Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 kreska: 8/10
fabuła: 4/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,80

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 25
Średnia: 6,52
σ=1,3

Recenzje tomików

Wylosuj ponownieTop 10

7 miliardów igieł

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2008-2010
Liczba tomów: 4
Wydanie polskie: 2013
Liczba tomów: 2
Tytuły alternatywne:
  • 7 Billion Needles
  • 70 Oku no Hari
  • 70億の針
Widownia: Seinen; Postaci: Obcy, Uczniowie/studenci; Rating: Przemoc; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Supermoce

Nie każda spadająca gwiazda spełnia życzenia, czyli fantastyczno­‑naukowa sałatka o samotnych nastolatkach, kosmitach i ratowaniu świata. Da się? Cóż…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Hikaru Tanabe to zamknięta w sobie nastolatka, która całe dnie spędza ze słuchawkami na uszach i nie odzywa się do nikogo. Dziewczyna nie ma żadnych ambicji i, doświadczona przez los w dzieciństwie, pragnie jedynie świętego spokoju. Jednakże niespodziewanie jej życie zmienia się pewnego letniego wieczoru, gdy podczas spaceru po plaży na szkolnej wycieczce spostrzega spadającą gwiazdę, która… leci prostą na nią i „bum”. Potem Hikaru, jak gdyby nic się nie stało, budzi się klasie i jest przekonana, że to był tylko sen. Do czasu, gdy odzywa się tajemniczy głos, którego właściciel oznajmia, iż jest mu niezmiernie przykro, ale nieudane lądowanie przypadkowo spowodowało jej śmierć. Pozaziemski przybysz zdołał przywrócić nastolatkę do życia, jednakże by utrzymać taki stan rzeczy, był zmuszony zamieszkać w jej ciele i na razie nic nie da się z tym zrobić. Co gorsza, jegomość, przedstawiający się jako Tengai, jest kosmicznym łowcą, polującym na siejącego zniszczenie potwora. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że Hikaru będzie musiała pomóc swojemu gościowi w tropieniu delikwenta, którego wcześniejsza wizyta na naszej planecie zakończyła się zagładą dinozaurów…

Ach, to nudne szare życie… Ilu z nas oddałoby całkiem sporo, żeby coś w nim zmienić? Trudno powiedzieć, ale w przypadku Hikaru odpowiedź jest jasna: dajcie mi święty spokój. Znaczy… Pewnie gdyby dziewczyna była samolubna i egocentryczna, nie wplątywałaby się w ten cały bałagan. Problem polega na tym, że może i bohaterka zamknęła się w szczelnej skorupie, ale w gruncie rzeczy jest bardzo sympatyczna i naprawdę zależy jej na innych, więc nie będzie stała bezczynnie, gdy komuś bliskiemu dzieje się krzywda. To swoją drogą – najistotniejsze jest jednak to, że Hikaru właściwie nie miała wyjścia i musiała przystać na propozycję Tengaia. Mówi się, że z niewolnika nie ma pracownika, ale tych dwoje powoli zaczyna się dogadywać, a i nastolatka stopniowo otwiera się na świat. Czyżby autor pod płaszczykiem fantastyczno­‑naukowym chciał przemycić historię o trudach dojrzewania? Właściwie można napisać, że obydwa elementy idą ramię w ramię i każdemu zostaje poświęcone tyle samo miejsca, więc teoretycznie zarówno miłośnicy opowieści nadprzyrodzonych, jak i dramatów obyczajowych powinni znaleźć tutaj coś dla siebie. W praktyce jednak napotykamy na kilka problemów, które mogą skutecznie zniweczyć przyjemną lekturę, ale do rzeczy.

Zarówno dojrzewanie, jak i ratowanie świata to sprawy poważne, ale zupełnie innego kalibru. Ich zestawienie w tej historii z początku wydaje się ciekawe i oryginalne, gdyż mniej więcej w połowie czytelnicy mogą poczuć się zaskoczeni tym, co wymyślił autor. Owszem, nadal mamy tu całkiem typowe motywy: nawiązywanie pierwszych poważniejszych przyjaźni (dla większości ludzi takie związki to coś normalnego, jednak dla Hikaru nawet najmniejszy gest ze strony innych oznacza naprawdę wiele), pogoń za tym Złym, który nie jest nim tylko z nazwy i dość szybko zaczyna pozostawiać za sobą trupy. Na pierwszy rzut oka wszystko zapowiadało, że przez całe cztery (w polskiej wersji dwa) tomy bohaterowie będą uganiać się za Maelstromem, bo tak nazywa się ta chodząca (czasem nie…) apokalipsa, powoli nawiązując nić porozumienia. Jak miało to miejsce w powieści Hala Clementa – Needle, która posłużyła za inspirację dla autora 7 miliardów igieł. Pan Tadano jednak zdecydował się na co innego i w połowie sprawy przybierają niespodziewany obrót. Ten zabieg wydaje się interesujący i daje sporo możliwości poprowadzenia fabuły w sposób nietuzinkowy, a przede wszystkim ciekawy.

