Drug-On
Recenzja
W rozmowie z lalkarzem Alice i Dorothy poznają jego tragiczną przeszłość, a także sposób, w jaki dotarł na wyspę i odzyskał dłonie. W międzyczasie jednak Jack i Kai zaczynają się niepokoić nieobecnością swoich partnerek i z pomocą generała Grina błyskawicznie je odnajdują. Problem polega na tym, że moce lalkarza nie ograniczają się jedynie do kierowania swoją lalką bez pomocy sznurków, a w trakcie zamieszania jedna z bohaterek traci przytomność i nie sposób jej dobudzić. W dodatku sama lalka znika i chociaż jej właściciel wpada w ręce wojskowych, niezbędna okazuje się kolejna wizyta obu Łowców na Dragon Break.
Niestety ten wątek wydaje się wciśnięty na siłę. Nicola nie jest szczególnie groźny i nie wydaje się, by mógł stanowić zagrożenie dla paru zwykłych żołnierzy. Nie stara się też zbytnio ukrywać, więc jego odszukanie, pojmanie i wydalenie poza granice państwa nie powinno nastręczać problemów. Dlatego też jedynym powodem, dla którego cała historia nie skończyła się po zaledwie jednym rozdziale, jest skrajna niekompetencja obu par Łowców. Na miejscu generała Glena już dawno wcisnąłbym całą czwórkę w kamasze i wysłał do odbycia półrocznej służby wojskowej pod czułą opieką oddziału uzbrojonego w broń na gumowe pociski. I tak nie ma z nich dużego pożytku, a istnieje szansa, że zaczęliby bardziej przykładać się do swoich obowiązków po paru miesiącach czyszczenia latryn, obierania ziemniaków, musztry i wielokilometrowych biegów na przełaj.
Cały ten wątek posłużył głównie do wyjaśnienia sporej części tajemnic Dragon Break. Podany zostaje powód, dla którego ludzie muszą się trzymać się z dala od wyspy, a Łowcy i ich partnerki nie mogą zbliżać się do Źródła Bogów, przez co słaba ochrona wyspy przestaje nieco dziwić. Po raz pierwszy dokładnie pokazane zostaje także samo Źródło oraz sposób, w jaki oddziałuje ono na ludzką psychikę. Przy okazji pojawia się parę nowych tajemnic, w tym jedna związana z Kaiem i Alice. Wygląda na to, że oboje są w jakiś sposób wyjątkowi, nawet jak na Łowcę i jego partnerkę, co najprawdopodobniej ma związek z licznymi eksperymentami Kaia. Trudno jednak na razie powiedzieć, jaki wpływ miało na nich Źródło oraz co zrobią z tym ich przyjaciele i wojskowi. W końcu nie mogli nie zauważyć, że dwójka głównych bohaterów ma się nadzwyczaj dobrze, choć powinna umierać w bolesny sposób.
Natomiast wątek Iana oraz dwójki dzieciaków zaintrygowanych Łowcami posuwa się nieco w kierunku rodem z podrzędnych komedii. Keith przeprowadza jedno z najbardziej niekompetentnych włamań jakie widziałem, wciągając w to przy okazji Mao, co kończy się bliskim spotkaniem z butem własnego ojca. Nie przeszkadza mu to jednak w spotkaniu z czwórką bohaterów, w trakcie którego wykazują się wybitną nieodpowiedzialnością, zdradzając zdecydowanie za wiele informacji o sobie. Tak naprawdę usprawiedliwia ich tylko to, że Keith i tak musiałby poznać prawdę i przejąć rolę swego ojca, a Mao wiedziała zbyt wiele, by ją zignorować. Nie muszą też martwić się o rozpowszechnienie tych informacji, bo i tak nikt nie uwierzy dwójce dzieciaków, a w razie czego wojsko ma własne środki, by ich uciszyć.
Tomik wzbogacają liczne utarczki słowne między postaciami i celne przytyki. Większość jest adresowana do Kaia i dotyczy jego niedojrzałości i egoizmu. Jedna zaś okazuje się tak celna, że bohater zdobywa się na heroizm graniczący z głupotą, ratując inną postać. Tomik roi się także od rozmów z podtekstem erotycznym, co jest w dużej części zasługą Jacka i jego włochatych myśli. Jednak osoby oczekujące czegoś w stylu Bakemonogatari bez wątpienia będą zawiedzione, bo humor jest na bardzo nierównym poziomie. Nie wspomnę już o tym, że jedyną postacią regularnie występującą w częściowym negliżu jest Jack.
