Tanuki-Manga

Każde dziecko potrzebuje pluszaka. Najlepiej misia. Nie każde go jednak ma, np. Yotsuba. Ena ma za to aż trzy. Nie sposób więc nie przewidzieć, że i główna bohaterka doczeka się Przytulanki. Oczywiście, nie może być to byle co, musi spełniać odpowiednie wymogi przytulności. Gwarancje tego dają tylko zakupy w wyspecjalizowanym sklepie z pluszowymi misiami, gdzie można nabyć misia za ok. 1850 zł, o czym informuje nas przypis. Na szczęście Yotsuba upatrzyła sobie coś na wysokości wzroku, a nie z górnej półki…

Mając misia, można robić z nim wiele rzeczy, np. przemocą zmuszać do mówienia. Wartości wychowawcze maskotki są jak widać nieopisane. Można ją też zdesantować z balonu. Tak, Yotsuba w dziewiątym tomie ma okazję doświadczyć lotu statkiem powietrznym napędzanym ciepłym powietrzem. To niesłychane, że tak energiczne dziecko nie tylko zniosło długą podróż autem na miejsce imprezy, ale jeszcze było w stanie cały dzień obserwować jednak mało dynamiczne wyścigi balonów. Niezbadana jest natura przedszkolaka.

Dziewiąty tom właściwie niczym nie różni się od poprzednich wydanych w Polsce, poza tym, że kadry na zewnętrznych krawędziach stron są wyraźnie przycięte. Może gdyby problem dotyczył jedynie ilustracji, nie byłoby to tak zauważalne, ale w niektórych przypadkach ucierpiały dymki z kawałkami liter, co już rzuca się w oczy. Jest to problem, z którym wydawcy mang w Polsce mierzą się, odkąd pamiętam, i dotyczy to wszystkich bez wyjątku (ale nie wszystkich tytułów), czasem w mniejszym, czasem w większym stopniu. Jednocześnie jest to jedna z największych skaz na jakości wydania, bowiem degraduje je wobec japońskiego oryginału. Oczywiście, to tylko jedna z listy wielu różnych usterek mang w Polsce, acz jedyna dotycząca akurat dziewiątego tomu Yotsuby.