Vassalord
Recenzja
Rzeźnia, rzeźnia i jeszcze raz rzeźnia. Ostatni tom radosnych przygód wyjątkowo niesfornych wampirów w całości został poświęcony akcji odbicia Chrisa z rąk Alpharda. Numer 86 i Cheryl bez większych trudności dostają się na teren rezydencji Wayne'a, który jednak zaczyna się czegoś domyślać. Kiedy podejmuje próbę zdemaskowania szpiegów, rozpoczyna się prawdziwy szturm i do akcji wkraczają najemnicy z Craigiem i wampirzym rodzeństwem na czele.
Kolejne strony siódmego tomu Vassalord pełne są bijatyk i strzelanin, ale mimo to nie zabrakło otwierania szaf w poszukiwaniu przysłowiowych szkieletów. Tych, jak się okazuje, jest całkiem sporo i nie wiążą się jedynie z osobą Rayflo. Na scenę powracają Wuding, a także pewien kłopotliwy demon z piekła rodem. Wyjaśnia się zagadka pochodzenia Alpharda, a i wątek „związku” Chrisa z Johnnym znajduje swój finał, nareszcie dowiadujemy się także co nieco o Numerze 86. Mimo to największym zaskoczeniem okazuje się posłowie autorki, w którym zdradza, że poniekąd została zmuszona zakończyć mangę, a że dowiedziała się o tym podczas pracy nad omawianym tomem, wyszedł on tak, a nie inaczej. Powstrzymam się na razie od oceny całościowej komiksu – po więcej informacji odsyłam do recenzji głównej. W ramach podsumowania dodam tylko, że chociaż pani Chrono została zmuszona do nagłej zmiany scenariusza, bardzo zgrabnie udało się jej wybrnąć z tej trudnej sytuacji. Nie ukrywam jednak, że żal będzie mi się rozstawać z bohaterami, zwłaszcza kiedy zostało tyle tajemnic do odkrycia i tyle potencjału do wykorzystania.
Przy okazji recenzji część szóstej zachwycałam się rysunkiem, a konkretnie wiernym odwzorowaniem architektury. Także zakończenie przygód Johnny’ego i Chrisa obfituje w znakomite szkice – przede wszystkim zwracają uwagę całostronicowe przedstawienia poszczególnych postaci, ze wskazaniem na Rayflo i Numer 86. Poza tym, w porównaniu z wcześniejszymi tomami, jest tu znacznie więcej dynamicznych ujęć. Można mieć zastrzeżenia do fabuły, można nie lubić pewnych schematów wykorzystanych przez autorkę, ale trzeba przyznać, że graficznie jest to kawał rewelacyjnej roboty.
Podobnie jak do tej pory, jakość tomu siódmego pozostawia niewiele do życzenia. Tym razem obwolutę zdobią podobizny zarówno Rayflo, jak i Chrisa. Jest to poniekąd zapowiedź pewnej wyjątkowo fanserwiśnej sceny, którą fanki związków męsko‑męskich przyjmą z zachwytem. Chociaż nie mam zastrzeżeń do druku, tłumaczenia i korekty, ostatni tom przyniósł jedno małe rozczarowanie – gdzie się podziała kolorowa wkładka? Jak na złość, otwierająca siódmą część ilustracja przedstawia większość istotnych bohaterów, dlatego tym bardziej szkoda, że nie można ich zobaczyć w kolorze. Nie mam pojęcia, dlaczego Studio JG zdecydowało się zrezygnować z tego sympatycznego dodatku, szczególnie w tomie wieńczącym całość, mam tylko nadzieję, że nie jest to nowy trend w publikacjach tego wydawnictwa. Ostatnie strony zajmują słowniczek oraz wspomniane wyżej posłowie mangaczki, dla odmiany wydrukowane na modłę zachodnią, czyli czytane od lewej do prawej. Tradycyjnie tomik kończy stopka redakcyjna.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 7.2012 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 10.2012 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 11.2012 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 2.2013 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 4.2013 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 10.2013 |
7 | Tom 7 | Studio JG | 11.2013 |