x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
kliknij: ukryte Do końca nie podniosłam się po incelu i chadzie wreszcie współżyjącym (sic!) w zgodzie, jako dwa ślimaki…
Gdyby to chociaż miała być komedia…
Za jakiś czas dam szansę Tomie i mam nadzieję, że tym razem się nie rozczaruje. Przypominam sobie, że kiedyś miałam przyjemność czytać Reminę Gwiazdę Piekieł tego samego autora – psychologiczna, ugruntowana w rzeczywistości groza sprawdziła się lepiej, niż paranormalne bzdury ze Spirali.
Niezła patologia
Nie wierzę, że autorka karze nam wierzyć, że zadaniem szkolnego psychologa (starszego o 8‑10 lat, jeśli dobrze pamiętam) jest romansowanie ze swoimi naiwnymi podopiecznymi. Ręce opadają! Takie zachowanie jest nie tylko niewłaściwe, ale wręcz niebezpieczne. Pedofilią tego nazwać nie można ze względu na wiek bohaterki, ale nie jest to sytuacja czysta – w „realu” z pewnością taki związek skończyłby się (co najmniej) emocjonalnym gwałtem nastolatki, już nie wspominając, że typowi zostałoby odebrane prawo do wykonywania zawodu…
Pewnie, możesz tak mówić czy pisać, ale po pierwsze kaleczysz polski język, po drugie, ktoś może cię kompletnie nie zrozumieć, a po trzecie, takie „zangielszczanie” polskich słów nie wygląda ani fajnie, ani inteligentnie.
Re: Życie jest piękne
When The Wind Blows.
Tematyka zupełnie inna, ale działa na psychikę w podobny sposób…
Re: Wątpliwości..
Natomiast Sakura x Tomoyo wchodzi w obręb „normalności” – jako romantyczna przyjaźń. Nie widzę w tym wątku niczego tak toksycznego, jak przy sprawie nauczyciela. Dziewczynki często okazują sobie czułość, przytulają czy nawet całują….
Przeczytaj mój komentarz jeszcze raz. Nie chodzi o graficzne przedstawianie pedofilii, tylko OSWAJANIE jej, pokazywanie związku zahaczającego o nią w sposób odrealniony i romantyczny – swoistą propagandę. Właśnie dlatego jest to niebezpieczne, jeśli dostanie się w ręce 10‑latki. Sporo starsze osoby po prostu uznają to za dziwactwo/głupotę i nie stanowi to dla nich niebezpieczeństwa…Dzieci często nie przetwarzają lektur, ale chłoną je.
Znam bardzo dobrze twórczość Clampa i jeśli CCS jest robiona pod starsze osoby, to jest wybitnie słabą mangą. Sądzę, że jest skierowana głównie do młodych osób, gdyż oprócz w.w „niebezpiecznych” fragmentów fabuła jest (przedstawiona) wyjątkowo infantylna – bliska Angelic Layer, a nie X‑owi.
Re: Wątpliwości..
Wątpliwości..
Jestem w tej chwili na trzecim tomie tej mangi(skusiłem się na nią wyłącznie w rzucie tęsknoty za starym Clampem) i zastanawia mnie jedna rzecz..CCS to manga niewątpliwie przeznaczona dla małych dziewczynek. Co panie z Clampa chciały osiągnąć, wprowadzając romantycznie przedstawione relacje pedofilskie? Jedna rzecz to platoniczne podkochiwanie się dziewczynek w odległych ideałach chłopców czy mężczyzn. Inna, kiedy owi panowie mniej lub bardziej odwzajemniają uczucia…
Bardzo dobrze, że ta manga nie wyszła w Polsce – już widzę dziesięciolatki, którym ukazane relacje zrobiły kiełbie we łbie. Znane jest zjawisko podpinania się pedofili pod zupełnie normalne twory literatury dziecięcej…Tutaj nawet nie musieliby sobie wymyślać własnej interpretacji, bo wszystkiego im dostarczyły Clampice.