Na końcu tomiku znalazło się także miejsce dla dodatku utrzymanego w stylu znanym z poprzedniego tomu, ale niestety o wiele mniej zabawnego i ciekawego. O dziwo, na razie nie jest kontynuowany wątek Hrabiego ani narkotyku wyrabianego za pomocą wody ze Źródła, choć bez wątpienia będą one mieć ogromne znaczenie w kolejnych tomach. A przynajmniej powinny, jeśli autorka nie chce, by fabuła była dziurawa niczym ser szwajcarski, choć i tak ponownie nie ustrzegła się paru wpadek. Lalka przebijająca się przez ścianę podczas ucieczki to nie najlepszy pomysł, ale to i tak nic w porównaniu do sceny, w której otoczony przez wojskowych i łowców staruszek ucieka sobie chyłkiem, co zostaje zauważone dopiero, gdy jest za późno. Nie usprawiedliwia tego nawet fakt, że główni bohaterowie byli w tym momencie zajęci czymś innym, bo wokół kręciło się po prostu za dużo osób, by coś takiego było możliwe.
Łatwo też zauważyć, że pomimo ogólnie niezłej kreski, autorka słabiej radzi sobie z rysowaniem dłoni i scenami akcji, które wypadają z zasady nienaturalnie lub mało dynamicznie. Nie do końca przekonuje mnie również wygląd ubrań. Ich projekty starają się nawiązywać do szalenie ostatnio popularnej w mandze mody wiktoriańskiej, ale pojawiają się zupełnie niepasujące do nich odważne stroje w stylu siatkowej koszulki jednego z wojskowych. Z tego też powodu trudno określić, w jakim roku toczy się akcja, choć nie może być to tak odległy okres, jak wskazywały dwa pierwsze tomy, zważywszy na to, że dwójka nastolatków może sobie pozwolić na posiadanie krótkofalówek.
Nieco zyskują także główne postacie. Kai trochę lepiej traktuje swoją partnerkę i kilkakrotnie staje w jej obronie, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że robi to wyłącznie z poczucia winy i przekory wobec Jacka, Glena i lalkarza, a nie z dobroci serca. W normalnej sytuacji pewnie traktowałby ją tak samo jak dotąd. Natomiast Alice raz wykazuje się determinacją i rozsądkiem, co stanowi już jakiś postęp. Niestety jest to tylko chwilowa zmiana i pewnie do końca mangi będzie zachowywać się jak irytująca dekoracja kadrów. Zaś Jack już tradycyjnie nie panuje nad sobą, choć w dużym stopniu usprawiedliwia go troska o Dorothy. Poza tym ewidentnie wygląda na to, że u Łowców i ich partnerek spowalnia się lub zatrzymuje nie tylko rozwój fizyczny, ale też psychiczny.
Jakość wydania tomiku jest identyczna jak poprzednich, choć tym razem nie udało mi się znaleźć ani jednej literówki. Obwoluta jest zauważalnie uboższa od tych z pierwszych tomów, ale zwraca uwagę tytułem w kolorze nasyconej czerwieni. Na jej skrzydełkach tradycyjnie pojawia się tytuł mangi i krótka charakterystyka autorki. W środku znalazło się miejsce dla dwóch kolorowych stron, spisu treści i charakterystyki postaci połączonych ze streszczeniem poprzednich tomów, a także stron tytułowych oddzielających kolejne rozdziały. Mniej więcej połowa stron została ponumerowana, co może się przydać, jeśli ktoś nie ma pod ręką zakładki. Tomik kończą wspomniany wcześniej bonusowy rozdział, rysunek jednej z bohaterek wraz paroma komentarzami autorki i oczywiście stopka redakcyjna. Reklam brak. Miło też, że wydawnictwo zadbało o dobrą dostępność tomiku i już parę dni po premierze można go było kupić w sklepach innych niż Yatta. To jednak średnie pocieszenie, zważywszy na to, że kolejne tomy wychodzą w liczących ponad pół roku odstępach.
Recenzje alternatywne
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 1.2011 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 10.2011 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 5.2012 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 2.2013 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 7.2013 |