Highschool of the Dead
Recenzja
W drugim tomie fabuła wygrzebuje się ze szkoły i ostatecznie przedostaje do miasta – jak się okazuje, również opanowanego przez zombi. Wydarzenia nabierają szybkości, a historia spójności i czytałoby się to nawet całkiem nieźle, gdyby nie jakość polskiego wydania – no, ale o tym nieco dalej.
Po rozdzieleniu grupy pod koniec pierwszego tomu, Takashi i Rei udają się na przejażdżkę motocyklem. W jej trakcie zdobywają rewolwer, odpierają ataki zombi i oszalałych (acz nadal żywych) mieszkańców miasta. Nie udaje się im jednak osiągnąć głównego celu, tj. przekroczyć rzeki, a to na skutek zablokowania mostów przez policję. W tym czasie pozostała w autobusie część grupy skazana została na wysłuchiwanie przemówień Shidou; w końcu mają tego dosyć i opuszczają autobus, zabierając ze sobą pielęgniarkę Shizukę. Wszyscy spotykają się niedaleko domu przyjaciółki Shizuki, gdzie spędzają większą część nocy. Kilkanaście stron poświęconych zostaje dla miłośników golizny i broni palnej, po czym fabuła powraca do walki o przetrwanie i kolejnej próby przekroczenia rzeki.
Zauważyć należy, że drugi tom Highschool of the Dead to nie tylko historia Takashiego i jego grupy. Pierwszy raz pokazane zostają szersze reperkusje plagi zombi; radio i telewizja zaczynają otwarcie relacjonować przebieg zdarzeń, policja bezskutecznie usiłuje zaprowadzić jakiś porządek, kto tylko może, ewakuuje się na wyspy lub próbuje dostać pod ochronę wojska. Coś, co często bywa bolączką produkcji o tematyce katastroficznej, tj. reakcja rządów, armii itp. tu zostaje pokazana całkiem przekonująco. Z ciekawostek radzę zwrócić uwagę na postać Kouty Hirano, w recenzowanym tomiku wyraźnie stylizowanego na Majora z Hellsinga – ot, taka zabawa dobrze się znających autorów.
Fabuła fabułą, ale niestety trzeba też coś napisać na temat wydania. Przyznam, że recenzując pierwszy tom Highschool of the Dead, sądziłem, że to jednorazowa wpadka skądinąd solidnego wydawnictwa i mimo wszystko liczyłem na poprawienie przynajmniej niektórych niedociągnięć. Nic z tego – nie dość, że spotkałem wszystkie stare błędy, to jeszcze wydawca dołożył nowe. I tak, brakuje numeracji stron, przy czym o ile w pierwszym tomie można ją było jeszcze na kilku stronach (bodaj na trzech) znaleźć, to tom drugi został jej zupełnie pozbawiony. Plansze wciśnięto na strony niechlujnie i nie w całości; w pierwszym tomie nie było to jeszcze tak rażące, ale w drugim problem pojawia się już na czwartej czarno‑białej stronie. W wielu miejscach brak wewnętrznych marginesów spowodował, że nie cała treść jest widoczna – nawet rozginając siłowo strony nie sposób wszystkiego zobaczyć. Na niektórych stronach kadry zostały już rażąco przycięte (np. na str. 11. u góry głowa Takashiego została ucięta mniej więcej o jedną trzecią, na str. 73. i 74. ucięte onomatopeje wyraźnie wskazują, że treść była „upychana”). Pojawił się dawno już niespotykany w mangach Waneko problem z drukiem – mniej więcej od początku rozdziału 7. Dead night and the Dead ruck na niektórych stronach druk szarzeje i staje się niewyraźny. Wszystko to razem prezentuje się fatalnie; podczas lektury odnosiłem wrażenie, że czytam odrzut z drukarni lub jakąś wersję testową, a nie komiks, który ma trafić na półki sklepowe.
Uczciwie trzeba przyznać, że wydanie ma też kilka jaśniejszych stron. Należą do nich redakcja i korekta – znalazłem tylko kilka drobnych błędów, z czego jeden – co ciekawe – na stopce redakcyjnej w nazwie drukarni. Japońskiego nie znam, więc nie jestem w stanie ocenić jakości tłumaczenia, ale czyta się płynnie i nie przeszkadza w lekturze, a to plus. Zaczęto tłumaczyć onomatopeje, co prawda tak na oko jedną na dwadzieścia, ale zawsze. Ponownie dostajemy kolorowe strony. No i obwoluta – niezależnie od zawartości, manga przynajmniej dobrze się prezentuje na półce…
Inaczej niż w pierwszym tomie, autorzy zafundowali nam skromne dodatki, a mianowicie opisy broni z pierwszego i drugiego tomu i krótkie komentarze odautorskie na obwolucie. Nic specjalnego, ale jeżeli kogoś interesuje waga znormalizowanej pały baseballowej czy też nazwy broni palnej, jaką posługują się bohaterowie, będzie jak znalazł. Dostajemy też dodatek od polskiego wydawcy w postaci trzech wątpliwej urody fanartów.
Przyznać muszę, że z takim bublem, jak drugi tom Highschool of the Dead, dawno już nie miałem do czynienia. Wydanie prezentuje poziom słabego doujinshi, a do europejskich czy amerykańskich komiksów dostępnych na naszym rynku nawet nie ma sensu go porównywać. Pozostaje mieć nadzieję, że w następnych tomach będzie lepiej.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 6.2011 |
2 | Tom 2 | Waneko | 8.2011 |
3 | Tom 3 | Waneko | 10.2011 |
4 | Tom 4 | Waneko | 12.2011 |
5 | Tom 5 | Waneko | 2.2012 |
6 | Tom 6 | Waneko | 4.2012 |
7 | Tom 7 | Waneko | 6.2012 |