Toradora!
Recenzja
Po pojawieniu się Ami Kawashimy szkolne życie Taigi uległo znacznej zmianie. Dziewczyny nie tylko za sobą nie przepadają, ale wręcz jedna pogardza drugą, a Tyci Tygrys czuje się zazdrosna o nastoletnią modelkę. Niestety Kawashima wydaje się mieć przewagę w tym konflikcie, przynajmniej na polu psychologicznym i wpędza Aisakę w rozpacz. Oczywiście jedyną osobą, która może wyciągnąć złośnicę z dołka, jest Takasu, niedający się zwieść dwulicowej naturze Ami.
W trzecim tomie Toradory duży nacisk zostaje położony na postać Kawashimy. Czytelnik, podobnie jak główni bohaterowie, zdaje sobie sprawę z jej nieszczerego stosunku do znajomych i obserwuje kolejne teatralne zagrywki modelki, która zjednuje sobie przychylność nauczycieli i niezorientowanych w całej sytuacji szkolnych koleżanek. Zupełnym przypadkiem Aisaka odkrywa jeden z sekretów Ami i szybko przekuwa nową wiedzę w skuteczny oręż, lecz wkrótce okazuje się, że wyidealizowana Kawashima nosi się z wieloma usilnie ukrywanymi problemami. Tworząc na użytek otoczenia fałszywą wizję własnej osoby, żyje w odosobnieniu, gdyż jej znajomi nie są na tyle prawdziwymi przyjaciółmi, by dziewczynie pomóc. Wrogów ma za to szczerych i oddanych, a Taiga nie zmarnuje żadnej okazji, by koleżance dopiec, nawet ratując ją z opresji.
W kwestii polskiej edycji trzeciej części mangi mam kilka zastrzeżeń. Do tej pory byłem pozytywnie nastawiony do tłumaczeń Studia JG, przede wszystkim bogatych językowo i humorystycznych. Niestety w Toradorze uwidacznia się niekonsekwencja przekładu, ponieważ z jednej strony nazwy są bez potrzeby lokalizowane, a z drugiej widnieją odmieniane przez przypadki sufiksy honoryfikatywne. W roli pudełek na klasyczne bento spotykamy więc „chlebaczki”, w kontekście japońskiej szkoły brzmiące o tyle nienaturalnie, że w krajach dalekiej Azji pieczywo nie jest tak popularne, jak w kulturze europejskiej. Później pojawiają się „schabowe”, będące specjałem kuchni polskiej, a nie każdy kotlet wieprzowy jest od razu schabowym. Obok naszego sławnego na całym świecie kawałka utłuczonego mięsa widzimy też dania typowe dla Kraju Wschodzącego Słońca, których nazwy pozostawiono w transkrypcji, a znaczenie wytłumaczono w przypisach pod kadrami. Wydawca powinien się zdecydować, czy lokalizuje mangę w pełni, czy też trzyma się oryginału, bowiem rozwiązania połowiczne tworzą miszmasz. Miejscami przeczytać można osobliwe onomatopeje, takie jak „stresu”, „kokietu” czy „nerwu”, a nawet „bałns”, będące oczywiście fonetycznym zapisem angielskiego „bounce”. Pojawiła się też literówka przy zapisie imienia Minori, którą przemianowano na „midori”. Będące niechlubnym standardem w większości wydanych w Polsce mang ucięte kadry także się zdarzają, czego przykład widać na stronie 80, gdzie Kitamura został skrócony o pół głowy i jedno oko.
Podobnie jak w dwóch poprzednich tomach, w trzecim także są „cztery” kolorowe strony. Pierwsza jest oczywiście biała, z różnobarwnym tytułem pośrodku, na trzeciej widnieje Ami w wersji super‑deformed, dwie następne są w pełni brązowe, przy czym na ostatniej znalazł się spis treści. Najnowsza część mangi wyróżnia się też szarymi stronami między kolejnymi rozdziałami, które nie pojawiały się w poprzednich dwóch tomach. Na końcu komiksu widnieje ilustracja przedstawiająca Ami i podziękowania od autorów. Z tyłu okładki znajdziemy omake z tą samą bohaterką w formie chibi.
Im dłużej przyglądam się ilustracjom, tym bardziej podobają mi się od tych znanych z anime. W tym tomie wiele uroku zyskuje Taiga, w kilku kadrach narysowana naprawdę ślicznie, niczym laleczka. Szkoda, że osobowość ma już iście diabelską i nic nie wskazuje na to, by się poprawiła.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 9.2013 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 12.2013 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 2.2014 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 5.2014 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 8.2014 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 10.2014 |
7 | Tom 7 | Studio JG | 10.2015 |
8 | Tom 8 | Studio JG | 1.2020 |
9 | Tom 9 | Studio JG | 10.2021 |