Dragon Ball
Recenzja
W poprzednim tomiku Goku poświęca swoje życie, krępując Raditza, dzięki czemu Piccolo pokonuje go przy użyciu makankosepo. Teraz Wszechmogący wstawia się za Goku u króla Yamy, dzięki czemu nasz bohater może zachować ciało. Musi przebyć drogę węża i zjawić się u króla światów, aby odbyć tam trening, który pomoże mu w pokonaniu złych saiyan. Tymczasem na ziemi Piccolo zabiera ze sobą Gohana, aby wytrenować go na mężnego wojownika. Nasi bohaterowie muszą się śpieszyć. Mają przecież tylko rok do przybycia okrutnych wojowników!
Na początku zacznę od usprawiedliwienia. Otóż w recenzji poprzedniego tomiku napisałem, że tłumacz popełnił błąd – literówkę. Osoba, która wzięła w swoje ręce na przykład siedemnasty tomik naprawdę mogła uznać to za pomyłkę, ponieważ Chi‑chi w sumie miała tam jedną kwestię. Aktualny tomik mnie oświecił, że tłumacz postanowił po prostu dobitnie podkreślić sposób mówienia Chi‑chi. Jej kwestia wygląda dosłownie tak: „Przypuszczam, że szą tu moje chłopy czo? Gdzie szą? Pewnie w chaczie?”. Nie wiem, jaki to miało cel. Śmieszyć nie śmieszy. Utrudnia tylko czytanie. Chyba nic by się nie stało, gdyby wypowiedzi Chi‑chi wyglądały po prostu normalnie?
Jak zapewne wiecie, Akira Toriyama tworząc Dragon Ball opierał się na motywach zaczerpniętych z chińskiej powieści Podróż na zachód. Jednym z takich zapożyczonych elementów jest właśnie droga węża. W anime, podobnie jak w legendzie, Goku spotkał boginię, która nieszczęśliwie zakochała się w saiyanie i z wściekłości próbowała go zjeść. W mandze natomiast owo wydarzenie nie ma miejsca, a w sumie droga węża zajmuje zaledwie kilka stron. Chyba pamiętacie, jak pokonanie tej drogi dłużyło się w wersji animowanej?
W tym tomiku poznajemy też króla Yamę. W mitologii buddyjskiej był to władca piekieł, który analizując dobre uczynki zmarłego, decyduje o przyszłości danej osoby. Jest to gigant, ubrany w typowy garnitur z krawatem, na głowie nosi hełm z rogami, a posturą przypomina wikinga. Do swojej dyspozycji ma wielkie biurko z podłączonym telefonem.
Inną postacią godną opisania jest sam król światów – Kaito. Mieszka na małej planecie wraz z swoją małpką, Bubbles. Jego ulubioną rozrywką jest jeżdżenie samochodem po planecie. Jest obdarzony nieprzeciętnym poczuciem humoru i Goku musi go rozśmieszyć, aby rozpocząć trening. Na planecie panuje przyciąganie dziesięciokrotnie przewyższające przyciąganie Ziemi, dlatego pierwszym zadaniem, jakie zostaje postawione przed bohaterem, jest po prostu złapanie małpki Bubbles.
Humor w tym tomiku jest na dobrym poziomie. Szczególnie zabawnie wypadają sceny wstawiennictwa Wszechmogącego u króla Yamy oraz pobytu Goku u króla Kaito. Dość ciekawy jest także trening Gohana. Kreska zauważalnie się poprawiła.
W końcu zjawiają się saiyanie. Czy nasza grupka bohaterów poradzi sobie do czasu zakończenia treningów Goku u króla Kaito? Jak silni okażą się przybysze? Pędź Goku, pędź, od ciebie zależą losy świata.