Zakochany tyran
Recenzja
Stagnacja… Związek Morinagi i Tatsumiego stoi w miejscu, chociaż ten pierwszy usilnie stara się uświadomić senpaiowi, że go kocha. Poza tym, co jak co, ale młody, zdrowy i zakochany chłopak zdecydowanie nie ma ochoty na celibat, wymusza więc na Tatsumim pewną obietnicę. Sytuacja komplikuje się, kiedy Morinaga zostaje zaproszony na ślub brata, którego nie widział od dawna. Jak się okazuje, rodzina bohatera nigdy nie pogodziła się z faktem, że jest homoseksualistą, a zaproszenie ma zamknąć usta sąsiadom – gdyby mogli, unikaliby z nim wszelkich kontaktów. Tatsumi nie mogąc znieść widoku załamanego kolegi, postanawia mu nieco pomóc…
Aby nie było zbyt cukierkowo, Hinako Takanaga postanowiła dodać do fabuły szczyptę dramatu. W tomie drugim poznajemy nieprzyjemną przeszłość Morinagi, która niespodziewanie zaczyna wypełzać z kątów. Nie dość, że chłopak jest gejem, to jeszcze wplątał się w wyjątkowo niefortunny związek, co doprowadziło do małej tragedii. W rodzinnym miasteczku i przede wszystkim w domu stał się persona non grata i w sumie pogodził się z tą myślą, przynajmniej do czasu, gdy bliscy ponownie wyciągnęli po niego łapy. Naturalnie tylko po to, by uniknąć kolejnych plotek. I zapewne gdyby nie szczery do bólu Tatsumi, utonęlibyśmy w morzu łez, a tak wszystko pięknie się wyjaśnia i dalej możemy się cieszyć pogodnym nastrojem i sercowymi perypetiami bohaterów.
Niestety autorka jeszcze nie do końca wygrzebała się z bagienka zaserwowanego w pierwszej części. Chociaż widać pewne oznaki uczucia, a raczej przywiązania, senpai nadal nie dopuszcza do siebie myśli, że coś czuje do młodszego kolegi. W związku z tym, aby zapewnić sobie odrobinę szczęścia, Morinaga jest zmuszony uciekać się do kłamstewek i szantażyków, acz w granicach rozsądku i przyzwoitości. Czytelnik już może zauważyć różnicę w podejściu obydwu panów i ma świadomość, że dalej będzie tylko lepiej – acz uczulonych uprzedzam, że Tatsumi jeszcze nie raz, nie dwa da w mordę przyjacielowi (który, umówmy się, nie raz i nie dwa na to zasłuży).
Jakość wydania nie zmieniła się. Tomik otwiera kolorowa wkładka ze zbliżeniem na twarze głównych bohaterów, dalej mamy stronę tytułową, spis treści oraz krótkie streszczenie wydarzeń z tomu pierwszego i informacje o panach. Tom kończy się zabawną historyjką o tym, jak to Tatsumi zgodził się, by Morinaga podciął mu końcówki włosów. Dalej mamy nie takie krótkie posłowie autorki, stopkę redakcyjną i reklamy (plus trzy czyste strony na własne pomysły). Jestem naprawdę zauroczona przekładem, bo chociaż momentami dialogi są nieco przesadzone, teksty wygłaszane przez bohaterów autentycznie potrafią rozbawić. W języku polskim nie brakuje potocznych powiedzonek, pomysłowych, niezbyt pochlebnych, ale jeszcze nie wulgarnych określeń i cieszy mnie, że „ekipa tłumacząca” tak sprawnie się nimi posługuje. Absolutnym hitem tomu jest dzwonek telefonu Morinagi, czyli przebój potańcówek Ona tańczy dla mnie zespołu Weekend. I pal licho, że pewnie większość studentów, że o pracownikach naukowych nie wspomnę, w życiu by sobie tego nie ustawiła (acz wypadki chodzą po ludziach, mój wykładowca swego czasu zaprezentował nam pulpit laptopa z Bellą Swan na tapecie – jak się potem okazało, komputer należał do córki, ale radość studentów ogromna). Nie wypatrzyłam w tekście żadnych błędów czy drukarskich niedociągnięć – wydawniczo (i nie tylko) komiks zdecydowanie wart swojej ceny.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Kotori | 6.2013 |
2 | Tom 2 | Kotori | 8.2013 |
3 | Tom 3 | Kotori | 10.2013 |
4 | Tom 4 | Kotori | 2.2014 |
5 | Tom 5 | Kotori | 5.2014 |
6 | Tom 6 | Kotori | 8.2014 |
7 | Tom 7 | Kotori | 12.2014 |
8 | Tom 8 | Kotori | 2.2015 |
9 | Tom 9 | Kotori | 7.2015 |
10 | Tom 10 | Kotori | 4.2017 |
11 | Tom 11 | Kotori | 7.2019 |
12 | Tom 12 | Kotori | 11.2021 |