Owszem, z dorosłego punktu widzenia – przecież tu do niczego nie dochodzi! Żadnego fanserwisu, sama relacje bohaterów to sama miłość, słodycz, ptaszki, kwiatki i motylki… historia tak naiwna, że ciężko ją brać na poważnie.
Tyle, że rówieśniczki bohaterki patrzą nieco inaczej na tego typu historie – stąd Card Captor Sakura może być wyjątkowo niebezpieczna. Nie, nie twierdzę, że każda młoda osoba po przeczytaniu stanie się przyszłą ofiarą, jednak zdecydowanie jest to dziełko mogące namotać w głowie młodemu odbiorcy.
Nie wiadomo, czy ktoś nie zamarzy sobie o swoim własnym Terada‑sensei, czy Yukito. Niedorzeczne? A skąd. Wystarczy sobie tylko przypomnieć komentarze z facebookowego profilu filmu, z którego mam avatar – młodziutkie nastolatki tylko tyle z niego wyciągnęły, że imou jest cool, a należenie do internetowych sekt oraz chore, związki opierające się na rozmowach przez Skype to już w ogóle szczyt marzeń.
Dobre.
Urywki dni kilku zwyczajnych, młodych kobiet plus ich przemyślenia. Dziwi mnie metka shoujo – bliżej temu tytułowi do josei, tak ze względu na problematykę, wiek postaci, jak i kreskę. Miłośniczki Special A raczej nic tu dla siebie nie znajdą.
Dobra manga, szkoda tylko, że taka krótka – pozostawia spore uczucie niedosytu…
8/10.
Nie mogę zgodzić się co do brzydoty postaci – główna bohaterka jest ładna, co nieźle kontrastuje z jej losami.
Re: ...
I tylko pozostaje żal, że raczej nie doczekamy się Oniisama E czy Versailles no Bara…
Tak co do minusów...
Tak więc jeśli ktoś przez lata mocno przywiązał się do bohaterów z anime, może być niezadowolony, że wszyscy zachowują się nieco inaczej. Uważam, że Sadamoto dobrze zrobił, bo dzięki temu cała ekipa wydaję się być bardziej ludzka, ale spora część osób twierdzi, że w mandze wszyscy są bardzo płascy(a zwłaszcza Asuka, która nagle stała się „klasyczną tsundere”).
Re: Interesujące...
Może i kombinowałbym jak ty, gdyby nie to, że
kliknij: ukryte mangi przyzwyczaiły mnie już do motania wielkich tajemnic i zagadek, tylko po to, by rozwiązać je w sposób pokrewny deus ex machina. Historia realistyczna, a potem okazuję się, że duch/mag to zrobił bądź osoba, która pojawia się znikąd.
Dlatego już dość dawno temu darowałem sobie analizowanie kadru po kadrze i tworzenie własnych hipotez. Bo jak tak pofanwankuje, to moje rozwiązanie jest lepsze, niż to oficjalne. I ocena mangi jeszcze bardziej leci na łeb, na szyję…
No i jasne, że po coś wsadzili tą makabrycznie sztampową Rei(mającą na dodatek uraz psychiczny).
Pod koniec jasne było, że tylko nieobecna osoba miała szansę ciągnąć tą całą patologię.
Jak napisałem niżej – przeciętna manga, ale przynajmniej zapada w pamięć, dzięki raczej rzadkiemu w mangach pomysłowi na fabułę.
Re: Zbyt wysoko ocenione
Miło, że ktoś tę mangę widzi podobnie jak ja, bo już się zastanawiałem, co ze mną jest nie tak.
Najwyraźniej jednak nic. uffff!
Re: Manga dla nikogo.
kliknij: ukryte Zachowywali się bardziej jak para, niż brat i siostra – zwłaszcza w wieku 13 lat. Ze strony Shugo – zazdrość(ja wiem, da się to wytłumaczyć dbaniem o nią, ale w kontekście wszystkiego wyglądało to zgoła inaczej), chęć bycia jej rycerzem, natomiast Reny- również obsesyjna wściekłość, jak tylko jakaś inna dziewczyna zbliżała się do brata, oraz niemalże wzdychanie do niego.
