Kokoro Connect
Recenzja
Do tej pory, gdy członkowie Koła Badań nad Kulturą stawali przed trudnymi wyzwaniami, mogli na siebie liczyć zawsze i wszędzie. Nieważne czy zagrożona była ich prywatność, zdrowie, czy nawet życie, wspólnymi siłami pokonywali najtrudniejsze przeciwności losu. Kolejna próba uderzyła w tę pozornie niezniszczalną więź. Nagłe poddawanie się chwilowym emocjom, choćby najbardziej samolubnym i irracjonalnym, sprawiło, że wraz z rosnącym zdenerwowaniem z ust przyjaciół padają coraz to ostrzejsze słowa, nierzadko obelgi, które trudno wybaczyć. Wiedząc o skali problemu, Inaba proponuje dwie strategie – albo wzorem buddyjskich mnichów klubowicze zduszą w sobie wszelkie pragnienia, ryzykując jednocześnie, że spowoduje to jeszcze większy wybuch emocji lub też będą dawać upust wszelkim zachciankom, by nie doprowadzić do skrajnej sytuacji. I choć plan wydaje się rozsądny, to jak zwykle rzeczywistość okazuje się o wiele bardziej wymagająca.
Mangowa wersja Kokoro Connect kończy się na piątym tomie, zaledwie w połowie materiału, który przerobiono na wersję animowaną na bazie light novel. Może się to okazać rozczarowujące dla fanów serialu, ale przynajmniej jest to adaptacja ze wszech miar udana. Brakuje napięcia towarzyszącego ruchomym obrazkom, ale fabularnie komiks w niczym im nie ustępuje. Ostatni tom koncentruje się na Inabie, ulubionej postaci większości fanów serii, która do tej pory pełniła głównie rolę dowódczyni grupy i sprawnej organizatorki. Żelazna dama okazuje się mieć równie wrażliwe serce co pozostali, ale ze względu na stanowczy charakter o wiele trudniej przekonać ją do przyjęcia pomocy.
Studio JG zachowało poziom wydania i, co mnie ucieszyło, podtrzymało dbałość o szczegóły, którą pozytywnie zaskoczyło mnie w poprzednim tomie. Nie dostrzegłem większych problemów, natomiast przyczepiłbym się do trafności opisu na okładce, twierdzącego, jakoby Powój wyzwalał w członkach KBK najniższe instynkty. Brzmi to ciekawie, ale nieco mija się z prawdą, co łatwo stwierdzić po lekturze tomiku. Dręczyciel jedynie usuwa wszelkie zahamowania, które normalnie pojawiają się na skutek wychowania i sumienia. Nawet jeśli jest to bezpośrednim tłumaczeniem japońskiego tekstu, warto byłoby nieco doprecyzować informację. Przekład reszty tekstu jest udany, nawet jeśli tu i ówdzie wypowiedzi brzmią aż do przesady młodzieżowo.
Okładka przedstawia wszystkie dziewczyny z KBK, przy czym biednej Yui coś nieco zdeformowało twarz i zamiast radosnego uśmiechu jej oblicze wyraża chwilowe ogłupienie. Autorka rekompensuje to sympatycznymi podziękowaniami za wspólną przygodę przy lekturze. Była to przyjemna i lekka podróż, z której jestem zadowolony. Kokoro Connect nie jest ani najlepszą mangą na polskim rynku, ani też najlepiej wydaną, ale Studio JG nie ma powodów do wstydu. Dla miłośników historii obyczajowych to tytuł w sam raz.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 10.2013 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 12.2013 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 4.2014 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 9.2014 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 11.2014 |