Dragon Ball
Recenzja
Zaczyna się walka między przyjaciółmi Goku a okrutnymi Saiyanami, która na pierwszy rzut oka przesądzona jest z góry na korzyść silniejszych przybyszów. Nasi bohaterowie nie mogą równać się z ich potężną mocą, a Goku cały czas się nie zjawia. Czyżby coś stało się u króla Kaito? W desperackim ataku ginie Jiaozi, a Tenshinhan, widząc śmierć przyjaciela, również idzie w jego ślady. Szatan Serduszko przypłaca życiem ocalenie Gohana przed śmiertelnym ciosem. Czy to już koniec? Czy Goku zdąży wrócić na czas? Na szczęście bohater zjawia się w ostatniej chwili, całkowicie zaskakując oprychów poziomem mocy. Opanował także technikę Kaio‑ken, zwiększającą moc i szybkość, która jest potężna, ale zarazem niebezpieczna dla jej użytkownika. Błędy w kontroli tej mocy prowadzić mogą do nieodwracalnych zmian w organizmie, co potrafi zakończyć się śmiercią wojownika. Nappa zostaje dobity przez, o zgrozo, swojego kompana. Rozpoczyna się walka pomiędzy Goku a Vegetą!
Vegeta i Nappa są przedstawieni jako typowe czarne charaktery. Ich jedyny cel to przylecieć na Ziemię, pokonać, kogo się da, w przerwie na kawę zniszczyć planetę i wrócić do siebie. Gohan aktualnie to typowy tchórz, który boi się przeciwnika i nie potrafi nawet porządnie atakować, ale pod sam koniec coś w nim pęka, a przypływ gniewu dodaje mu mocy (co zawsze było w jego przypadku podkreślane, aż w końcu wykorzystane w pełni w sadze Komórczaka). Szatan Serduszko jest pokazany z pozoru jako oschły i twardy, ale w krytycznym momencie okazuje serce, a Goku przechodzi typową przemianę w jeszcze silniejszego wojownika, który jako jedyny może pokrzyżować plany zniszczenia Ziemi.
Technicznie tomik jest dość udany, czyta się go bardzo szybko ze względu na bardzo dużą ilość scen walk. Dialogi nie są szczególnie rozbudowane: w większości pojawiają się wykrzyczane nazwy ataków oraz docinki – kto jest od kogo silniejszy. Na początku jak zwykle wita nas przedstawienie bohaterów, a zaraz obok pojawia się streszczenie poprzedniego tomu. Na końcu znajdziemy dodatki, czyli grafiki przedstawiające postaci z tej serii. Wspomnieć trzeba, że w tomiku umieszczona została również reklama innej mangi Akiry Toriyamy – Dr. Slumpa. Nie zauważyłem ani literówek, ani błędów ortograficznych, natomiast tłumaczenie jest dość luźne, więc z ust Vegety bądź Nappy padają takie wyrażenia, jak dupek (dość często) albo palant. Niby sens oddają, ale wrażenie zrobią tylko na młodszych czytelnikach. Ci starsi mogą poczuć tylko zażenowanie.