Ja wiem, że dzieciaki rozłączone zostały, ale a) tak się nie zachowują trzynastolatkowie, b) tak się nie zachowuje żadne rodzeństwo.
Nie mam niestety mangi w rękach, więc ciężko mi na konkretnych przykładach się opierać, a tak na sucho faktycznie nie brzmi to incestowo… jednak im dalej w mangę, tym bardziej miałem wrażenie, że Shugo i Rena coś za bardzo się o siebie troszczą..Sceny typu „przypominam sobie cudowny drobiazg, który ośmioletni X‑kun zrobił dla mnie tyle lat temu” zarezerwowane w anime są zazwyczaj dla par.
Fakt, może nie jest to incest, ale raczej jego sugestia. Ewentualnie możemy uznać, że incestu nie ma, ale relacje rodzeństwa są przedstawione w niesamowicie przesłodzony sposób, wyjdzie na to samo.
Manga dla nikogo.
No i ten incest między Shugo a Reną… kompletnie zbędne i nietrafione.
Bardzo żałuję, że ze wszystkich mang .hacka została wydana u nas akurat ta – a wystarczyłoby poczekać parę lat i wydać GU+, które pod każdym względem jest lepsze(fabuła, grafika, bohaterowie)
5/10
Re: Miałkie.
Sam lubię kilka mang, których ambitnymi raczej nazwać się nie da, Sailor Moon tez byla tworzona dla tej samej -albo mlodszej- grupy wiekowej.
Wiedziałem zresztą, że ktoś się do tego zaraz przyczepi, co nie zmienia faktu, że Kuroshitsuji jest w mojej opinii idealną rzeczą, by poczytać ją w dość młodym wieku i najlepiej jako jedną z pierwszych mang – po prostu zawiera wszystko to, co najbardziej charakterystyczne i atrakcyjne dla nastolatek w mangach – seksowni bohaterowie, ładna kreska, dziwaczne związki, lekko mroczny klimat no i „krejzolski” humor. Sam czytałem podobne rzeczy w tym wieku i byłem zachwycony.
Teraz taka estetyka w ogóle mnie już nie interesuje.
Tak dla wyjaśnienia, sięgnąłem po tą mangę, bo sądziłem, że może ona mieć coś wspólnego w klimacie z dziełami Kaori Yuki. Niestety jednak okazało się, że brakuje mi w tej mandze tak ciekawych postaci i równie rozbudowanej fabuły jak u Yuki.
No ale przynajmniej spróbowałem ;)
Miałkie.
Większość się pewnie nie zgodzi, ale dla mnie ta manga jest zbyt mangowa, zbyt oderwana od rzeczywistości, by mogła mnie zainteresować. Pewnie dalej się rozkręca, jednak jak na razie postacie, fabuła i humor były tak płaskie, że zdecydowałem się dać sobie spokój z tym dziełem.
Nie dziwi mnie to, że Kuroshitsuji jest hitem wśród młodszych nastolatek – dla nich głównie jest chyba przeznaczone.Dla mnie to nuda – widziałem już wiele razy takie chwyty.. trochę mroku, dużo mangowego humoru, jakieś biszoneny, jakieś yaoi podteksty…
Kreska jest w porządku, ale raczej mnie nie zachwyciła.
Cóż, trochę zszokowała mnie ta wysoka ocena, ale każdy ma prawo do własnej opinii.
Dla mnie to one‑shot na 6 – jest jakiś pomysł, kreska jest całkiem niezła, ale całość jakoś mnie nie zachwyciła. Ot, taka manga do przeczytania w wolnej chwili i zapomnienia.
Re: Okruchy życia - tak.
