Vassalord
Recenzja
Wakacje w słonecznej Italii służą naszym uroczym wampirzym psychopatom. Dzięki pomocy Rayflo, Cherry unika bardzo przykrego spotkania z Wudingiem i wraz z Craigiem postanawia zmienić miejsce pobytu. Siłą rzeczy panowie trafiają do Rzymu, gdzie Cherry prosi o pomoc swojego zwierzchnika. Jak się okazuje, nie tylko nasza szalona para (plus przyległości w postaci wspomnianego wyżej detektywa i Harolda) postanowiła „pozwiedzać” Europę. W ślad za bohaterami ruszają: Barry; szalony ćpun, który porzucił niezbyt wygodną kryjówkę w mieszkaniu Craiga (w sumie też bym nie chciała siedzieć przykuta do muszli klozetowej…); bliźniaczka Johnny'ego i jej towarzyszka, że o wkurzonym Wudingu nie wspomnę… A to dopiero początek tomu!
Chociaż czwarty tom nie obfituje w zadymy (co nie znaczy, że wcale ich nie ma), zdecydowanie zaostrza apetyt na kolejny. Po pierwsze, dowiadujemy się co nieco o przeszłości wampirzych bliźniaków, a co za tym idzie o Barrym, który nie ma zamiaru odpuścić i nadal prześladuje Johnny'ego. Po drugie, znana z poprzednich tomów sekta Neo Union postanawia wyjść z cienia i zaczyna rozmowy z Watykanem, acz wygląda to na przykrywkę dla czegoś większego. Po trzecie, nasz słodki i niewinny Harold ma własny plan, jak odnaleźć ojca – pytanie brzmi, czy w związku z tym Chris i Craig powinni go uznać za zdrajcę, czy jednak okazać odrobinę zaufania? Po czwarte, wkurzony Cherry jest wkurzony i dlatego też, nie bacząc na protesty swojego pana, w wyjątkowo efektowny sposób stawia czoła Barry'emu, acz co z tego wyniknie, dowiemy się zapewne dopiero z kolejnej części.
Nietrudno zauważyć, że wątek Vassalorda schodzi na drugi plan, podczas gdy miejsce honorowe zajmuje pojedynek z wyjątkowo irytującym sukkubem. W sumie czuję się usatysfakcjonowana takim przebiegiem wydarzeń i mam tylko nadzieję, że coś się wyklaruje w następnym tomie. Mimo zagęszczenia klimatu, autorka nie rezygnuje ze sporej ilości komediowych wstawek, które skutecznie rozładowują napięcie i sprawiają, że całość nie przypomina mrocznej dramy, utaplanej w egzystencjalnym bagienku. Kto jak kto, ale pani Chrono tworzy naprawdę sympatyczne i pełnokrwiste postacie pozytywne oraz intrygujących antagonistów. O ile przywódca Neo Union i zaginiony ojczulek Harolda nieszczególnie mnie interesują, tak Wuding jest absolutnie genialnym skurczybykiem i nie obrażę się, jeśli zacznie pojawiać się częściej. W ramach podsumowania dodam, że dwa ostatnie rozdziały to prawdziwy majstersztyk – te emocje, teatralna oprawa i ładnie stopniowane napięcie, plus operowa oprawa – wyjątkowo mruczna rzecz! Generalnie widać, iż umiejscowienie akcji w Rzymie sprawiło mangaczce olbrzymią frajdę i chce się tą frajdą podzielić z czytelnikami.
Równie zachęcająco prezentuje się wydanie, które nic nie straciło ze swojego pierwotnego uroku (i wysokiej jakości). Obwolutę zdobi podobizna pożywiającego się Chrisa (nie ma to jak fanserwis), a wnętrze wita czytelników kolorową wkładką z bohaterami w efektownych kostiumach, w których możemy ich podziwiać pod koniec tomu. Jakość druku, podobnie jak tłumaczenia, pozostała bez zmian. A skoro w poprzednim akapicie tak zachwycałam się rozdziałami 16 i 17, warto wspomnieć, że doskonałą pracę wykonała pani Ślusarczyk, posiłkując się przy przekładzie Upiorem w operze. Tomik kończy krótki odautorski dodatek, opowiadający o zwyczajnym dniu kociej pokojówki Johnny'ego oraz słowniczek obco brzmiących terminów. Podczas lektury nie wyłapałam żadnych błędów i potknięć, co bardzo mnie cieszy. Cóż, oby do kolejnej części (i oby szybko)!
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 7.2012 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 10.2012 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 11.2012 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 2.2013 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 4.2013 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 10.2013 |
7 | Tom 7 | Studio JG | 11.2013 |