Szkoda jednak, że już na samym początku widać pewien brak konsekwencji, a dalej jest niestety tylko gorzej. Do scenariusza wkrada się chaos i to dosłowny, bo nie chodzi tylko o to, że nagle na Ziemi zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Głównym problemem jest widoczny jak na dłoni brak wizji zakończenia, co sprawia, że w pewnym momencie diabli biorą logikę (nie czepiam się podstawowych założeń, które dla laika będą brzmiały jak pseudonaukowy bełkot, ale to w sumie science­‑fiction i nie wszystko musi się tu dziać wedle prawideł fizyki), a do obu wątków wkrada się najzwyklejszy banał, którym mangaka próbuje uratować całą sytuację. Tym bardziej, że pomijając jeden zgrzyt, fabuła początkowo rozwija się w miarę sensownie, by na dalszym odcinku rzucić wszystko w diabły i ruszyć bez zastanowienia ku mecie. Cały wątek kosmiczny zostaje sprowadzony do bardzo ogólnej i wyjątkowo nieklimatycznej wymiany argumentów. Nie no, nie znaczy to, że wymagałam fajerwerków i epickiej bitwy, ale to zwyczajnie nie miało prawa tak działać. Podobnie kwestia obyczajowa, cały wewnętrzny dramat bohaterki i jej najbliższych oraz przyjaciół zostaje spłycony i w pewnym momencie sprowadzony do łopatologicznego absurdu. Na plus można policzyć samiutki finał – nie jest tak sztampowy, jak można by się spodziewać – oraz może i zaskakujące, ale faktycznie śmieszne elementy humorystyczne, które jednak zaczynają zastanawiać, gdy czytelnik zda sobie sprawę ze wszystkich implikacji.

Jak już pisałam, Hikaru to introwertyczka po przejściach, która pozornie ma w nosie otaczający ją świat, ale tak naprawdę wystarczy trochę mocniej postukać, żeby otaczająca ją skorupa zaczęła pękać. Tym samym dziewczyna daje się poznać jako może nieco trudna w obyciu i nieporadna w kontaktach z innymi, ale sympatyczna i gotowa na wiele w imię przyjaźni osóbka. Stosunkowo łatwo ją polubić i zacząć jej kibicować, jednakże wraz ze spadkiem jakości fabuły pojawia się również problem. Zastanawiające jest to, że osoba – jak się okazuje – niesamowicie wrażliwa na krzywdę innych, zupełnie bezrefleksyjnie przyjmuje taki, a nie inny stan rzeczy (dokładny opis pominę, ale dysonans moralny jest porażający). Nieco inaczej ma się sprawa z kosmicznymi gośćmi, którzy kodeks etyczny mają zupełnie odmienny lub nie mają go wcale i w ich przypadku różne zachowanie o wiele łatwiej zaakceptować, a co więcej mogą oni bardzo pozytywnie zaskoczyć i być przy okazji źródłem niewymuszonego humoru (taki paradoks, biorąc pod uwagę pewne wydarzenia, ale co tam…). Trudno mi napisać cokolwiek więcej bez wdawania się w szczegóły, ale jest szansa, że będzie Was czekać miła niespodzianka (naturalnie jeśli przymkniecie oko na wiadomo co). Pozostałe postaci pełnią mniej lub bardziej istotną rolę, ale nikt nie wyróżnia się szczególnie – ani pozytywnie, ani negatywnie. Z jednym może niechlubnym wyjątkiem, ale tutaj problem stanowi nie charakter postaci, a sam fakt jej występowania w fabule. Jeśli zaś o jej „osobowość” chodzi, napiszę tylko, że to właśnie ona była główną ofiarą niezdecydowania autora.

Niewątpliwą zaletą 7 miliadrów igieł jest oprawa graficzna, którą w pełni można było docenić dzięki polskiemu wydaniu (po szczegóły zapraszam do recenzji tomików). Już od pierwszych stron w oczy rzuca się bardzo dobry i na swój sposób charakterystyczny styl Nobuakiego Tadano, którego warsztat zasługuje na spore uznanie. Trudno powiedzieć, żeby zarówno projekty postaci, jak i tła były efektowne, ale rysunki są niesamowicie staranne i szczegółowe, a jednocześnie nie ma się wrażenia przesytu i nikomu oczopląs nie grozi. Mangaka bardzo umiejętnie stosuje rastry i cieniowanie, przez co poszczególne kadry są wyjątkowo przejrzyste, a mimo szczegółowości, całość jest zdecydowanie dynamiczna. Niestety, ostatnimi czasy „dynamika” oznacza w znacznej liczbie przypadków mnóstwo prostych kresek i ogólny chaos na stronie (czego uczy większość shounenów). W skrócie: zdecydowanie jest na co popatrzeć.

Zdaję sobie sprawę, że powyższe zarzuty to masa ogólników, ale wierzcie mi, że całość wcale nie wygląda tak różowo i wystarczy przeczytać tom pierwszy, aby się o tym przekonać. Chętnym do zapoznania się z tą mangą nie będę więc psuła zabawy i mogę jedynie ostrzec, że rzecz ta – mimo że zapowiadała się na w miarę poważną, ciekawą i odświeżającą – w ostateczności wylądowała na półce podpisanej „zmarnowanym potencjał”. Nie znaczy to, że 7 miliardów igieł to opowieść zła. Miewa lepsze momenty i ma szansę zainteresować miłośników historyjek fantastyczno­‑naukowych, z tym, że jeśli chcą oni cieszyć się z lektury, będą musieli przymknąć oko na widoczne nieścisłości i okazjonalny infantylizm.

Enevi, 1 kwietnia 2014

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Media Factory
Wydawca polski: J.P.Fantastica
Autor: Nobuaki Tadano
Autor oryginału: Hal Clement
Tłumacz: Paweł Dybała

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 J.P.Fantastica 6.2013
2 Tom 2 J.P.Fantastica 10.2013

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Zakup mangę 7 Miliardów Igieł w sklepie Komikslandia Oficjalny pl