Akame ga Kill!
Recenzja
Jakim pięknym uczuciem jest miłość. Wspaniale jest kochać i być kochanym, no chyba że jest się głównym bohaterem tej mangi i przypadkowo stało się obiektem westchnień Esdeath. No cóż, nie takiej pierwszej miłości spodziewał się biedny Tatsumi…
Esdeath formuje nową grupę mającą wyeliminować Night Raid, a przy okazji usilnie poszukuje kandydata, którego mogłaby obdarzyć uczuciem. Wymagania ma niestety spore i specyficzne, co raczej nikogo nie dziwi. Sama nowo utworzona grupa pod nazwą „Jaegers” również nie należy do zwyczajnych ze względu jej członków, choć seria zdążyła nas już przyzwyczaić do tego, że władający są osobami raczej specyficznymi. Osłabione Night Raid będzie miało twardy orzech do zgryzienia, a wykrycie ich kryjówki nie poprawia sytuacji.
Wróćmy jeszcze na moment do pary głównych bohaterów tomiku, czyli Tatsumiego i zakochanej w nim antagonistki, którym poświęcono większość czasu. Biorący udział w turnieju walk Tatsumi zwrócił na siebie uwagę Esdeath i został przez nią pojmany, po czym trafił do pałacu, który jest najpilniej strzeżonym miejscem w stolicy. Tam dziewczyna próbuje namówić go do dołączenia do Jaegers i w międzyczasie zaciągnąć do łóżka, z kolei chłopak próbuje z marnym skutkiem przekonać ją do przejścia na jego stronę. Nie ma co, to będzie związek z tych, które znany portal określa mianem „to skomplikowane”, i raczej nie spodziewam się szczęśliwego zakończenia. Koniec końców, podczas wyprawy w góry głównemu bohaterowi udaje się uciec, ale jasno widać, że grupa zabójców będzie miała spore kłopoty.
Historia nie traci tempa, a po sposobie przedstawiania niektórych nowych postaci widać, że mają szansę zagościć na łamach mangi na nieco dłużej, co akurat cieszy, bo do tej pory antagoniści ginęli dość szybko. Jestem naprawdę ciekawy, jak Night Raid poradzi sobie z nowym zagrożeniem i w jakim składzie wyjdzie z tej potyczki. Radziłbym jednak nie przywiązywać się do bohaterów. Esdeath miała swoje pięć minut i robiła, co mogła, aby pokazać się czytelnikowi z bardziej ludzkiej strony, choć w sumie raczej chyba nikt nie będzie po niej płakał. Nawet jako zakochana dziewczyna nie wzbudziła we mnie grama pozytywnych uczuć i mimo że to wszystko było do przewidzenia, cieszę się, że Tatsumi nie zaczął myśleć rozporkiem, kiedy była po temu ewidentna okazja.
Technicznie jest dokładnie tak samo jak poprzednio i zaczynam coraz bardziej się martwić, o czym pisać w poświęconym technikaliom akapicie. Mam nadzieję, że zespół wydający tę publikację wybaczy mi czepianie się szczegółów, ale skoro nie mam okazji do omówienia jakichś grubszych potknięć, to będę się odnosił do detali, które gdzieś tam znajdę. W tym tomiku moją uwagę przykuły dwa dymki, w których tekst znajdował się na granicy strony. Nic oczywiście nie było przycięte, ale z ciekawości zerknąłem na oryginał i zauważyłem, że polskie wydanie jest mimo wszystko bardziej poprzycinane. Dlaczego tak się dzieje – nie wiem, choć doświadczenie życiowe podpowiada mi, że jakiś powód takiego stanu rzeczy na pewno istnieje i daleki jestem od osądów, że jest on prozaiczny. Poza tym jak zwykle jest perfekcyjnie, a duża ilość smaczków, jakimi raczą nas kolejne wydania, cieszy. Mangowa kolaboracja pod okładką nie zawodzi i tylko większa niż ostatnio liczba stron reklamowych pod koniec tomiku lekko mnie zaskoczyła. Ale nawiązując do pewnego hasła reklamowego, mówiącego, że „autopromocja nie hańbi”, powiem, że absolutnie mi to nie przeszkadza i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 8.2017 |
2 | Tom 2 | Waneko | 10.2017 |
3 | Tom 3 | Waneko | 12.2017 |
4 | Tom 4 | Waneko | 2.2018 |
5 | Tom 5 | Waneko | 4.2018 |
6 | Tom 6 | Waneko | 6.2018 |
7 | Tom 7 | Waneko | 6.8.2018 |
8 | Tom 8 | Waneko | 10.2018 |
9 | Tom 9 | Waneko | 12.2018 |
10 | Tom 10 | Waneko | 2.2019 |
11 | Tom 11 | Waneko | 4.2019 |
12 | Tom 12 | Waneko | 6.2019 |
13 | Tom 13 | Waneko | 8.2019 |
14 | Tom 14 | Waneko | 10.2019 |
15 | Tom 15 | Waneko | 12.2019 |