Vassalord
Recenzja
Nie ma to jak radosny bajzel, tym razem we francuskich dekoracjach, gdyż akcja przenosi się na Lazurowe Wybrzeże. Rayflo, nadal w doskonałym humorze, chociaż zamartwiający się o Chrisa, wreszcie postanawia wprowadzić w życie plan ucieczki. Z niemałą pomocą Minei, Chrisa i jego asystenta Raymonda (który jest klonem wampira) a także dzięki słabościom oraz głupocie ochrony, Johnny wydostaje się z rezydencji Alpharda. Na zewnątrz już czeka na niego Barry wraz z „maskotką” drużyny, czyli naszym szalonym ćpunem‑wizjonerem. Niestety Cherry musi poczekać na odsiecz, a biorąc pod uwagę, jak wściekły jest Alphard, jego sytuacja jest wyjątkowo godna pożałowania.
Przedostatni tom obfituje w mnóstwo wydarzeń i informacji – nareszcie poznajemy motywację niektórych istotnych postaci (na przykład detektywa Craiga), na jaw wychodzą plany Alpharda, zamierzającego wykorzystać Chrisa w bardzo podły sposób, a autorka ponownie rzuca garść ciekawostek na temat naszych wampirzych bliźniaków. Kolejne rozdziały to w zasadzie wielkie odliczanie i oczekiwanie na to, czy ekipa ratunkowa, wzmocniona przez Johnny'ego, zdąży ocalić Cherry'ego, przy okazji krzyżując plany małoletniego antagonisty. Nareszcie dowiadujemy się również, jak działa tytułowy narkotyk, a także jakie niebezpieczeństwo niesie zażywanie go.
W krótkiej notce odautorskiej na skrzydełku obwoluty, Nanae Chrono określa swoje dzieło mianem „horroru klasy B” i muszę przyznać, że coś w tym jest (nadal zachwyca mnie dystans, z jakim mangaczka podchodzi do swojej pracy). Chociaż fabuła jest dość skomplikowana, a ilość wzajemnych powiązań i przysłowiowych „trupów w szafie” może przyprawić o zawrót głowy, nie brak tu tanich zagrywek i wszechmocnej woli autorki. Pani Chrono nie kryje się przy tym z niedociągnięciami, niejednokrotnie celowo wskazując je i wykorzystując jako element komediowy. Chociaż jesteśmy krok od finału, bohaterowie działają pod olbrzymią presją, a na wierzch wypływają co soczystsze tajemnice, ogólny nastrój komiksu pozostaje dość „pogodny”.
Przy okazji tomu szóstego chciałabym podzielić się moim zachwytem nad jedną rzeczą – „realizmem geograficznym”. Zauważyłam to już, kiedy akcja przeniosła się do słonecznej Italii, ale dopiero teraz w pełni widać ogrom pracy, jaki artystka włożyła w dbałość o detale. Po pierwsze, uwagę zwracają szalenie dopracowane tła i co trzeba podkreślić, nie są to produkowane taśmowo uniwersalne widoczki, ale krajobrazy charakterystyczne dla przedstawionego regionu. Takoż zaprezentowana architektura nie jest japońskim wyobrażeniem o włoskim baroku czy francuskim średniowieczu, a całkiem wierną kopią faktycznie istniejących budynków. Zresztą mangaczka w posłowiu informuje, że wzorem dla mangowego Leyon jest autentyczne francuskie miasteczko, Peillon, o czym można się przekonać samemu, porównując jego zdjęcia z panelami komiksu. Cóż, niby szczegóły, ale jakże znaczące i cieszące oko!
Cóż nowego mogę napisać o jakości wydania? Ano nic. Vassalord pozostaje (na szczęście) bardzo dobrze wydaną mangą, której trudno coś zarzucić. Papier, druk, tłumaczenie, podział na rozdziały, numeracja stron oraz kolorowe „wkładki” wraz z elegancką obwolutą tworzą dzieło formalnie solidne i efektowne, które czyta się i obserwuje stojące na półce z przyjemnością. I chociaż obwoluta tomu szóstego, przedstawiająca Cherry'ego w mocno opłakanym stanie (dosłownie i w przenośni), sugeruje minorowy ton tejże części, są to tylko pozory. Komiks ponownie kończy komediowy dodatek, w którym panowie komentują między innymi zmianę wyglądu Chrisa. Ostatnie strony poświęcono na wspomniane wyżej posłowie pani Chrono (wzbogacone kilkoma zdjęciami), dotyczące pięknego Peillon, oraz stopkę redakcyjną. I tylko łezka się w oku kręci, kiedy człowiek pomyśli, że został do wydania jeden marny tom tej zacnej mangi…
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 7.2012 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 10.2012 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 11.2012 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 2.2013 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 4.2013 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 10.2013 |
7 | Tom 7 | Studio JG | 11.2013 |