Akame ga Kill!
Recenzja
Atak na kwaterę główną Night Raid staje się faktem. Szczęście w nieszczęściu bohaterów polega na tym, że doktor Stylish postanawia w swej arogancji nie informować Esdeath o swoich poczynaniach, licząc na łatwe zwycięstwo i zgarnięcie całej sławy dla siebie.
Pewnie nikt z was nie uwierzy w to, że pójdzie mu jak z płatka, ale faktem jest, że obrońcy twierdzy znajdują się w poważnych tarapatach i gdyby nie przybycie z odsieczą szefowej wraz z dwojgiem nowych kompanów, sytuacja Tatsumiego i spółki byłaby co najmniej opłakana. Koniec końców baza zostaje obroniona, napastnicy zneutralizowani, a szeregi organizacji zasilone przez dwoje potężnych sojuszników. To znaczy przynajmniej jeden z nich jest potężny, jako Teigu (jak się dowiadujemy, istnieją także Teigu mające ludzką postać), ponieważ druga osoba na razie nie miała okazji się wykazać.
Tomik obfituje w efektowne walki i kilka zwrotów akcji, a fabuła jest poprowadzona niezwykle dynamicznie. Mnie natomiast bardziej zainteresowała dodatkowa krótka i bardzo tragiczna historia młodych dziewczyn, umieszczona pod koniec tomiku. Przypomniała mi ona, o co tak naprawdę toczy się gra i dlaczego członkowie Night Raid tak ofiarnie walczą o lepszy świat. Przyznaję, że gdzieś po drodze powoli rozmyła mi się przyczyna tego całego zamieszania, a twórcy postanowili ją przypomnieć, waląc mnie obuchem przez łeb tak mocno, że tomik pozostawił mnie zdołowanego pomimo wcześniejszego zwycięstwa głównych bohaterów.
Technicznie jest tak jak zawsze, czyli perfekcyjnie, bezbłędnie i nudno. Niestety, znowu nie byłem w stanie dopatrzyć się żadnej wpadki w tłumaczeniu czy korekcie. Szczerze przyznam, że jak w końcu znajdę w tekście jakąś literówkę czy błąd, to chyba skorzystam z okazji i wypiję z tej okazji jakiś trunek mniej lub bardziej wyskokowy. Jak zwykle widać niesamowitą pieczołowitość w tłumaczeniu wszystkich, nawet najmniejszych wyrazów dźwiękonaśladowczych czy opisów. Co ciekawe, okładka tego tomiku w końcu nieco wyłamuje się z konwencji jednokolorowych motywów, co było dla mnie sporym zaskoczeniem. Pod okładką jak zwykle niespodzianka z serii „mangowa kolaboracja”, na końcu trochę reklamówek, czyli standard, do którego zdążyłem się już przyzwyczaić.
Po tych przeczytanych pięciu tomach mogę zdobyć się na niewielkie podsumowanie. Po pierwsze, bardzo pozytywnie zaskakuje mnie za każdym razem niesamowicie profesjonalne podejście wydawnictwa i niezwykle dopracowany pod każdym względem efekt finalny. Po drugie, opowiadana tu historia naprawdę wciąga i mimo kilku słabszych elementów, o których wspomnę w recenzji głównej, naprawdę przyjemnie śledzi się przygody bohaterów i antagonistów. Po trzecie i ostatnie, naprawdę cieszy mnie, że rynek mangowy w Polsce rozwija się prężnie, co mogę stwierdzić choćby po liczbie nowych publikacji zapowiadanych co jakiś czas oraz reklam, o których wspominam w recenzjach. Cieszy mnie także, że japońskie komiksy stają się coraz łatwiej osiągalne nawet dla postronnego czytelnika, o czym mogłem przekonać się ostatnio, gdy wpadłem na cały regał z mangami w jednej z popularnych sieci sklepów. I oby tak dalej.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 8.2017 |
2 | Tom 2 | Waneko | 10.2017 |
3 | Tom 3 | Waneko | 12.2017 |
4 | Tom 4 | Waneko | 2.2018 |
5 | Tom 5 | Waneko | 4.2018 |
6 | Tom 6 | Waneko | 6.2018 |
7 | Tom 7 | Waneko | 6.8.2018 |
8 | Tom 8 | Waneko | 10.2018 |
9 | Tom 9 | Waneko | 12.2018 |
10 | Tom 10 | Waneko | 2.2019 |
11 | Tom 11 | Waneko | 4.2019 |
12 | Tom 12 | Waneko | 6.2019 |
13 | Tom 13 | Waneko | 8.2019 |
14 | Tom 14 | Waneko | 10.2019 |
15 | Tom 15 | Waneko | 12.2019 |