny w tym tomie Michael (tylko ta noga jakaś taka… tykowata), z tyłu Sion wraz z Sytrym obżerający się najprawdopodobniej nielegalnymi ciastkami, a w „Okładkowym kąciku Isaaca”, jak nietrudno się domyślić, tym razem opisany zostaje Metatron (z tyłu Sandalphon). Pierwsze cztery strony ponownie są kolorowe z jedną pełnoprawną ilustracją, ładnie też prezentują się niektóre rysunki otwierające nowe rozdziały. Na skrzydełku zwyczajowo są komentarze od autorek, na końcu tomu zapowiedź kolejnego i tam też zamieszczono maleńki dodatek w formie strony ze szkicami odrzuconych okładek.

Melmothia, 25 sierpnia 2016
Recenzja mangi

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Studio JG 6.2014
2 Tom 2 Studio JG 8.2014
3 Tom 3 Studio JG 10.2014
4 Tom 4 Studio JG 2.2015
5 Tom 5 Studio JG 3.2016
6 Tom 6 Studio JG 5.2016
7 Tom 7 Studio JG 7.2016
8 Tom 8 Studio JG 10.2016
9 Tom 9 Studio JG 12.2016
10 Tom 10 Studio JG 3.2017
11 Tom 11 Studio JG 9.2018
12 Tom 12 Studio JG 11.2018
13 Tom 13 Studio JG 1.2019
14 Tom 14 Studio JG 3.2019
15 Tom 15 Studio JG 9.2019