Oni wszyscy chcieli się zabić,tylko ciągle to jeszcze nie był ten moment…
Jestem pewien, że gdyby Królowa dostała te tabletki, to użyłaby ich do kokietowania kogoś innego. Nie ma Dominika? Co za problem, z Jaspera też jest niezła maskotka. A w międzyczasie jeszcze zwerbujmy do naszej sekty kolejnego dzieciaka (dziewczynka w mundurku z pluszowym królikiem)
Planowanie to dość typowa rzecz – to kolejny element fantazji o samobójstwie. Potwierdza się jedna rzecz – jak ktoś chce coś zrobić, to to robi, a nie gada o tym godzinami. Zauważyłaś, jakimi pustymi frazesami Sylwia uwiodła Dominika? No typowa sekta normalnie! Tak nie mówi ktoś, kto przekłada samobójstwo nad imponowanie biednym chłopcom.
W Sali Samobójców nic nie jest prawdziwe. Ani pragnienie śmierci (które jest zabawą), ani miłość Sylwii do kogokolwiek… Dominik za późno odkrył, że to wszystko funta kłaków nie było warte.
Swoją drogą, przedstawiona w filmie sytuacja często występuje w życiu – ktoś podszeptuje do samobójstwa, ktoś inny to robi.. a podszeptywacz sobie spokojnie żyje, wiedząc, że nie ma co takiego błędu popełniać.Wiem to od znajomego psychologa, któremu bardzo się psychologia w „Sali” podobała ;)
Acha – inna rzecz, że oni się nie umówili w konkretnej dyskotece, bo internet się rozłączył. Dominik desperacko poszedł do jedynej dyskoteki, jaką znał, mając nadzieję, że jakimś cudem spotka Sylwię. Ważniejszym faktem jeśli chodzi o ocenę Sylwii jest scena przed wejściem matki Dominika – cośtam o nim pamięta, ale raczej martwi się, że narobił kłopotów grupie, niż o jego zdrowie. inaczej by nie zadowalała się znowu Jasperem.
O właśnie, widzę, ze co do LIFE mamy podobne odczucia.
kliknij: ukryte To właśnie antagonistka i natężenie patologi mnie odrzuciło. Zaczęło się robić ciutkę nierealistycznie.
Muszę sprawdzić resztę mang tej autorki w takim razie :)
PS Przepraszam za ewentualne babole spowodowane zmęczeniem!
Re: Okruchy życia - tak.
Nie podałam właściwie Sali, Ben‑Xa czy Tobiry jako przykładów produkcji identycznych (Sala dotyka w końcu w bardzo wierny psychologicznie sposób całą paczkę problemów związanych z dorastaniem, oczywiście zgadzam się co do roli goniących za sukcesem rodziców Dominika w jego upadku – nie dość, że trudny wiek dojrzewania, to jeszcze olewający rodzice. Z drugiej strony – widziałem żywego Dominika, którego rodzice byli całkowitym przeciwieństwem tych przedstawionych w filmie. Nic to nie pomogło, bo na pewne rzeczy nie można nic poradzić. No ale to życie akurat, w filmie za wszystkim stali rodzice. Wybacz tą małą dygresję i chaos ;), lecz jako produkcji które faktycznie dotykają i wstrząsają.
Vitamin to dobra manga, ale dla mnie jedna z tych, które się czyta i zapomina(Choć przyznam, że wątek matki faktycznie był w porządku – mi jednak tytułowa witamina najbardziej zapadła w pamięć).
Life czytałem, ale góra 20 rozdziałów – świetny początek, niestety potem manga za bardzo zaczęła mi pachnieć melodramatyczną telenowelą podchodzącą pod Marsa, którego jak lubię, tak denerwuje mnie mnożenie coraz nowszych problemów. W sumie bardzo by mnie ucieszyła wiadomość, że się mylę i warto Life dalej poczytać :)
Acha, tak w ogóle to nie mam nic przeciwko Twojej recenzji – po prostu mam trochę chłodniejsze zdanie na temat tej mangi, ale tak to zazwyczaj bywa. Jedynie odczułem głęboką potrzebę odpowiedzenia na komentarz Many, ponieważ niezwykle nie lubię podejścia typu „napewno nie wiesz, jak to jest, więc nie rozumiesz tej mangi”. Zwłaszcza, gdy się wypowiada o kompletnie nieznanej osobie.