Dogs: Bullets & Carnage
Recenzja
Osoby, którym spodobała się niedawno u nas wydana manga Dogs: Stray Dogs Howling in the Dark, zapewne chętnie sięgną po jej kontynuację, Bullets & Carnage, łączącą wątki jedynie zarysowane w tomie „zerowym”.
Centralną postacią recenzowanego tomu został Heine, małomówny ponurak obdarzony nadludzkimi zdolnościami regeneracji i traumą z dzieciństwa. Nie brzmi to może zbyt zachęcająco, ale w komiksie, w którym większość stron zajmuje widowiskowa przemoc, sprawdza się całkiem nieźle – Heine nie miele bez potrzeby ozorem, problemy rozwiązuje celnym strzałem, a gdy trzeba coś przekazać czytelnikom, w pobliżu zawsze znajdzie się jakaś bardziej gadatliwa osoba, jak Badou albo Giovanni. Wygląda na to, że właśnie postać Heinego będzie kluczowa dla fabuły w dalszej części serii; w recenzowanym tomie dostajemy jeszcze wojny gangów i kolejnych oprychów zainteresowanych aniołkiem, ale mniej więcej od połowy widać, iż to tylko przygrywka do głównego wątku.
Pierwszy tom Bullets & Carnage wypada lepiej od Stray Dogs Howling in the Dark pod każdym względem, zarówno jeżeli chodzi o grafikę, jak i fabułę. Od strony wizualnej wyższość ta przejawia się w rozbudowanych tłach (w recenzowanym tomie nie znajdziemy już tak wiele pustych białych przestrzeni jak poprzednio), poprawionych projektach postaci i bardziej szczegółowo rysowanej broni palnej. Przewaga fabuły polega na tym, że w ogóle jest – Bullets & Carnage to już nie zbiór krótkich, niepowiązanych ze sobą opowieści, ale początek dłuższej historii. Znacznie lepiej wypada też ilustracja na okładce; o ile ta z Stray Dogs Howling in the Dark była jedną z najsłabszych, jakie widziałem na wydanych w Polsce mangach, tak recenzowany tom można bez wstydu postawić na półce sklepowej.
Jeżeli chodzi o jakość publikacji, pierwszy tom Bullets & Carnage prezentuje zbliżony poziom do tomu „zerowego” i zdecydowanie zasługuje na pochwałę. Jak poprzednio otrzymujemy kolorowe strony na wstępie, wygodny i duży (jak na mangę) format, dobry druk, prawidłowe liternictwo i sprawne tłumaczenie, obficie – choć nie bez przesady – okraszone wulgaryzmami. „Krzaki” w onomatopejach pojawiają się gdzieniegdzie (np. na str. 22 i 103), ale jeżeli ktoś nie wie, czego szukać (i w odróżnieniu od recenzenta nie ma ku temu szczególnego powodu), może ich nawet nie zauważyć. Numeracja, aczkolwiek nie znalazła się na wszystkich stronach, występuje na tyle często, że jest z niej jakiś pożytek. Problem też pozostaje ten sam, mianowicie nadal widoczny jest druk przebijający przez kartki. Inaczej jednak niż w Stray Dogs Howling in the Dark, recenzowany tom zawiera stosunkowo niewiele pustych kadrów, w przypadku których owa wada rzeczywiście dawałaby się we znaki. Niestety, nie oznacza to, że można jej nie zauważyć, szczególnie na takich stronach, jak np. 128 i 129.
Recenzowany tom zawiera to, co prawidłowo wydany komiks zawierać powinien, czyli spis treści, stopkę redakcyjną – i nic poza tym. Inaczej niż w tomie „zerowym”, w Bullets & Carnage niemal nie znajdziemy dodatków; ich rolę pełni tylko przedostatnia strona zawierająca podziękowania odautorskie. Reklam również nie ma, więc jeżeli ktoś liczył na kilka stron kolejnego tomu, to niestety czeka go zawód.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 6.2013 |
2 | Tom 2 | Waneko | 8.2013 |
3 | Tom 3 | Waneko | 10.2013 |
4 | Tom 4 | Waneko | 12.2013 |
5 | Tom 5 | Waneko | 2.2014 |
6 | Tom 6 | Waneko | 4.2014 |
7 | Tom 7 | Waneko | 6.2014 |
8 | Tom 8 | Waneko | 8.2014 |
9 | Tom 9 | Waneko | 10.2014 |
10 | Tom 10 | Waneko | 12.2014 |