Silver Spoon
Recenzja
Z różnych osobistych powodów Yugo Hachiken postanawia po gimnazjum zadekować się w szkole z internatem jak najdalej od domu rodzinnego w Sapporo, w związku z czym ląduje dokładnie po drugiej stronie kraju, na Hokkaido, w Technikum Rolniczym Ezono. Jest przekonany, że jako porządny kujon zdeklasuje wszystkich na testach, a praktyki nie będą takie straszne… Nie przewiduje tylko, że zderzenie mieszczucha z gatunku „jajka ze sklepu, a mleko z kartonu” z dziećmi profesjonalnych rolników, żywym inwentarzem na terenie szkoły, jak i też z podchodzącymi do rolnictwa całkowicie poważnie nauczycielami okaże się dla niego bardzo bolesne. I to w dosłownym znaczeniu, ponieważ na dobry początek pierwszoroczniacy zostają zagonieni do biegu długodystansowego, a potem wskakują w kombinezony i gumiaczki i hajda do oporządzania żywego inwentarza! Poza tym wstajemy o 5 rano, kury się same sobą nie zaopiekują!
Tom pierwszy w zasadzie w całości traktuje o tym, jak Hachiken doznaje wstrząsu za wstrząsem w zetknięciu z przyrodą, mentalnością rolników i procesem produkcji żywności. Na przykład wspomniane wcześniej jajka – a raczej ich droga wyjścia na światło dzienne – powodują u bohatera straszliwą traumę. Później, kiedy trochę bardziej oswaja się z rzeczywistością, nie reaguje na nowe odkrycia tak gwałtownie.
Sporo stron poświęcono koniom, ponieważ Hachiken ostatecznie wstępuje do klubu jeździeckiego, powodowany głównie brakiem lepszego pomysłu oraz tym, że w klubie działa Aki Mikage, koleżanka z klasy, która wpadła mu w oko zaraz na początku zajęć. Romantyczne wyobrażenia o wspólnym przemierzaniu łąk i lasów na grzbietach wspaniałych rumaków psuje mu niestety zasuwanie z widłami przy sprzątaniu końskich boksów w stajni. Przy okazji zajęć przy prosiaczkach pojawia się również Wieprzowinek, czyli przygarnięta przez bohatera świnka, oraz opiekująca się świniami pani profesor Fuji, wyglądająca kropka w kropkę jak Lara Croft ze starego cyklu gier.
Hiromu Arakawa nie byłaby sobą, gdyby nie zaczęła od pierwszego tomu mnożyć pojawiających się w okolicach pierwszego planu postaci, o co nietrudno, ponieważ fabuła mangi jest bardzo epizodyczna i każdy nowy rozdział może zawierać zupełnie innych bohaterów kręcących się w pobliżu Hachikena. Poza wspomnianymi już paniami czytelnikowi zostaje przedstawiona grupka uczniów i nauczycieli, absolutnie nie do zapamiętania na tym etapie. Nie pomaga tu nawet zbytnio strona 18., na której przedstawiają się z imienia i nazwiska Shinnosuke Aikawa – kandydat na weterynarza mdlejący na widok krwi, Ichiro Komaba – sąsiad Aki i zapalony baseballista, Tamako Inada – w tym momencie odznaczająca się przede wszystkim tuszą, Keiji Tokiwa – lokalna miernota z przedmiotów ogólnych oraz Mayumi Yoshino marząca o zostaniu serowarem.
Słowa uznania należą się tłumaczom za zgrabne przełożenie przaśnych dowcipów autorki tak, że nie stały się żenujące, a przygotowującym strony do druku – za wymazanie dokładnie wszystkich oryginalnych onomatopei i podmianę ich na polskie odpowiedniki.
Manga została wydana w coraz popularniejszym wśród polskich wydawców formacie, który w zależności od wydawnictwa waha się pomiędzy B6 a A5 – w przypadku mang Waneko identyczne wymiary mają na pewno Battle Royale, Dogs, Puella Magi Madoka Magica oraz Welcome to the N.H.K. Osobiście uważam to za miłą odmianę, bo o ile Hiromu Arakawa nie rysuje swoich postaci z dużą ilością detali, a i przy tłach nie szaleje, większy format oznacza poza rozmiarem kadrów również większy rozmiar czcionek i tym samym wygodniejsze czytanie. Nowe formaty również lepiej się trzyma w ręku i nie trzeba ich tak mocno rozginać jak małych tomików. Niestety zmiana formatu nie wiąże się zaprzestaniem przycinania kadrów, co u pewnej liczby czytelników wywołuje zgrzytanie zębami, niezależnie od powodu, dla którego wydawnictwo tak robi.
Na obwolucie i okładce pod nią znajduje się identyczna grafika, tylko różnie kadrowana. Sama okładka jest biała z intensywnie czerwonym nadrukiem, a z tyłu zawiera parę kadrów prezentujących niebezpieczne, zwłaszcza dla panów, zwyczaje cieląt. Sama manga w całości drukowana jest w odcieniach szarości, łącznie z oryginalnie kolorowymi obrazkami na tytułowych stronach rozdziałów – przy czym ten w rozdziale czwartym jest wyraźnie nieostry. Zaszło też coś fascynującego – w obrębie jednego tomiku dostajemy pierwsze dwanaście stron na zdecydowanie cieńszym i bardziej wiotkim papierze niż pozostałe, a z komentarzy w sieci wnioskuję, że jest to powszechna przypadłość.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 12.2013 |
2 | Tom 2 | Waneko | 2.2014 |
3 | Tom 3 | Waneko | 4.2014 |
4 | Tom 4 | Waneko | 6.2014 |
5 | Tom 5 | Waneko | 8.2014 |
6 | Tom 6 | Waneko | 10.2014 |
7 | Tom 7 | Waneko | 12.2014 |
8 | Tom 8 | Waneko | 2.2015 |
9 | Tom 9 | Waneko | 4.2015 |
10 | Tom 10 | Waneko | 6.2015 |
11 | Tom 11 | Waneko | 8.2015 |
12 | Tom 12 | Waneko | 10.2015 |
13 | Tom 13 | Waneko | 12.2015 |
14 | Tom 14 | Waneko | 2.2018 |
15 | Tom 15 | Waneko | 6.2020 |